Rozdział 2

557 39 17
                                    


Minęło wiele tygodni nim w końcu doszedłem w miarę do siebie po tym wszystkim. Dalej czułem pustkę, nie podchodziłem nawet do tego pokoju...

Jednak było już lepiej, już nie spędzałem całych dni na płakanie to w poduszkę, to w Blase. Byłem w stanie w miarę funkcjonować, na tyle, że chłopak mógł wrócić do pracy. Moja matka zaproponowała bym też sobie jakąś znalazł, chociażby po to by nie siedzieć całymi dniami w domu. Nie byłem do tego przekonany.

To nie tak, że pasuje mi bycie darmozjadem, który tylko żeruje na Blase. Tu chodzi bardziej o mój brak wykształcenia. Oczywiście jest wiele prac które nie wymagają dyplomu, jednak jak pracować to chciałbym przynajmniej zarabiać coś na tyle, by odciążyć mojego skarba.

Nie mogę jednak powiedzieć, że tego nie rozważam.

Lizz wpadała często. Niejeden raz wyciągała mnie do tej przesłodzonej kawiarenki. Jestem jej za to niezwykle wdzięczny. Zmiana otoczenia naprawdę mi pomogła, nawet jeśli oznaczała rzyganie tęczą.

Aktualnie czekam na wizytę u lekarza, która ma być za trzy tygodnie. Wtedy dowiem się czy wszystko się już zrosło i czy będę mógł mieć dzieci. Mam nadzieje, że wszystko idzie jak trzeba. Naprawdę chciałbym wydać na świat potomka, nawet jeśli będę musiał poczekać dłuższy czas zanim będę gotowy. Dlatego też póki co się oszczędzam.

Lekarz wypisując mnie ze szpitala powiedział, że nadmierna aktywność może poluzować szwy, co może w konsekwencji doprowadzić do krwotoku wewnętrznego. W moim stanie jest to o tyle niebezpieczne, że może to pociągnąć za sobą bezpłodność.

Obawiam się tego więc jeśli Lizz mnie nie wyciąga z domu siedzę przed komputerem, który dał mi Blase. Czasem oglądam jakieś głupie filmiki, częściej po prostu nadrabiam to wszystko, do czego nie miałem dostępu w młodości. Dopiero teraz, mając cały internet na wyciągnięcie ręki uświadomiłem sobie, jaki sierociniec był zacofany.

Pamiętam dobrze czasy, kiedy telewizja była niezwykłym przywilejem, głównym źródłem informacji były gazety, a o telefonie to można było jedynie pomarzyć. Nie było to jednak takie złe, chociaż nic a nic nie przygotowywało do życia.

Moje zatracanie się w czeluściach cyfrowej rzeczywistości przerwała mama, która wpadła do mojego domu otwierając drzwi kopniakiem z półobrotu. Przynajmniej tak mi sie wydaje ze to zrobiła bo inaczej jak wyjaśnić ten olbrzymi huk towarzyszący wykrzyknieniu mojego imienia?

-Jey! - krzyknęła zamykając drzwi nogą, gdyż ręce miała zajęte reklamówkami. Aha, miałem rację- Zrobiłam zakupy! Co byś chciał na obiad? Może ugotujemy razem? Kiedyś chciałeś się nauczyć lepiej gotować pamiętasz? Pomogę ci! Możemy zrobić co tylko zechcesz!

Wypluła z siebie tysiąc słów na raz, a ja w tym czasie zdążyłem podejść do niej i zabrać jej połowę toreb, ale tych lżejszych „bo nie mogę się przedźwigać".

Zdążyliśmy ledwo ugotować obiad, kiedy drzwi znowu zostały okrutnie potraktowane, tym razem przez Blase. Czy nikt nie potrafi normalnie otwierać drzwi w tym domu?

-Witaj skarbie- powiedział w progu.

Odpowiedziałem mu, idąc w jego stronę. Spotkaliśmy się w połowie drogi i zarzuciłem mu ręce na szyję, przytulając się. Objął mnie w pasie trzymając blisko siebie.

-Jak się czujesz? - padło pytanie, które słyszałem codziennie i zaczynało mi się nudzić.

Wiedziałem że się o mnie martwi, nie miałem mu za złe że pyta. Jednak po jakimś czasie takie pytanie zaczyna działać na nerwy, nawet jeśli pada w dobrej intencji. Zachowałem więc swoje rozdrażnienie dla siebie i odpowiedziałem:

-W porządku, trochę lepiej niż wczoraj.

-Cieszy mnie to - odsunął się trochę ode mnie i dotknął mojej twarzy ręką, uśmiechając się.

Chciał coś powiedzieć ale w tym momencie mama zawołała nas na obiad. Spojrzałem się jednak na chłopaka pytająco.

-Później, chodź na obiad.

Usiedliśmy w małej przytulnej jadalni, wzorowanej na lata 30. Strasznie podobał mi się ten styl, sprawiał przyjemne i ciepłe wrażenie, zwłaszcza, że meble były ładnie odnowione oraz doskonale dobrane kolorystycznie.

Spaghetti, które w większości ugotowała matka, bo ja o mało makaronu nie spaliłem, było przepyszne. Muszę się w końcu nauczyć gotować, nie mogę całkowicie polegać na niej. Jednak przede mną długa droga, zanim zostanę szefem kuchni, może do tego czasu nie otruje Blase swoimi magicznymi wywarami o przeróżnych właściwościach i zastosowaniach, żadnym z nich jednak nie było jedzenie.

Po skończonym posiłku i posprzątaniu po nim, na co składało się głównie wrzucenie naczyń do zmywarki i może wytarcie jakiejś plamki sosu która skapnęła z dzikiego makaronu, zasiedliśmy na kanapie. Mama zaś wróciła do domu. Powiedziała, że ma trochę spraw do załatwienia u siebie jeszcze. Szkoda mi było, że nie została dłużej. Byłem jednak pewny, że wróci jutro. Tymczasem miałem inną informację do wyciągnięcia.

Odwróciłem się przodem do Blase.

-Więc co chciałeś powiedzieć jak przyszedłeś?

Przez chwile nie wiedział o co chodzi, po czym nagle doznał olśnienia.

-Ale ty masz pamięć - poczochrał mi włosy- wiesz, tak się zastanawiałem.

Przytulił mnie do siebie, zanim kontynuował.

-To siedzenie w domu na pewno ci nie służy, no, prawda czasem wychodzisz z Lizz, ale razem dawno nigdzie nie byliśmy.

Czy on chce gdzieś wyjechać? Nie czułem się na siłach by pojechać na jakiś dłuższy wyjazd. Niestety aż tak mi się nie polepszyło.

-Jednak jestem świadomy, że nigdzie na długo nie możemy póki co pojechać. I tak myślałem, gdzie cię mogę zabrać. Po czym przypomniało mi się że było jedno miejsce, o którym mi mówiłeś, że chciałbyś się wybrać.

W tym momencie wyciągnął dwa bilety i mi je dał. Spojrzałem się na nie i zobaczyłem, że widniał na nich lunapark. Rzeczywiście, zawsze chciałem tam pojechać. W sierocińcu tylko słyszałem jak tam jest cudownie i ile jest atrakcji. Jednak przez całą sytuacje z poronieniem całkowicie zapomniałem o takich miejscach.

-Więc- zaczął ponownie Blase - kiedy chciałbyś pojechać?

Może to poprawi moje samopoczucie?

-A kiedy masz wolne?

Siema!

Założę się, że nikt się nie spodziewał akurat dzisiaj kolejnego rozdziału.

Ale oto jest przed wami, kolejny, całkowicie nowy rozdział z naszymi ulubionymi bohaterami. 

W razie gdybyście znaleźli jakieś błędy proszę o wiadomość gdyż nie jestem w stanie ich wszystkich wychwycić 

Mam nadzieję, że się podobało ^^

Zostań ze mną |abo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz