6. Bischofshofen - 5 styczeń

389 38 107
                                    

MARKUS

Pogrążony w myślach patrzyłem przez okno, gdy jechaliśmy z kadrą w stronę Bischofshofen. Po chwili zwróciłem głowę do tyłu, spoglądając na Leoni. Dziewczyna siedziała z podkulonymi nogami i spała, opierając swoją głowę na ramieniu Schmida, który grzebał w komórce.

Gdy wczoraj wieczorem przyprowadziłem ją do hotelu, wszyscy byli zdziwieni jej widokiem. Nie wyznałem kumplom prawdy, że to poszukiwana Leoni. Powiedziałem, że dziewczyna została okradziona i nie miała dokąd pójść. Musiałem też poprosić ich, żeby w razie czego potwierdzili, że to moja kuzynka. Właśnie w ten sposób przedstawiłem ją trenerowi i poprosiłem, żeby pozwolił na to, aby podróżowała z nami do Bischofshofen. Horngacher nie był tym faktem ucieszony, ale ostatecznie się zgodził. Alexa, czy tam Leoni na początku była bardzo zachowawcza, chyba bała się tego, że rozpozna ją kolejna osoba. Jednak potem trochę się rozluźniła. Constantin ciągle rzucał jakimiś żartami, więc w końcu udzielił jej się jego nastrój. Chyba się polubili. Zresztą on był niewiele starszy od niej, więc nadawali na wspólnych falach. Mnie już nie w głowie były wygłupy. Rano w busie usiedli obok siebie, rozmawiali trochę, a potem ona zasnęła.
Nie dziwiłem jej się, bo jak wstałem w nocy do łazienki, to widziałem, że nie spała, tylko robiła coś w telefonie. Gdy zorientowała się, że wstaję z łóżka, to z prędkością światła schowała komórkę i udawała, że śpi.

Westchnąłem cicho, przenosząc wzrok przed siebie. Kompletnie nie wiedziałem, co z nią zrobić. Poprosiłem kumpla, żeby dowiedział się czegoś o jej sprawie, czy rzeczywiście zgłosiła pobicie przez ojca, a to zostało zlekceważone. Rano zadzwonił, że faktycznie było coś takiego, ale sprawa została zamknięta przez komendanta w Scheidegg. Podobno Heissler stwierdził, że miał konflikt z córką i ta na złość rozpowiadała o nim brednie. Zacząłem się zastanawiać, czy dziewczyna faktycznie kłamała, ale znajomy szepnął, że sprawa była dziwna, bo Leoni dostarczyła obdukcję, która potem zagięła i została wykreślona z policyjnej notatki.

Jak miałem jej pomóc? Nie wiedziałem. Może lepiej by było, gdybym pozwolił jej pójść w swoją stronę? Tyle że nie pozwalało mi na to sumienie. Była niepełnoletnia, bez środków do życia oraz dachu nad głową. Włóczyła się sama i wpadała w tarapaty, a na dodatek kradła.
Poza tym ona sama nie miała na siebie pomysłu. Ciągle podkreślała to, że za miesiąc będzie pełnoletnia, a gdy zapytałem, co ma wtedy zamiar robić, jak żyć, to nie odpowiedziała. Kombinowała coś z tą swoją przyjaciółką, że może będzie mieszkała u niej, że matka tamtej się zgodzi, ale pewna nie była. Była nastolatką, która myślała tylko o tym, żeby nikt jej nie złapał, bo nie chciała wracać do domu.

— Co tam, Markus? — odwróciłem głowę w stronę Karla, gdy odezwał się do mnie. — Coś się stało, że tak się zamyśliłeś?

— Nie, koncentruję się przed zawodami.

— Jasne. — Pokiwał głową. — A ta Alexa, to długo będzie z nami podróżować? — zapytał, na cicho westchnąłem, bo nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
Nie miałem żadnego planu. Ona chciała, żebym pozwolił jej pójść w swoją stronę, a mnie sumienie na to nie pozwalało. Gdybym potem przeczytał, że znaleziono ją, ale martwą, to nie potrafiłbym żyć z myślą, że nic nie zrobiłem, aby temu zapobiec.

— Nie, tylko w Bischofshofen — odparłem niepewnie. — Potem wraca do domu.

— Śmiać mi się wczoraj z niej chciało.

— Czemu?

— Wyglądała na przerażoną, jakbyśmy mieli na niej dokonać egzekucji — zaśmiał się cicho.

— Pewnie było jej jeszcze wstyd za sylwester w Garmisch — powiedziałem pierwsze, co mi przyszło do głowy.

— Faktycznie. Zapomniałem o tej akcji. — Zamyślił się. — Miała sporo szczęścia, że zauważyłeś ją z tymi facetami.

Vierschanzentournee [Markus Eisenbichler] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz