Katie Pov
Grzebałam widelcem w jedzeniu i z niesmakiem patrzyłam na swój posiłek. Tak bardzo nie miałam ochotę czegokolwiek jeść i czułam, jak każdy przełknięty kęs podchodzi mi tuż do gardła.
— Katie co jest? Wyglądasz okropnie. — powiedział Fred, siadając właśnie tuż przy mnie.
— Ty to wiesz jak pocieszyć dziewczynę. Nie wyspałam się po prostu. — uśmiechnęłam się blado, próbując wyglądać naturalnie i nie zwracając uwagi na to, że faktycznie coś nie gra. Ostatnio zaczęłam zastanawiać się jak tata może udowodnić, że nie jest żadnym mordercą. Kazał mi się tym nie zadręczać, ale jeśli mu się nie uda to znów go stracę. Nie mam pojęcia czemu akurat dziś o tym tak intensywnie myślę, ale chyba po prostu od czasu do czasu mam takie momenty w życiu, że przypominam sobie o wszystkim co mnie dręczy, jednak tak ma chyba każdy.
Do stołu nagle podszedł Harry i zapytał się czy może usiąść. Pokiwaliśmy wszyscy twierdząco głowami, a ja zastanawiałam się dlaczego w ogóle o to pyta, przecież zawsze tu z nami siedzi. Chłopak nie zdążył nic powiedzieć, bo nagle zza drzwi usłyszeliśmy głos Umbridge i McGonagall.
— Przepraszam pani profesor ale co właściwie pani insynuuje? — Umbridge popatrzyła z mordem w oczach na profesorkę.
— Ja tylko proszę żeby wobec moich uczniów przestrzegała pani wcześniej ustalonej dyscypliny i ładu. — widać było, że McGonagall także ma już po dziurki w nosie panoszenia się tej jędzy.
— To może głupie, ale zdaje mi się, że właśnie podważasz mój autorytet wobec większości uczniów Minerwo. — dziwnie było usłyszeć imię nauczycielki i to jeszcze wypowiedziane takim tonem.
— Ależ skąd Dolores podważam tylko twoje dziwne metody. — ja nie powiedziałabym dziwne, a chore, ale niech już będzie.
— Wybacz kochanie. Podważając moje metody dokonujesz zniewagi ministerstwa a w konsekwencji samego ministra. Jestem tolerancyjna ale tolerancja też ma swoje granice. To jest nielojalność. — słysząc jej odpowiedź parsknęłam śmiechem niestety troszkę za głośno, przez co zwróciłam na siebie uwagę dużej ilości stojących wokół mnie uczniów.
— Gdyby ona wiedziała co to jest lojalność. — usłyszałam głos George przy swoim uchu, co wywołało u mnie lekki dreszcz i gęsią skórkę.
— Nielojalność. — McGonagall widać podzielała naszą opinię na temat "lojalności" Umbridge.
— Sprawy w Hogwarcie mają się dużo gorzej niż sądziłam. Korneliusz musi podjąć kolejne kroki. — kobieta stanęła schodek wyżej niż nauczycielka transmutacji. Spojrzała na nas z wyższością, a jednocześnie uśmiech nie schodził jej z twarzy. Ciekawiły mnie te "kroki" o których mówiła i jak one mają pomóc szkole. McGonagall kazała nam się rozejść i wrócić do swoich zajęć. Ja szłam z bliźniakami na kolejną lekcję i byłam zmuszona wysłuchać ich serenady o wrednej nauczycielce OPCM. Już od pierwszych dwóch wersów wiedziałam, że kariery piosenkarza żaden z nich nie zrobi. Ich "wspaniałe" śpiewy pewnie nadal trwałyby w najlepsze, gdyby nie brakło im pomysłu na rym do "żmija". Miałam sporo pomysłów z czym można to zrymować, ale wolałam nacieszyć się panującą ciszą.
—***—
I stało się. Kroki Knota zostały podjęte, Umbridge została Wielkim Inkwizytorem Hogwartu i już na samym początku zaczęła wprowadzać nieracjonalne zmiany. Pary, spędzające wspólnie czas na przerwach zostawały brutalnie od siebie oddzielanie zaklęciem, a chłopcy nie mogli zbliżać się do dziewczyn na określoną odległość. To było śmieszne więc wraz z bliźniakami postanowiliśmy przetestować jej cierpliwość. Razem z George'm pewnego dnia szłam przez korytarz, trzymając się za rękę i rozmawiając w najlepsze. Różowa jedzą jak zwykle miała zaraz rozpocząć swój obchód. Dostrzegliśmy ją. Zmierzała z uniesioną głową wprost na nas, a jej twarz zdobił ten firmowy uśmieszek, który z chęcią bym zdarła. Dostrzegła nas i natychmiast rzuciła zaklęciem z zamiarem oddzielenia nas od siebie, ale co jest? Nie wyszło? Mnie i chłopaka cofnęło do tyłu, ale nasze dłonie wciąż były splecione. Zaklęcie, które wcześniej rzuciliśmy zadziałało, a mina Umbridge zdecydowanie była tego warta. Znów ruszyliśmy do przodu, kobieta została z tyłu i kolejny raz zamierzała rzucić w nas zaklęciem, ale Fred, stojący nieopodal odbił je i to ją cofnęło o parę metrów do tyłu. Zanim się pozbierała i obejrzała nas już nie było, a większość uczniów na korytarzu miała niezły ubaw. Drugi bliźniak później do nas dołączył i opowiedział o złości, którą starała się nie okazywać, ale jej to nie wychodziło.
CZYTASZ
Wonderful Muggle
FantasyKaterin, mugolka wychowująca się w domu dziecka, przez przypadek dowiaduje się o świecie czarodziei za sprawą dwóch żartownisiów. Co zrobią, gdy tajemnica magicznego świata wisi na włosku?!