Rozdział 5

390 30 4
                                    

-Jey? Jey!-Krzyk mojej mamy wyrwał mnie z zamyślenia - halo tu ziemia.

Spojrzałem się w jej stronę, zdezorientowany. Stała w kuchni z patelnia, trzymając ją w taki sposób jakby chciała jej użyć w sposób zaprezentowany w Zaplątanych.

-Jestem tu, jestem! O co chodzi?

Opuściła rękę z narzędziem zbrodni, druga opierając o biodro i wzięła głęboki wdech.

-Miałeś mi pomagać przy obiedzie, wiec łaskawie rusz tyłek i pokroj tego kurczaka.

Mozolnie odsunąłem krzesło i podszedłem do lodówki, by znaleźć biednego poćwiartowanego ptaka.

-Jest na blacie- usłyszałem tylko wiec zmieniłem tor wprost do blatu.

Tam wyciągnąłem deskę do krojenia i mój ulubiony nóż. Tak, mam taki. Jest niesamowity, tylko z nim jestem w stanie pokroić coś jak trzeba i tak ze sam nie będę jednym ze składników.

-Okej, jak mam go pokroić, w kostkę, plastry czy we wzroki?- zapytałem wykładając mięso ładnie na desce- w ogóle co my robimy?

-gotujemy obiad, w kostkę.

Spojrzałem się na nią spode łba ale zacząłem torturować to co zostało z kurczaka w odpowiedni sposób. 

Po wrzuceniu na rozgrzany olej mieso i dodaniu do niego odpowiednich przypraw i, ku mojemu zdziwieniu miodu, zostawiliśmy to na jakiś czas by się zagotowało.  Mój brzuch czując zapach wydobywający się z kuchni zaczął się odzywać.

Usiadłem na kanapie, obok mamy, która zdążyła się tam znaleźć przede mną z jakąś krzyżówka w ręku. Włączyłem więc telewizor ukradkiem zerkając na kartkę trzymana przez kobietę obok. Widząc jednak, że pytania, do których znałem odpowiedzi, miały je już zapisane, skupiłem się na znalezieniu ciekawego filmu.

Ostatnio bardzo polubiłem filmy familijne, więc skończyło się na przepięknej baśni o człowieku, który wkrada się do ludzkich domów raz na rok, króliku na sterydach i duchu przynoszącym zimno i mróz pomagającym skrzydlatej kreaturze kraść części ciała z domów dzieci dając im w zamian monety jednocześnie próbującym pomścić swojego przyjaciela, który sprawiał, że ludzie halucynują w nocy. Został on bowiem zabity przez gościa, który zamienił te wymysły w złe urojenia. Taka walka na markecie halucynacji. Oczywiście dużo dramtu, nadziejii i płaczu.

Tak się wciągnąłem w oglądanie, że nie zauważyłam, jak mama wstała i wyłączyła gotujący się obiad. Dopiero oderwałem się słysząc klucz w zamkach. Zapauzowałem więc film i poszedłem się przywitać z Blase. Później go skończę.
Przytuliłem chłopaka na powitanie i niemalże od razu, jak tylko ściągnął buty, zostaliśmy wygnani do jadalni na posiłek, który minął nam szybko. Tuż po tym, jak posprzątaliśmy po sobie, mama obwieściła, że musi już iść. Wychodzi na to że ma kilka rzeczy do załatwienia.

-Jey, musimy o czymś porozmawiać- Blase powiedział od razu, jak zamknęły się drzwi.
-O co chodzi?

Pokierował mnie do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie. Cisza się nam dłużyła kiedy on zbierał myśli jak zacząć rozmowę. Zaczęło mnie to trochę stresować, gdyż co może być dla niego aż tak ważne, tak trudne do rozmowy, że musi zebrać siły, by to wyrazić? Poczułem jak moje zęby mimowolnie się zaciskają czekając na wieści.

Westchnął.

-Ja wiem, że to co się stało było, głównie dla ciebie, traumatycznym przeżyciem - zaczął i wziął moje obie ręce w swoje.- ale muszę wiedzieć jedno, Jey, czy ty dalej chcesz mieć ze mną dziecko?

Zamrugałem jak to usłyszałem.  No nie powiem nie spodziewałem się akurat takiego pytania.

-um- zamachałem się na sekundke- oczywiście że tak, nic się przecież nie zmieniło pod tym względem! Tylko doktor powiedział że moge nie móc...

-Wiem, dlatego myślałem, żebyśmy adoptowali.  Wiesz, takiego małego dzidziusia, którego kochalibyśmy jak własnego.

-Niby tak, ale w takim razie chłopca, czy dziewczynkę? I co to za różnica? I czemu mamy decydować które dziecko zasługuje na dom a które nie? I co z tymi skarszyki, które straciły wiarę na adopcje i posiadanie rodziny?

Wyrzuciłem z siebie tysiac slow na minute, normalnie jakbym strzelał z broni maszynowej.  Blase był zaskoczony tymi argumentami, które są ni to za ni to przeciw.
-Wiec...

Dwa dni później jechaliśmy do sierocińca.

No i jest
Kolejny rozdział
W końcu
Jak to mówią, lepiej późno niż wcale ? Hehe
Wesołego nowego roku !

Zostań ze mną |abo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz