11.

427 35 10
                                    


Yeonjun przeżywał wewnętrzny kryzys, w restauracji otoczony gapiami, w objęciach ukochanej. Nie był sam przeciwieństwie do pewnego chłopca.

Po dłuższej chwili rozważań postanowił w końcu się ruszyć. Nie sięgnął po kurtkę wiszącą na oparciu krzesła. Po prostu wybiegł z restauracji, kierując się prosto do akademika.

Nie miał innego pomysłu jak powrót do domu. Ich miejsca.

Mróz nieprzyjemnie muskał jego odkrytą skórę. Jednak w tym momencie to się nie liczyło. Wciąż nie wiedział co zrobić. 

Będąc w środku, stojąc pod odpowiednimi drzwiami, nadal czuł potrzebę, aby dać przyjacielowi przestrzeń, nie naruszając jego prywatności.


✿❀ ❀✿


Nie wiedział, ile czasu upłynęło, kiedy w końcu zdecydował się wejść do środka. Powoli pociągnął za klamkę, a drzwi uchyliły się przed nim otworem.

Zrządzenie losu, Yeonjun dawał przestrzeń Soobinowi, tylko nie w tych aspektach, co trzeba. Bez problemu potrafił wejść do jego pokoju bez pytania, gdy z taką samą łatwością odpychał od siebie myśli o zadaniu kilku pytań, dotyczących jego samopoczucia.

Brunet jedynie zaśmiał się gorzko pod nosem na myśl o swoim żałosnym zachowaniu. 

Pomimo panującej ciemności, bez problemu znalazł się na łóżku, siadając obok ciemnej sylwetki, w której odnalazł swojego przyjaciela. 

— Binnie, przepraszam — Wyszeptał, próbując wyczytać coś z twarzy młodszego, lecz wszędobylski półmrok nie ułatwiał zadania. — P-pamiętasz może nasze nocne wyjścia w lecie? To jak zapytałem się ciebie o to, kto ci się...

— Yeonjun, nie rozumiem po co do tego wracasz — Przerwał drżącym głosem.

—  Skłamałeś, prawda?

— Serio odpuść, to już przeszłość — Zacisnął usta w wąską linię, czując kolejne uczucie w klatce piersiowej.

—  Kocham cię 

A Soobin przez chwilę czuł się jak w niebie i równie szybko z niego spadł. Rwący ból skutecznie przywrócił go na ziemie, a złudna nadzieja przestała spełniać swoje zadanie.

—  Przecież wiem, że nie mówisz tego poważnie

—  Kochałem, a-ale mogę ponownie — Ujął drżące dłonie chłopaka, ściskając je mocno — Po prostu daj mi trochę czasu

Soobin nie miał czasu.

—  To nadaremne, po prostu odpuść..

Kolejne słowa zostały skradzione przez pocałunek. Yeonjun zamknął przestrzeń między nimi, aby posmakować ust młodszego. Serce biło jak oszalałe, a motylki w brzuchu potęgowało podekscytowanie. 

Nawet jeśli chwila była nieodpowiednia, a pocałunek był inny od tego co sobie wyobrażał. To wciąż ten moment był spełnieniem jego młodszej wersji. Mógł poczuć ciepło drugiego, ta bliskość była w cholere dla niego ważna, mimo, że miała metaliczny smak

Niestety czar prysł równie szybko, gdy Soobin odepchnął go od siebie. Nie zdążył nawet nic powiedzieć, gdy kolejne objawy choroby dały o sobie znać w czerwieni, która uleciała zamiast słów. 

Yeonjun przyciągnął go do siebie z powrotem, tym razem zamykając go w objęciu. Wciąż starał się wymyślić nowy plan, próbę uratowania chłopaka siedzącego przed nim. Dlaczego sama wiara w miłość do Soobina nie była wystarczająca? 

Trzeba wierzyć, aby mieć nadzieje. Jednak młodszy ją już dawno stracił.

Gdyby tylko tamtej nocy Soobin nie skłamał, nie zachorowałby. Nie. To Yeonjun stchórzył. Uciekł przed uczuciami, kiedy nie miał pewności w ich odwzajemnieniu. Tylko i wyłącznie on skrzywdził chłopaka. A zaledwie krok dzielił ich od dobrego zakończenia. Chciał zwalić winę na letnią noc. Choć tak naprawdę zawinił brak rozmowy. 

I znowu. Kolejny duszący odgłos, a jego koszula zabarwiła się na czerwono. Nie chciał o tym myśleć, nie przejmował się zwykłym odzieniem. Mógł kupić nowe. W tym momencie pragnął tylko cudownego ozdrowienia. Scałowania sinych ust, aby przywrócić im ich naturalny kolor. 

Może w tamtym momencie do głowy przyszła mu niewinna myśl. Gdyby mógł zamienić miejscami swoich ukochanych, to czy by to zrobił? Oczywiście, Soobin był ponad wszystkich.

Dlatego w następnej kolejności do jego serca, zaczęły pukać wyrzuty sumienia. Gdyż gdy młodszy pozostawi ten świat za sobą, zostanie mu Yeji. Dziewczyna o kocich oczach, której życie chciał poświęcić. Z tą świadomością nie mógłby żyć.

Dlatego wciąż łudził się modlitwami do Boga, w którego pragnął nagle wierzyć. Prosił wszechświat o siłę dla Soobina i możliwość jego przetrwania.

Tutaj były tylko dwa wyjścia. Pełne w roniące łzy rozstanie lub wspólny początek.

Nawet jeśli sytuacja była naprawdę zła.

Yeonjun wciąż chciał wierzyć w dobre zakończenie. 





Koniec


༶•┈┈⛧┈⛧ ⛧┈⛧┈┈•༶

I tutaj się kończy historia hanahaki, może i nie jest idealna, ale mam nadzieje, że komuś przypadła do gustu. Dziękuję każdemu, kto dotrwał do tego momentu i za wszelkie gwiazdki!

Zostawiam was z otwartym zakończeniem i życzę miłej nocy ♡

Little Lie || YeonbinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz