🄻🄰🅂🅃 🄵🅁🄸🄳🄰🅈 🄽🄸🄶🄷🅃

75 3 0
                                    

Dotychczasowe życie Mey przebiegło nieźle. Ona wraz z matką obchodziły Boże Narodzenie samotnie, co szczególnie im nie przeszkadzało, a nawet odpowiadało. Potem nadszedł Nowy Rok i:...
„...Aby ten rok był jednym z bardziej spokojnych i pozytywnych"

Te właśnie słowa rzuciła nastolatce matka tuż przed jej wyjściem na imprezę sylwestrową.

„Spokojnych", pomyślała niebieskooka rozglądając się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała.
Ostatnie co pamietała to Tōru witającego ją u progu jego drzwi i kilkadziesiąt osób rozmieszczonych po całym domu szatyna.

Była w jakimś pokoju wyglądającym na sypialnię, ale napewno nie tą od chłopaka.

Nie mówcie mi proszę, że jestem w sypialni jego rodziców, bo się załamie.

No, ale niestety tak najwidoczniej było.
Po jej prawej tuż obok Mey leżał jakich wysoki chłopak z czarno-szaro-białymi włosami. Włosy opadały mu delikatnie na twarz co sprawiało, że wyglądał uroczo, a zarazem komicznie. Blondynka miała przebłyski z poprzedniej nocy. Ten właśnie chłopak przywitał ją zaraz po przekroczeniu progu drzwi, a jego włosy były jeszcze wtedy postawione na dęba.

Po lewej gdzieś na ziemi leżał Tōru ubrany w spodnie ze wzorem małych kosmitów, a reszta jego ciała świeciła golizną.

Klatę to on ma niezłą trzeba przyznać. Spodnie jeszcze lepsze-zaśmiał się w myślach.

Nastolatka próbowała się podnieść, przy okazji nie budząc przy tym chłopaka, który ewidentne poczuł się samotny, bo próbował się do niej cały czas przytulić.

Cholera jasna gościu we się odklei. Sachi mi zniknęła gdzieś, kij wie gdzie, a jemu się na pieszczoty zabrało.

-Ej noooo, czekaj jeszcze chwilee- zaczął zaspanym głosem chłopak.

-Muszę szukać koleżanki, we no mnie puść- odpowiedziała Mey próbując wyswobodzić się z jego uścisku.

-Ide z tobą w takim razie- odpowiedział jej próbując się dobudzić, jednocześnie posyłając jej serdeczny uśmiech.

Obaj się zebrali robiąc przy tym slalom pomiędzy różnymi dziwnymi przedmiotami na ziemi

-Tak w ogóle... to my nic ten teges nie prawda...?

-Nieeeee! Naprawdę myślisz, że bym coś takiego zrobił ?- spytał robiąc smutną minkę, a następnie odwrócił wzrok gdzieś w bok.

-Nie oskarżam cię przecież, po prostu mam trochę luki w pamięci- odpowiedziała śmiejąc się nerwowo. Chociaż miała nadzieje, że on sie nie ma zamiaru obrażać.

-Eh, no dobrze. O te drzwi, tu jest sypialnia Tōru- oznajmił pokazując palcem na duże już nie do końca białe drzwi.

Pierwsze co zastała to trzech chłopaków wtulonych w siebie na łóżku i jakąś szatynkę leżącą na ziemi.
Po chwili namysłu co właśnie sie tutaj wydarzyło, obaj wybuchnęli cichym śmiechem, tak aby nie obudzić śpiących nastolatków.

-Chodź, idziemy dalej- szepnął do niej brązowooki-Sprawdźmy  w salonie na dole, tam jest w opór ludzi, może i twoja przyjaciółka sie znajdzie- dodał.

Szli tak nabijając sie po drodze z każdej napotkanej grupki śpiących osób. Część leżała na schodach. Inni byli rozłożeni w przypadkowych miejscach na ziemi.

-Niezły zgon co?-prychnęła omal nie potykając się o kolejną śpiącą jak kamień osobę.

-TAK! Nigdy nie byłem na tak dużej imprezie-odpowiedział dziewczynie, zdziwiła ją jego zmienność nastroju, która następowała średnio co kilka minut.

𝐾𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑡𝑜 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑒𝑙𝑜?𝑂𝑖𝑘𝑎𝑤𝑎𝑥𝑅𝑒𝑎𝑑𝑒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz