Wiedziałam, że dziewczyny wyczekują odpowiedzi. Z każdą kolejną sekundą, która dla mnie trwała w nieskończoność, było do przewidzenia, że odpowiedź będzie twierdząca.
— Jestem pewna, że nic do niego nie czuję — powiedziałam po chwili, próbując przestać myśleć o chłopaku.
— Możesz okłamywać nas, ale nie siebie. Zastanów się nad tym — odpowiedziała Hermiona, posyłając mi lekki uśmiech.
— Nam możesz powiedzieć wszystko, a jak George cię zrani, to się z nim policzę, nie patrząc na to, że to mój brat — dopowiedziała rudowłosa, śmiejąc się cicho.
— Jesteście niemożliwe — zaśmiałam się, kiwając głową z dezaprobatą, po czym opadłam na łóżko. Pochwyciłam w ręce misia, z którym zostawiono mnie w domu dziecka. Przyglądałam mu się uważnie, szukając jakiegoś punktu zaczepienia, który podpowiedziałby mi, gdzie szukać informacji o moich rodzicach. Jednak misiek nie charakteryzował się niczym specjalnym. Był koloru kasztanowego z różowymi przebiciami na wewnętrznej stronie łapek. Do tego miał małe uszka i czarny nosek. Jedyną rzeczą, która wyróżniała go spośród wszystkich przytulanek, był haft na brzuchu z moimi inicjałami. Żałowałam, że nie są to inicjały moich rodziców, chociaż nie wiem, czy pomogłoby to jakoś.
Dziewczyny, widząc, co robię, usiadły po obu moich stronach i po prostu delikatnie objęły. Niby taki mały gest, ale dla mnie znaczył bardzo dużo. W końcu w całym swoim życiu czułam się potrzebna i kochana. Nareszcie nie byłam jedynie głupią i bezużyteczną przeszkodą w spełnianiu marzeń innych. Tu, w świecie czarodziei, wśród wszystkich przyjaciół byłam szczęśliwa, choć zdarzały się chwile smutku. Żadne życie nie jest usłane różami, ale moje już od początku zmuszało mnie do chodzenia po kolcach tych kwiatów.
Wytarłam pojedynczą łzę, spływającą po moim poliku, po czym wstałam, pożegnałam się ze współlokatorkami i poszłam szukać moich dwóch rudzielców.
Idąc tak, przyglądałam się innym uczniom, ale oni na szczęście nie zwracali na mnie uwagi, za co byłam im naprawdę wdzięczna. Po incydencie z ogoleniem nauczyciela od eliksirów czułam się mniej zauważana, a co za tym idzie? Bardziej lubiana. Podążałam przez korytarze szkoły z nadzieją, że spotkam niedługo bliźniaków.Pov George
Stałem właśnie z Fredem i sprzedawaliśmy jakimiś dzieciakom nasze produkty. Gdy mój bliźniak rozliczał ich, ja zacząłem się niemiłosiernie nudzić. Mój wzrok począł wędrować po ścianach, obrazach, aż w końcu zatrzymał się na pewnej brunetce. Katie przemierzała właśnie korytarze, uśmiechając się delikatnie. Widząc to, mój kącik ust mimowolnie uniósł się do góry. Uwielbiam jej uśmiech, a szczególnie ten skierowany w moją stronę.
W głowie ciągle miałem sytuację sprzed kilku godzin, gdy nasze wargi prawie do siebie przywarły. Dlaczego nie złączyłem ich, gdy miałem okazję? Nie wiem... Może bałem się jej reakcji, a może tego, że stracę najlepszą przyjaciółkę. Wiedziałem, że zapewne nie będę już w takiej sytuacji, ale obiecałem sobie, że jeśli uda mi się być to wykorzystam ją najlepiej, jak potrafię. Z zamyśleń wyrwał mnie moment, w którym do Katie podszedł jakiś młody Puchon. Odruchowo zacisnąłem rękę w pięść i w jednej chwili stałem przy brunetce. Ta podniosła głowę do góry, patrząc na mnie swoimi ciemnymi jak smoła tęczówkami. Były one niewiele jaśniejsze od źrenic, ale dzięki temu wyglądały naprawdę przepięknie. Uwielbiałem, gdy tak na mnie patrzyła. Teraz jednak denerwowała mnie obecność młodego Puchona. Stanąłem jeszcze bliżej niej i spojrzałem na szatyna morderczym wzrokiem. Ten szybko mruknął "Już nic" i odszedł do kolegów. Dziewczyna stojąca u mego boku posłała mi przenikliwe spojrzenie, po czy uśmiechnęła się lekko.
Nagle dostrzegłem, że przygląda nam się jeden z nauczycieli. Był to oczywiście Lupin. Dziewczyna kilkukrotnie wspominała, że ten ciągle się nią interesuję, ale mimo wielu prób nie udało mi się odgadnąć, dlaczego jest nią tak zafascynowany. Nie byłem zazdrosny, ale stwierdziłem, że ten musi coś o niej wiedzieć. Inaczej po co za każdym razem mierzyłby ją wzrokiem? Przyglądał się nam uważnie, ale chyba nie zauważył, że ja też na niego patrzę.— A ten, co znowu chce?— mruknąłem, spoglądając w stronę przyglądającego się nam nauczyciela.
— Kto?— zapytała zdziwiona dziewczyna, po czym idąc za moim wzrokiem, napotkała wzrok Lupina.
Czułem, że wzdrygnęła się delikatnie, dlatego też objąłem ją pewnie ramieniem.
Mężczyzna, orientując się , że zauważyliśmy jego dziwne zachowanie i też na niego patrzymy, momentalnie odwrócił wzrok i odszedł.— Georgie powiedz, o co może mu chodzić— powiedziała brązowooka, ale niestety nie znałem odpowiedzi, która rozwiałaby wszystkie jej wątpliwości.
— Katie nie jesteś zwykłą mugolką, czuję to. Najzwyklejsza dziewczyna bez magicznych mocy i jakiegokolwiek powiązania ze światem czarodziei nie przeszłaby przez ścianę. To nie przypadek, że tutaj jesteś i on najwidoczniej to wie— szepnąłem cicho i przytuliłem ją.
CZYTASZ
Wonderful Muggle
FantasyKaterin, mugolka wychowująca się w domu dziecka, przez przypadek dowiaduje się o świecie czarodziei za sprawą dwóch żartownisiów. Co zrobią, gdy tajemnica magicznego świata wisi na włosku?!