31.12.20021
oczywiste, że nie zostawiłæbym tak tego, ale tez czuje, że powoli trzeba się z tym żegnać. Może zacząć inny projekt. Mam nadzieję, że czytanie tego przyniesie komuś taką samą radość, jak mi zgłębianie tych postaci od tylu lat. Wiem, że tegoroczne życzenia są za długie,
ale życzę: odwagi, baw się kiedy i z kim chesz, odpoczywaj, całuj kogo chcesz i śpiewaj do zdartego gardła, tańcz do upadłego
I nieżałuj.
Święta się skończyły.
Rok również się kończy. Dokładniej to skończy się za paręnaście godzin.
Na wyświetlaczu komputera stojącego za ladą widniało siedem minut po godzinie dziesiątej. Na kasie fiskalnej była to dziewiąta sześc, ewidentnie śpiesząc się do czasu na komputerze. Trochę jakby kompotier podróżował w czasie. Był o minute szybszy od kasy fiskalnej. Przeżywał minutę którą kasa przeżyje dopiero za chwile. Komputer jest dla kasy komputerem z przyszłości. To on wie co stanie się za minutę.
Różnica tej minuty nie przeszkadzała jednak w zupełności Adzie. Potrafiła ona bowiem poruszać się w 9:07 (już 9:08) komputera i 9:06 (już 9:07) kasy fiskalnej. Przeszkodą nie była również 9:10 w telefonie, w jej kieszeni, ani godzina zatrzymana na 18:19 na kościelnym zegarze. Wieżę kościelną można było zobaczyć pomiędzy budynkami jeśli spojrzał się w lewo po wyjściu z kawiarni, a zatrzymana godzina nie zmieniała się od dwóch dni.
Brunetka niby posługiwała się tymi godzinami, ale nie robiło dla niej różnicy ile tak naprawdę minut minęło od dziewiątej rano. Zajmowała się tylko dokładnym przetarciem stolika i ułożeniem serwetek. Bardziej czy mniej świadomie, ignorowała również jedną z osób, będących wraz z nią na porannej zmianie w pracy. Pola, w służbowym, świątecznym swetrze przecierała szklanki. Pan Krzysztof – przemiły 50-paro latek, rok czy dwa wcześniej zobaczył w amerykańskim serialu, że pracownicy jakiejś kawiarni nosili tematyczne ubrania. Tak oto zapragnąwszy wprowadzić to w swojej kawiarni, zarządził z uśmiechem, by pracownicy nosili świąteczne swetry w okresie bożonarodzeniowym. Jego żona – Pani Janina – potrzebowała ledwie trzech miesięcy by wszystkich pracowników uzbroić w co najmniej dwa świąteczne swetry.
Pola natomiast tak polubiła te wełniane swetry, że do pracy chodziła w nich co chwile. Była chyba jedyną osobą, której nie drapał kołnierzyk. Chociaż te przydługie rękawy komicznie wyglądały w połączeniu z jej dojść drobnym wzrostem. Metr sześćdziesiąt osiągane tylko w wysokich butach. Mogłaby wyglądać jak mała dziewczynka, która ukradła starszemu bratu ubranie, gdyby nie dojść ostre, dorosłe rysy. Ada od kiedy ją poznała, była pewna, że Pola nawet jako niepełnoletnia, była wysyłana przez znajomych po zakup alkoholu.
Oprócz tych dwóch kobiet, obydwojga brunetek, w kawiarni był również Dorian. On jednak wcisnął się na ostatnie szlify inwentaryzacji, przed końcem roku. Wiec cały czas pracy chciał spędzić z muzyka w słuchawkach i sprawdzając datę przydatności każdego produktu. Doriach, chociaż nieobdarzony darem niedrażniącego swetra, tegoż dnia miał go na sobie z zadowoleniem. Było to jednak tylko przez wzgląd na chłód w części magazynowej. Mieściła się ona bowiem przy nieocieplanej ścianie. Dodatkowo by chronić produkty, wszystkim zależało by było tam chłodniej. To tez przez to, cztery dni wcześniej, nagły wypadek postawił połowę kadry na nogi.
Jedyna z osób niezadowolona z faktu noszenia wełnianych swetrów, zbyt zajęta była przemywaniem stolików, by pomyśleć o tym, że zsuwa je się jeden z podciągniętych rękawów. Ada chciał jak najbardziej wykorzystać chwilowy brak klientów i przemyć wszystkie stoliki. Potem pewnie palowała zabrać się za ustawianie syropów.
CZYTASZ
Święta
Cerita PendekMroźne, grudniowe powietrze na wszystkim zaznaczało znaki swojej obecności, niczym wydrapane nożem skośne inicjały. Zwiastowało swoim zimowym zapachem nadejście śniegu, pomimo że prognozy pogody nie uwzględniały tej możliwości w swoich przewidywania...