5

228 11 5
                                    

     Następnego ranka Harry obudził się wcześnie. Chociaż wiedział, że jest już jasno, nie otwierał oczu.

-To był sen- powiedział do siebie stanowczo.- Śnił mi się olbrzym Hagrid, który przyszedł, żeby mi powiedzieć , że mam pójść do szkoły czarodziejów. Kiedy otworzę oczy, będę znow w moim pokoju.

Coś, a raczej ktoś się obokk niego poruszył.

-Harry, z łaski swojej, przytkaj się i daj mi spać.- Wymamrotała zaspana Emily i obróciła się plecami do niego.

Chłopak usiadł i nie baczając na słowa siostry, zsunął czarny płaszcz Hagrida z nich obydwu. Chata była pełna słońca, burza już przeszła, a sam Hagrid spał na zapadniętej kanapie. W okno stukała pazurem sowa, trzymając w dziobie gazetę.

EMily gniewnie mruknęła i naciągnęła na siebie płaszcz. Za to Harry wstał, czując, że szczęście rozpiera go jak wielki balon, który ktoś nadmuchuje. Podszedł do okna i otworzył je szeroko. Sowa wleciała i upuściła gazetę prosto na Hagrida, który nawet nie drgnął, tylko spał dalej. Sowa wylądowała na podłodze i zaczęła atakować czarny płaszcz Hagrida, dziobając przy tym Emily, która na wpół śpiąca wyczołgała się spod płaszcza.

-Co jest...?- Spytała ledwie przytomnie.

-Hagrid! - zawołał Harry.- Tu jest sowa i...

-Zapłać jej- mruknął Hagrid ze swojej kanapy.

-Co?

-Chce zapłaty za dostarczenie przesyłki. Poszukaj w kieszeniach.

Płaszcz Hagrida składał się chyba z samych kieszeń- pęki kluczy, kulki chleba, miętówki, kłębki sznurków, torebki herbaty... w końcu Harry wyciągnął garść dziwnych monet.

-Daj jej pięć knutów- powiedział Hagrid sennym głosem.

-Knutów?

-To te małe, brązowe.

-Jakie znowu knuty?-Zapytała już całkowicie obudzona Emily. -Harry, o co chodzi?

Harry odliczył pięć brązowych monet, a sowa wyciągnęła nogę, do której był przywiązany skórzany woreczek, dając mu do zrozumienia, żeby włożył tam pieniądze. A potem wyleciała przez okno. Dopiero wtedy Harry odpowiedział:

-Przyleciała sowa z gazetą. Hagrid powiedział że mam jej zapłać knutami. Zobacz, to te- wskazał palcem na monety. 

Hagrid ziewnął potężnie, usiadł i przeciągnął się.

-No, komu w drogę temu czas, musimy się dostać do Londynu i kupić wszystko, czego potrzebujecie do szkoły.
- Ale... Ale Hagrid słyszałeś co mówił wuj Vernon. Nie da nam ani grosza.- Zaprotestował nieśmiało Harry.
- Och, a po co nam ich pieniądze?-
Hagrid się uśmiechnął. - Macie swoje własne. Oczywiście, jeśli wiecie gdzie ich szukać.
-Ale tak się składa że nie wiemy.- Wtrąciła Emily. - Daj mi chwilę, przebiorę się i możemy iść.

                                                                      ***

Emily rozglądała się po Londynie, szukając jakichkolwiek oznak magii, wszystko jednak wydawało się  takie same jak zawsze. Hagrid rozbawiony pokręcił głową.

-Tutaj nie ma nic magicznego. -Stwierdziła zawiedziona.
- Tutaj? To świat mugolów. A w nim, nie ma ani krzty magii.- Rozejrzał się i popchnął Harry'ego i Emily na prawo
-Jesteśmy na miejscu.

Emily krytycznie spojrzała na stary, obskurny Pub, o nazwie: ,,Dziurawy kocioł"

-Aha, i to niby tutaj mamy nabyć te wszystkie rzeczy potrzebne nam do szkoły?- Spytała marudnie, wchodząc za Hagridem do Pubu.

-Poczekaj, a zobaczysz- odparł Hagrid.

Pomimo maleńkich rozmiarów widzianych z ulicy, wnętrze było ogromne. I bardzo zapełnione. Styl dalej był utrzymywany w ciemnym brązie i dębowych deskach. Hagrid przecisnął się do baru.

-Cześć Hagrid! Podać to co zwykle?

Do lady podszedł dosyć brązowowłosy mężczyzna, na oko po pięćdziesiątce. Jego włosy przeplatała siwizna. 

-Nie, dziś nie Tom. Mam do załatwienia pewną rzecz. - położył dłoń na ramieniu Harry' ego, jakby z dumą. Tom przyłożył rękę do serca.

-Toż to Harry Potter! Na mą duszę! - Emily mogłaby przysiąc na swoją dłoń, że jeszcze trochę uklęknie. Kiedy klienci przeanalizowali wypowiedź Toma, zerwali się z krzeseł i jak jeden mąż pobiegli by przywitać i uściskać dłoń Harry'ego. W całym tym zamieszaniu, Emily została odepchnięta przez jednego ze starszego, burkliwego pana. Potknęła się i upadła na ziemię. Z rozżaleniem obserwowała, jak Hagrid z Harrym wchodzą na zaplecze.
Tak łatwo o mnie zapomnieli?-Pomyślała- I ja niby jestem jego siostrą!
Wstała, otrzepała spodnie i przecisnęła się na zaplecze. Harry z Hagridem znikali już za ceglana ścianą, czyli magicznym przejściem do świata czarodziejów.
- ... Najpierw jednak, potrzebuje pieniędzy.- Usłyszała Hagrida, gdy ich dogoniła. Na szczęście, nie było to trudne. Hagrid miał conajmniej ze dwa metry, co bardzo wyróżniało z pośród tłumu.
- A gdzie je znajdziemy?- zadała pytanie.
- Jak to gdzie. W banku Gringotta. - Emily ponownie poczuła  ukłucie zazdrości. Hagrid patrzył albo na drogę, albo na Harry'ego. Ona nie istniała. W końcu zaszli do ogromnego, białego i krzywego budynku.
- No, moi mili, oto w tym banku, czekają na was pieniądze.- Poprowadził ich do wejścia. W środku było bardzo jasno, górowała biel, złoto. Wzdłuż długiego holu, były poustawiane biurka, za którymi dziwne, niskie i uszate stworki odliczały pieniądze, wykonując typowo bankowe sprawy.
- To gobliny- wyjaśnij im Hagrid. Na końcu holu, stało biorko największe ze wszystkich.
- A po cóż to państwo przyszli?
- Harry Potter i jego siostra Emily Potter, chcą wypłacić pieniądze, ze skarbca Potterów.
-A czy państwo Potter, mają swój klucz?- Goblin wychylił się tak, że aż Emily poczuła jego kwaśny oddech.
-Chwila, gdzieś tu był.- wyciągnął z kieszeń kolejno: sucharki, dwie myszy(które zaraz schował z powrotem), ćwierć bochenka chleba i paczkę herbaty. Aż w końcu, wygrzebał dorodny, pozłacany klucz. Triumfalnie położył go na biurku.
Goblin wziął go i zawołał:
-Gryfek! Zaprowadzisz obecne tu państwo do skarbca. Aha i-nachylil się do Gryfka, szepcąc mu do ucha- krypta 713.
Gryfek kiwnął glawą i zaprowadził ich dalej. Wsiedli do specjalnych wozeczków, przymocowany na metalowych torach, wiszących w przestrzeni, pośród niezliczonych korytarzy i zaułków. Jazda była bardzo szybka, a nawet bardziej. Emily bardzo się to podobało. Zawsze chciała przejechać na kolejce górskiej, ale oczywiście, nigdy nie miała do tego okazji. W końcu jednak, zatrzymali się. Hagrid z ulgą wysiadł z wózeczka, Emily kręciło się trochę w głowie. Gryfek wysiadł jako ostatni, ale za to jako pierwszy otworzył niewielkie grota do skarbca. Emily wstrzymała oddech. Wreszcie się dowie, co posiada, ile ma pieniędzy. To, co zobaczyła, przerastało najśmielsze oczekiwania.
-No, bierzcie trochę i idziemy na zakupy!- Hagrid dziarsko ich popędził, przy czym zachwiał się lekko.

Siostra Harrego PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz