♡Rozdział 7♡

28 3 4
                                    

To już dzisiaj! Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Trochę się boję, ale mam przy sobie rodziców, brata, przyjaciółkę i przyjaciela, którzy (mam nadzieję) będą mnie wspierać.

Właśnie pakowałam ubrania do plecaka, kiedy przyszła pielęgniarka mówiąca, że będzie mi zdejmować wenflon, po czym wyszła. Przerwałam pakowanie i właśnie do sali wszedł Luke.

- Braciszku kochany- zaczęłam robiąc minkę małego szczeniaczka.

- Czego znowu ode mnie chcesz, kobieto?- westchnął.

- Czy spakujesz mnie, podczas kiedy ja będę mieć zdejmowany wenflon?

- Niech Ci będzie, idź już- powiedział.

- Dziękuję- podziękowałam i pocałowałam go w policzek.

Wychodząc z sali i kierując się do gabinetu pielęgniarki (tak, wiem, że wenflon jest zdejmowany na sali, ale musiałam coś zrobić, aby wyszła z sali ~aut.), zauważyłam Jake'a kierującego się w moją stronę. Zatrzymałam się i marszcząc brwi przypatrywałam się w postać chłopaka. Rozglądał się za kimś albo czymś i kiedy mnie zobaczył, tak jakby, odetchnął z ulgą. Po chwili znów przybrał obojętny wyraz twarzy i podszedł do mnie.

- Po co tu przyszedłeś?- zapytałam.

- Gdzie Twoja sala?- tak po prostu olał moje pytanie.

- A po co Ci to wiedzieć?- czy my będziemy rozmawiać tylko pytaniami?

- Szukam Luke'a, powiedział, że idzie dzisiaj do Ciebie, więc przyszedłem się z nim zobaczyć. To, gdzie masz salę?

- Prosto i w prawo. Sala 62- odpowiedziałam.

On popatrzył się na mnie, kiwnął głową i...poszedł. Tak po prostu sobie poszedł.

- A jakieś dziękuję?- odwróciłam się w jego stronę.

On zatrzymał się, odwrócił i powiedział:

- Po co?

- Bo może powiedziałam Ci gdzie masz szukać Luke'a?

- To dzięki-powiedział, po czym znowu poszedł w stronę "mojej" sali.

Prychnęłam i kontynuowałam poją podróż do gabinetu pielęgniarki.

***
Kiedy wróciłam do sali zobaczyłam Luke'a i Jake'a. Nie chciałam, aby ten drugi tu był. Przeszłam obok nich i kontynuowałam sprzątanie. Widziałam, że Jake chciał rzucić jakąś kąśliwą uwagę na mój temat, ale kiedy Luke popatrzył się na niego wzrokiem "ani mi się waż coś powiedzieć", zamilkł i przewrócił oczami.

-Ej, Rose! Masz wypis?- zapytał się mój brat.

-Ja myślałam, że dostanie go mama- powiedziałam odwracając się w jego stronę.

Luke westchnął, po czym powiedział, że zadzwoni do mamy z pytaniem, gdzie poszła, ponieważ miała na nas czekać.

I tak zostałam sama w sali... z Jake'iem.

Nie przejęłabym się tak mocno, gdyby nie to, że kiedy mój brat wyszedł z sali Jake do mnie podszedł. Spojrzałam się na niego i przełknęłam ślinę.

-Potrzebujesz czegoś?- zapytałam.

-Jak się czujesz?- zapytał. Tak po prostu. Bez żadnych wyzwisk. Bez kłótni.

Zmarszczyłam brwi.

-Dobrze... chyba- odpowiedziałam nieśmiale.

Ten moment, na szczęście ,przerwał Josh wchodząc do sali. Kiedy zobaczył mnie i Jake'a podszedł i stanął obok mnie.

Red LinesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz