-Mey-chan, opowiesz mi skąd znasz Ushijime?-zaczął szatyn gdy zbierali się do powrotu do domu.
-Co z tego będę miała?-odpowiedziała zaczepnie niebieskooka. Nie chciała już powracać do wydarzeń z szatni, wolała przybrać swoją ulubioną maskę i kontynuować droczenie się z Oikawą.
-Hmm...Zaproszę cię na randkę!-wypalił rozgrywający, na co nastolatka wybuchła śmiechem. Brązowooki zrobił skwaszoną minę, próbując zrozumieć, co tak rozbawiło towarzysząca mu blondwłosą dziewczynę.
-Nawet za milion bym nie poszła- zaśmiała się Mey ocierając łezkę rozbawienia, na co Oikawa tylko nadął usta i naburmuszony odwrócił się w drugą stronę- Ale dobrze powiem ci skąd znam Wakatoshiego- na te słowa licealista, wciąż niezbyt zadowolony, odwrócił się z powrotem w jej stronę uważnie wyczekując co jego menadżerka ma do powiedzenia.
-Może zacznę od początku, moi rodzice poznali się w Japonii, mój ojciec przyjechał tutaj na delegację. Wzięli ślub i urodziłam się ja. Przez pierwsze 12 lat mojego życia mieszkaliśmy w Japonii. Razem z Wakatoshim mieszkaliśmy w jednym sąsiedztwie i od zabawy na placu zabaw zaczęliśmy grać razem w siatkówkę. Byliśmy czymś w stylu przyjaciół. Jednak, gdy miałam 12 lat moi rodzice postanowili pojechać do Rosji. Gdy chciałam się pożegnać z Wakatoshim go nigdzie nie było, nie odbierał telefonu, po prostu nic. Totalnie mnie zlał. Od tamtego czasu nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, a także ani razu się nie spotkaliśmy. To w sumie tyle z historii.
-Okej to ma sens, ale nie rozumiem dlaczego tak zrobił-powiedział szatyn na chwilę się zamyślając.
-Ja też nie-odpowiedziała licealista spuszczając delikatnie głowę.
Po kilkunastu minutach drogi dotarli do miejsca, w którym mieli się rozstać.-Do zobaczenia o 20:00 Mey-chan!-powiedział na odchodne Oikawa-nie spóźnij się!- dodał.
-To ty się wiecznie spóźniasz hipokryto!-krzyknęła za nim Mey.
-Nie krzycz tak, bo się czerwienisz!-rzucił szatyn znikając za zakrętem.
Co za zadufany w dobie dupek
•••
-A teraz moi mili tak jak obiecał nasz najcudowniejszy Iwa-chan, dostaniemy darmoszke!- krzyknął idący na przodzie szatyn.
Trzeba przyznać, że tylko Hajime nie wyglądał na zadowolonego. Jego mina sugerowała raczej potężne wkurzenie niż radość z wygranego meczu. Gdyby tak się nie upierał przy tym, że przegrają sprawa wyglądała by inaczej.
Blondynka szybko wyrównała krok z brunetem idącym o kulach i starała się go pocieszyć. Mimo jej starań as drużyny tylko delikatnie się rozchmurzył.
-Mey-channn! Jak możesz! Idziesz sobie z Iwą, a swojego kapitana zostawiasz. Zgodnie z obietnicą wygrałem dla ciebie ten mecz-pojękiwał gdzieś z tylu Oikawa.
-WygraLIŚMY kretynie!-poprawił kapitana Matsukawa.
-Dobrze, dobrze przepraszam!
„Dla ciebie"? Co się działo pod moją nieobecność? Czy oni weszli na jakiś wyższy poziom? Oh matko, jeszcze brakuje mi kolejnej dziewczyny Shittykawy na głowie, a w dodoatku Mey. Ktoś taki nie może... ? O czym ja tak właściwie...pomyślałem? Gorsze niż zakochanie się w niej przez tego głupka, jest zakochanie się w niej przeze mnie... ale nie.
Ja się w niej nie zakochałem. Przecież za krótko się znamy. Przecież za mało o niej wiem, a w dodatku miłość to za wielkie pojęcie jak narazie.•••
-9 razy ramen klasyczny poproszę-powiedział Hanamaki biorąc na siebie odpowiedzialność zamówienia posiłku po kłótni drużyny w tej sprawie.
CZYTASZ
𝐾𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑡𝑜 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑒𝑙𝑜?𝑂𝑖𝑘𝑎𝑤𝑎𝑥𝑅𝑒𝑎𝑑𝑒
FanfictionMeyumi Vassilieva, czyli 16-latka mieszkająca w Petersburgu, która prowadzi swoje własne nastoletnie życie. Jest pół Rosjanką i pół Japonką. Zostaje ona postawiona przed wyborem pomiędzy jednym z dwójki rodziców. Jej decyzja odmieni jej dotychczaso...