- Dzień dobry. - mówię kiedy te słynne brązowe drzwi się otwierają.
- No witam Eren. - Levi wpuszcza mnie do środka, a ja przechodzę od razu do salonu siadając na kanapie
- Mam podręcznik - mówię dumny ze swojego nowego zakupu
- Niesamowite, mam ci bić brawo? - pyta ironiczne po czym siada koło mnie tak blisko że nasze uda się o siebie ocierają
- Tak, może pan zacząć już teraz - wyciągnąłem podręcznik z plecaka i dałem mu go prosto przed twarz, wyrwał mi go i zaraz potem popatrzył na mnie wzrokiem który mówił "debil"
- Eren, w jakiej jesteś klasie?
- No... 3 liceum
- To dlaczego masz kurwa podręcznik do 2 liceum i to po gimnazjum?!
Nie no nie. Wyrywam mu podręcznik i patrzę na okładkę. Kurwa rzeczywiście.
- Na następny piątek już będę mieć napewno dobry...
- Dobra po prostu przejdźmy już do nauki - mówi zrezygnowanym głosem jednak chyba widziałem jak się lekko uśmiecha chociaż mogło to być tylko złudzenie
- W poniedziałek jest sprawdzian z całego działu więc zrobimy sobie powtórzenie.
W sumie nie szło mi aż tak źle, parę razy wkurzyłem Levia jeśli chodzi o moją zajebistą wiedzę i czas w którym wgl cokolwiek zrozumiem, ale myślę że nauczyłem się paru przydatnych rzeczy i poradzę sobie na sprawdzianie.
Właśnie pokazywałem mu wykonane zadanie na co on pokiwał głową, że jest dobrze- Dobrze Eren to w sumie już wszystko jeśli chodzi o matematykę
- Okej to dziękuję Panu za dzis-
- Ale ja nie powiedziałem, że już skończyliśmy - patrzy mi prosto w oczy z taką pewnością siebie, że aż trochę się odsunąłem
- Zostały jeszcze jakieś zadania? - pytam niepewnie
- Jedno. - mówiąc to przysuwa się do mnie i łapie za podbródek
- C-co pan... - nie dokańczam, bo kobaltooki przerywa mi krótkim pocałunkiem, patrzy w oczy po czym znowu całuje tym razem jeszcze bliżej się do mnie przysuwając.
Udaje mi się jakoś go odepchnąć na kawałek i zaczerpnąć powietrza- Niesamowite, a wczoraj taki pewny siebie do mnie pisałeś - mówiąc to znowu łapie mnie za podbródek.
- J-ja już muszę naprawdę iść... - znowu nie kończę, bo czuję jego usta na swoich, próbuje się odsunąć, ale Levi nie daje za wygraną, jakimś sposobem znajduje się na moich kolanach przytrzymując nadgarstki.
Zaczyna mi się robić gorąco, duszno, a przede wszystkim jestem tą całą sytuacją zestresowany. Czuję jak Ackerman przygryza moją wargę przez co lekko odchylam usta, a on od razu wykorzystuje okazję i zaraz potem czuję jego język. Nie wiem co robić, jak się zachować, a przede wszystkim czuję się dosyć niezręcznie więc tylko siedzę nieruchomo i staram się nie zemdleć od nadmiaru... Właśnie czego? Stresu? Nie to raczej nie toNagle Levi przerywa i wciąż na mnie siedząc patrzy w oczy
- Nie wiem w czym ci idzie gorzej z matmą czy całowaniem - jego słowa docierają do mnie dopiero po chwili
- Słucham? Po pierwsze ja nie całuu ahhh - poczułem jak Levi się lekko otarł o moje krocze co niestety poskutkowało, patrzył na mnie z tym swoim uśmiechem na twarzy "wygrałem" i w tym momencie miałem ochotę mu przywalić. Zanim cokolwiek powiedziałem ten tylko zaczął znowu przybliżać swoją głowę do mojej więc zamknąłem oczy, już byłem przygotowany na to, że mnie pocałuje jednak poczułem tylko jego oddech na swoim uchu na co przeszedł mnie dreszcz, a zaraz potem usłyszałem - Matma i całowanie ci nie idzie, ale może w czymś innym jesteś dobry.
Błagam czy tylko ja mam teraz zboczone myśli. W sumie biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znajdujemy to mam do tego prawo.
Levi nagle zszedł ze mnie więc szybko wykorzystałem sytuację i udałem się do drzwi chociaż to raczej wyglądało jak bieg do drzwi, ale to swoją drogą.
- J- ja już muszę iść. Do widzenia! - wziąłem buty do ręki i wybiegłem w samych skarpetkach, akurat jak na złość przechodziła jakaś stara baba i się na mnie patrzyła jak na wariata
***
Nie mogę się skupić. Na niczym kurwa nie mogę się skupić, a napewno nie na tym sprawdzianie, który mam przed nosem.
Niby powinienem to umieć. Niby się tego uczyłem, ale jak mam to pisać kiedy siedzę w pierwszej ławce bo Levi sobie tak zarzyczyl i dlaczego ta ławka jest przy samym biurku?!Może popełniłem błąd. Może wcale mi się jednak nie podoba. Popatrzyłem na jego twarz, kiedy akurat coś pisał. Dobra odwołuje, jednak mi się podoba.
- Eren czemu nic nie piszesz? - nagle słyszę głos Levia, który wstaje z biurka i podchodzi koło mnie
- Coś jest niezrozumiałe? - pyta szeptem nachylając się do mojej kartki.
- M-musialem się tylko zastanowić... - czuję jak moje ręce się pocą
- Dobrze tylko nie zastanawiaj się długo bo braknie ci czasu - mówiąc to niby przypadkiem dotyka mojego uda na co cały się spinam, a później jakby nigdy nic siada z powrotem za biurko.
Dobra Eren skup się na sprawdzianie.
Starałem się coś napisać i w sumie ostatecznie myślę, że nie poszło mi aż tak źle, jednak boje się, że to za mało na 2.
Oddałem kartkę na biurko w tym samym momencie w którym zadzwonił dzwonek i udałem się na korytarz.- Jak ci poszło? - pyta Armin, który idzie koło mnie
- W sumie może się udało, nie wiem coś napisałem
- Wiesz zawsze jak dostaniesz jeden to są inne sposoby żeby zaliczyć ten przedmiot - mówiąc co przyspiesza i znika mi z oczu
Jaki inny sposób? Tyle lat się męczę i nigdy żadnego innego sposo-
- Armin ty zboczeńcu! - drę się na całą szkołę i biegnę za nim po drodzę mijając akurat Levia który się uśmiecha.
No ja pierdole czy oni się zmówili?!Do następnego ✌️
CZYTASZ
Mój nowy wychowawca [Riren]
HumorEren Jeager czyli siedemnastoletni uczeń 3 liceum, który ledwo co zdaje z matematyki i akurat jak na złość mają im zmienić nauczyciela, który okazuje się jego wychowawcą. Levi czyli z pozoru surowy nauczyciel, ale jednak chce dla Erena jak najlepie...