Rozdział 20

151 15 5
                                    

.(T.U.W)-twój ulubiony wzór

(T.U.K)-twój ulubiony kolor

(T.I) pov.

Obudziłam się o dziwo przed budzikiem i to jeszcze wypoczęta, w dobrym humorze. Energicznie wstałam z łóżka nie zwracając uwagi na to że odrzucając kołdrę przykryłam nią mojego zwierzaka. On wariował pod pościelą za moimi plecami, a ja wybierałam ciuchy z szafy, tanecznym krokiem podeszłam do lustra i przyłożyłam ubranie do siebie. W dusza mi łomocze, w głowie grała wesoła muzyczka, ptaki za oknem ćwierkały radośnie, uśmiech nie schodził mi z ust, a po całym ciele rozchodziło się przyjemne ciepło. popędziłam do łazienki żeby się ubrać, co zajęło mi sekundę, poprawiłam na szybko fryzurę przeglądając się w lustrze, zabrałam plecak z pokoju i popędziłam na dół zeskakując po 2 stopnie ze schodów. (I.Z) zbiegł za mną po tym jak tylko wydostał się z mojej kołdrowej pułapki miałcząc jakby został urażony. 

(I.Z) pov.

Ta dziewczyna , coraz częściej odnoszę to wrażenie, próbuje mi odebrać moje 5 kocie życie, kto to widział takiego słodkiego koteczka jak ja atakować jakąś nikczemną workownicą pierza. Na dół to zleciała tak szybko że tylko miotły jej brakowało i wyglądała by jak mała czarownica Kiki jak z tego anime. Sturlałem się po paru schodkach, odczekałem chwilę żeby pomyśleć, chyba wiem już jak zemścić się na tej dziewczynie, mnie nie atakuje się kołdrą. Wróciłem na piętro tuptając prędko do jej pokoju, wskoczyłem nieco niezgrabnie na szafkę gdzie leżała ta jej wiązanka czy co to tam było, wyglądało na to że to coś ważnego, wziąłem ją pyszczkiem i uważając na latające po bokach kokardy, schodek po schodku zszedłem na parter. Odgłos moich pazurów na drewnianych panelach rozniósł się po kuchni razem z gwizdem czajnika, który oznajmił  że woda już się zagotowała, Dream stojący przy kuchence gazowej wyłączył ogień i zalewał kolejno kubki z herbatą, jeden ze słońcem, jeden z księżycem i ostatni z (T.U.W), po pomieszczeniu rozniósł się zapach kawy, a zaraz po nim owocowej herbaty. Kuchnię wypełniło ciepłe powietrze ciekawej mieszanki zapachów, które drażniły mój nosek. Podszedłem do Nightmera siedzącego przy stole z gazetą, nie lubi jak mu siedzę na kolanach więc specjalnie mu na nie wskoczyłem wysuwając przy tym pazury, nowe spodnie a co tam będą bardziej modne, z dziurami. Dorosły szkielet podniósł gazetę nad czaszkę z wrażenia i spojrzał na mnie tak jak prawdopodobnie patrzy na swoich uczniów, oceniająco z nutą złości oraz pogardy względem mojej persony, dobrze że bardziej zaciekawiły go kwiaty w moim pyszczku bo pewnie tym razem nie uszedł bym z życiem, szczególnie że pomiętoliłem go jeszcze trochę łapkami, tym razem zostawiając również sporą ilość futra. 

-Co ty tu przyniosłeś?- zabrał mi wiązankę i dokładnie obejrzał sobie fioletowe i (T.U.K) kwiaty, minę miał jakby bardzo się na czymś skupił, lepiej niż Sherlock kiedy wchodził do swojego pałacu pamięci, ja w tym czasie wygodniej ułożyłem się na jego kolanach, drugi raz taka okazja się nie znajdzie, a jeszcze kamizelkę mogę mu przyozdobić paroma białymi włoskami. Z tej miłej atmosfery zamyślenia wyrwał nas wysoki pisk na alcie, aż wysunęły mi się pazury ze strachu. 

-Dream! Czemu krzyczysz!?-Night wydawał się równie zaskoczony jak ja, chyba nawet nie poczół moich pazurów.

-Bo jest z czego! Nasza mała siostrzyczka została zaproszona!~ - krzyknął donośnie śpiewnym głosem jak księżniczka z Disneya, jeszcze brakuje tego żebym zaczął wokół niego tańczyć i pozwolił wróblom tu wlecieć żeby upiekły jakiś placek, przy okazji sprzątając. Po minie mroczniejszego brata można stwierdzić że za żaden azjatycki kraj nie ma pojęcia o co chodzi jego bliźniakowi i czeka na wyjaśnienia. Marzyciel rzucił mu spojrzenie skończonego debila i podszedł do niego pochylając się mówiąc, tym razem o dziwo szeptem.

-Naprawdę nie rozumiesz? Została zaproszona na ten bal w ogrodzie botanicznym, - wziął wiązankę do ręki- to na pewno Goth ją zaprosił! Nie ma innej możliwości!- dalej gadał podekscytowany, Night jakby nagle przypomniał sobie o mojej egzystencji oraz o mojej obecności na jego kolanach, zrzucił mnie z siebie bezceremonialnie i uśmiechnął się wrednie, ja odwróciłem się i odszedłem do swojej, pełnej jedzenia, miski. Bracia dalej dyskutowali na temat balu i ich siostry, podczas gdy z jednego tryskała radość, drugi zaś ubolewał nas dorastaniem dziewczyny ale udało mu się znaleźć inny problem.

-(T.I) nie ma sukienki na ten bal.- teraz to gazeciarzowi pojaśniały oczy, moimi kocimi zmysłami wyczuwam iż albo to się skończy bardzo źle albo ktoś na tym ucierpi, a ja na pewno nie chcę być poszkodowanym. Sprintem jeża popędziłem na piętro mijając (T.I) obok schodów.

(T.I) pov

Futrzak znowu rozpoczął swoje wariacje, znaczy tak sądzę bo jak strzała pobiegł na górę, wzruszyłam na to ramionami, już nie raz miał takie odpały. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę, wyciągnęłam sobie parę rzeczy i położyłam na blacie, po czym przystąpiłam do naszykowania sobie jakże wykwintnego śniadania, wszystko wydawało się aż zbyt normalne i zwykłe biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. 

Nie mam pojęcia czy Dream i Nightmere naprawdę myślą że nie słyszę tej ich szeptaniny przy stole, czy jednak nie chcą robić aż takiej wielkiej tajemnicy przed siostrzyczką i specjalnie mnie prowokują do zadania pytania.

-A wy co takie szeptuchy z rana?-upiłam łyk, jak myślałam, herbaty ale na mój język spłynął gorzki smak kawy Nighta, kaszlnęłam ze zdziwienia, szybko odstawiając kubek na blat i wyplułam kawę do zlewu, nie dość że gorzkie to jeszcze bardzo gorące. Serio może życie mojego brata  przeze mnie i Dreama jest zbyt słodkie i potrzebuje chłop trochę goryczy. Dream podbiegł do mnie sprawdzić czy jeszcze żyję czy już umarłam, poklepał mnie delikatnie po plecach i dał mi trochę słodkiego soku żeby zbić gorzki smak napoju szatana. 

-Dlatego zawsze mówię żebyś patrzyła jaki kubek do ręki bierzesz (T.I), napij się jeszcze trochę, Night ma bardzo mocną kawę.- brat zaśmiał się do mnie pocieszająco, nalewając mi jeszcze trochę soku. Jak już opanowaliśmy sytuację w końcu zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy do szkoły.

Jak już dotarliśmy na miejsce popędziłam do wejścia zaraz po tym jak pożegnałam się z braćmi, kiedy dotarłam pod salę Gothy już tam był, stał odwrócony tyłem do mnie i gadał z Palettem. Podbiegłam i przytuliłam się do niego od tyłu, jeśli go zaskoczyłam to właśnie o to mi chodziło.

-Hej Gothy!~

-OH!? O heh witaj kochanie~ -szkielet odwrócił się przodem do mnie owijając ramiona wokół mojej osoby i dał całusa  w policzek. Palett wyglądał jakby najadł się cukru i miał zaraz zezgonować co nas rozśmieszyło, chwilę później przyszedł Pan Cross i wpuścił nas do sali.

============================================================================

Wstawiam tu spóźnione życzenia świąteczne i noworoczne, mam nadzieję że nowy rok będzie dla was udany i jakoś w szkołach dożyjecie do wakacji. 

Rozdział miał być przed nowym rokiem, jednak moja rodzinka miała nieco inne plany...

następny rozdział naprawdę już niedługo, zaraz ferie a ja nadal mam zdalne więc zajmę się pisaniem :333 

Lovciam was wszystkich kochani, i jeszcze raz szczęśliwego nowego roku :DD

Między stronami baśni(Naj!Goth x reader) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz