Rozdział miał być 4, ale już go skończyłam, to wstawiam wcześniej 😉
Miłego czytania 😊
*******************************Do Austrii dotarłam drugiego stycznia, a podróż trwała niecałe dwie godziny. Wysiadłam na peronie zmęczona i głodna, ale tu mogłam w końcu odetchnąć pełną piersią. Mogłam czuć się wolna. Pierwsze co wtedy zrobiłam, to wyrzuciłam kartę SIM do najbliższego kosza na śmieci. Gdy wyszłam z budynku dworca, wiedziałam, że muszę kupić sobie do jedzenia, chociażby bułkę, żeby nie zasłabnąć, więc ruszyłam do najbliższego sklepu. Później przemierzałam ulice Innsbrucka, delektując się pieczywem, jakby było co najmniej kawiorem. Człowiek w czasie głodu cieszył się nawet z takich małych rzeczy. Szłam przed siebie, rozglądając się na boki i zastanawiając się, co robić dalej. Musiałam ogarnąć jakiś nocleg, tymczasową pracę, nowy numer oraz okulary, które straciłam podczas Sylwestra. Na szczęście to były najzwyklejsze zerówki, a nie okulary korekcyjne. Załatwianie spraw zaczęłam od kupna nowego numeru, więc weszłam do niewielkiej galerii handlowej, żeby poszukać kiosku, w którym mogłabym kupić nową kartę, ale przede wszystkim musiałam znaleźć jakąś ofiarę, na którą zarejestrowałabym numer. Przyglądałam się ludziom, zastanawiając się, kto miałby w sobie tyle dobroci, że poratowałby mnie. Niestety dwie pierwsze osoby okazały się nietrafione. Jedna powiedziała, że chyba upadłam na głowę, a druga mnie wyśmiała, argumentując tym, że nie chce mieć potem problemów z policją, gdybym dla żartu zgłosiła jakiś atak bombowy. To wszystko miało sens i rozumiałam obawy, ale absolutnie nie chciałam tego robić. Potrzebowałam tylko kontaktu z przyjaciółką. Westchnęłam głęboko, po czym podeszłam do dwójki młodych chłopaków. Wyglądali na studentów i to tych pilnych. Spodnie w kant, staromodna marynarka oraz ulizane włosy pozwoliły mi myśleć, że oni mi pomogą i faktycznie tak było. Zaoferowali, że przenocują mnie w akademiku, a jeden z nich zgodził się zarejestrować numer dla mnie na swoje dane. Nie dowierzałam, że tak ochoczo mi pomagali, ale nie narzekałam. Na początku miałam pewne obawy, tym bardziej że moja ostatnia znajomość z mężczyznami w Garmisch nie należała do udanych, ale nie miałam zamiaru przez to unikać ludzi. Popełniłam wtedy błąd, który oni wykorzystali. Wiedziałam, że drugi raz nie postąpię tak samo.
***
Przeciągnęłam się, ziewając szeroko, po czym skrzywiłam się lekko. Spanie na dmuchanym materacu plażowym nie należało do najwygodniejszego, ale grunt, że miałam gdzie spać. Tym bardziej w sytuacji, w jakiej się znalazłam. Wczoraj dopadła mnie karma i tak, jak wcześniej ja kradłam, tym razem okradziono mnie. Ryczałam przez dobrą godzinę, gdy wróciłam do akademika i z przerażeniem odkryłam, że mój plecak był otwarty, a w środku nie było portfela. Straciłam całą kasę, którą zarobiłam. Dobrze, że miałam coś w kieszeni, bo byłabym kompletnie bez środków do życia, a tak miałam, chociaż te marne czterdzieści euro.
Podrapałam się po policzku, spoglądając na pogrążonych we śnie chłopaków, którzy do późnych godzin się uczyli. Oni naprawdę byli kujonami. Nie, żeby to było coś złego, ale jeszcze mieli wolne na uczelni, a tymczasem zakuwali, jakby dzisiaj czekał na nich arcyważny egzamin. Trochę było mi ich żal, bo zamiast się bawić, to siedzieli nad książkami. No trochę też gadaliśmy i pewnie dlatego ślęczeli potem nad notatkami do późnych godzin, bo jakbym ich nie zagadywała, to skończyliby wcześniej, ale po tym, co mnie spotkało, musiałam z kimś pogadać.
Wstałam cicho, po czym przeszłam do niewielkiej łazienki. Zdjęłam z kaloryfera przeprane w misce ubrania i założyłam je na siebie, by chwilę później umyć się oraz uczesać. Cudownie było mieć na sobie pachnące ciuchy. Wcześniej, gdy na szybko je przepierałam, to tylko w wodzie, a teraz moi nowi znajomi pożyczyli mi płyn do prania. Różnica kolosalna, mogłam bez problemu wyjść do ludzi, bez obaw, że brzydko pachniałam. Wróciłam do pokoju i usiadłam na krześle przy biurku, biorąc komórkę do dłoni.
CZYTASZ
Vierschanzentournee [Markus Eisenbichler] ZAKOŃCZONE
FanfictionUWAGA: w opowiadaniu pojawiają się sytuacje, z których nie należy brać przykładu. Alexa postanowiła wybrać się na Turniej Czterech Skoczni. Niemka niestety nie zaplanowała tego wyjazdu najlepiej. Mówiąc wprost - nie zaplanowała go w ogóle. Nie miała...