#30

27 6 0
                                    


Pov Katie

— Ta relacja z Jakiem sprawiła, że chyba oślepłaś. — burknął zły, po czym się odwrócił.

— Fred?! — moje oczy otworzyły się dwa razy szerzej, a ja nie potrafiłam uwierzyć w to, że pomyliłam chłopaka z jego bratem. Niby są bliźniakami, ale zdarzyło mi się to pierwszy raz od kilku lat. Czy faktycznie powodem tego było zadawanie się z Jakiem? Wątpię przecież on nawet nas krył przed Umbridge.

— Jeżeli kochasz George'a tak jak mówiłaś to czemu całowałaś się z tym... Niedorajdą? — powiedział po chwili zastanowienia się nad tym jak obraźliwie nazwać chłopaka.

— Nie wszystko jest tym, na co wygląda! — krzyknęłam zdenerwowana, bo zarzucał mi coś, czego nie zrobiłam. Tatą zawsze mi mówił, że ludzie krzyczą z bezsilności i miał rację. Czułam się tak bezsilna i bezradna.

— Masz rację. Ty też nie jesteś taka, za jaką Cię miałem. — po tych słowach odwrócił się na pięcie i wrócił do zamku.

Zostałam sama na środku Błoni i stałam jeszcze bez ruchu przez dłuższą chwilę aż dotarło do mnie co się stało. Fred widział jak niby całuje Jake'a i na pewno George też. A co jeśli pójdę do niego teraz i wyznam swoje uczucia..? Nie. Na samą myśl o tym strasznie się stresuje i zapominam jak się mówi. Tylko dlaczego chwilę temu powiedziałam to w stronę Freda, myśląc że to jego brat? Pewnie było to spowodowane wzrostem adrenaliny i strachem, że mogę go stracić. W końcu ruszyłam w stronę zamku z totalnym mętlikiem w głowie i obawami, że zaraz spotkam Jake'a, z którym nie miałam ochoty rozmawiać. Zapewne zacząłby temat naszego pocałunku, a ja nie wytrzymałaby ze złości i się zwyczajnie na niego wydarła. Wolałam przełożyć tą rozmowę na jutrzejszy dzień, gdy już ochłonę. Szybkim krokiem przeszłam przez Pokój Wspólny, żeby przypadkiem nie spotkać bliźniaków. Nie miałam ochoty nikogo widzieć. Marzyłam żeby po prostu położyć się na łóżku i oddać w ręce Morfeusza. Gdy weszłam do dormitorium Hermiona i młoda Weasley siedziały i żywo o czymś rozmawiały. Słysząc trzask drzwi, odwróciły się w moją stronę i natychmiast zapytały co się stało. Znały mnie tak dobrze, że już po samym wyrazie twarzy wiedziały, że coś nie gra. Wzięłam głęboki wdech i usiadłam na łóżku, obok nich. Opowiedziałam im wszystko zaczynając od rozmowy z Jakiem na temat jego rzekomej znajomości z Umbridge, aż po pomylenie Freda z Georgem i kłótnie z nim.

— Ale ja nie chciałam tego pocałunku, nie oddałam go! Jednak on mnie nawet nie chciał słuchać i zwyczajnie sobie poszedł. — dziewczyny spojrzały na mnie współczująco, słysząc ostatnich słów wypowiedzi. Wiedziały, że ten pocałunek był pomyłką, ale mimo to miały go za złe chłopakowi. Ja w porównaniu do nich starałam się wytłumaczyć gryfona, który prawdopodobnie źle mnie zrozumiał.

— Jesteś dla siebie zbyt surowa. — skomentowała Granger, próbując mnie pocieszyć, co jednak niezbyt jej wyszło.

— Wiesz czasem warto pocałować kogoś innego, żeby wiedzieć kto jest dla nas odpowiedni. — dopowiedziała Ginny i tak naprawdę miała rację. Ta sytuacja tylko upewniła mnie w swoim uczuciu do jej brata.

 Przytuliłam dziewczyny i podziękowałam za okazane wsparcie, po czym wzięłam ręcznik, piżamy i poszłam do łazienki.Rozebrałam się, weszłam pod prysznic i przekręciłam kurek, powodując tym samym, że strumień ciepłej wody uderzył we mnie. Relaksowałam się, stojąc tak i czując ciepłe strumienie, spływające po mojej nagiej skórze. Przymknęłam oczy i korzystałam z chwili dla siebie. Próbowałam przynajmniej przez minutę zapomnieć o dzisiejszych ferelnych wydarzeniach. Po jakimś kwadransie chwyciłam ręcznik, wytarłam się i ubrałam piżamy. Przed wyjściem spojrzałam jeszcze w lustro, zastanawiając się kim tak naprawdę, jednak jak można się domyśleć odpowiedzi nie uzyskałam. Gdy z powrotem weszłam do pokoju dziewczyny leżały już w swoich łóżkach, co i ja zrobiłam. One czytały książki, ja jednak od razu położyłam się z zamiarem zaśnięcia, choć przeczuwałam, że nie nastąpi to tak szybko. Następnego dnia z samego rana humor mi nie dopisywał. Tym bardziej, że czekała mnie dzisiaj lekcja z moją "ulubioną" nauczycielką OPCM. Już na samą myśl robiło mi się niedobrze i miałam ochotę zostać w łóżku do końca dnia, ale niestety nie mogłam. Niechętnie stoczyłam się z materaca, ubrałam byle jakie ubrania, a na nie szatę, po czym wyszłam na korytarz. Szłam przed siebie, wiedząc że mam jeszcze masę czasu do pierwszej lekcji. Nie byłam głodna więc nie miałam zamiaru iść na śniadanie. Wędrowałam po korytarzach, przyglądając się mijanym obrazom. Nagle usłyszałam za sobą czyjś krzyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Jake'a, biegnącego w moją stronę. Nie miałam już czasu na ucieczkę więc po prostu czekałam aż do mnie dobiegnie. Gdy to zrobił z trudem złapał oddech, ale mimo to natychmiast zaczął mówić.

Wonderful MuggleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz