- Dlatego o mnie śnisz co noc, tak? - wyszeptał, a następnie złączył nasze usta w delikatnej czułości pocałunku. Jego usta były tak nierealnie miękkie i ciepłe, że aż się wybudziłem ciężko dysząc. Za oknem było już słońce, a ja obudziłem się cały spocony I zawiedziony. Z jednej strony przerażała mnie moja własna wyobraźnia, a z drugiej miałem jakąś głupią nadzieję, że dłużej ten sen potrwa.
Serce biło mi strasznie szybko, długo starałem się je uspokoić razem z oddechem. Kiedy w końcu wszystko wróciło do normy, spojrzałem na telefon, który w odstępach dwie może trzy sekundy wibrował i rozświetlał ekran przez każde powiadomienie. Kto się tak nagle mną przejmuje?
Wstałem z łóżka I uznałem, że jak "kocha to poczeka", ubierając się w czyste ubrania oraz poprawiając czapkę na głowie. Rozejrzałem się po pomieszczeniu chowając brudne ciuchy w torbie. Chyba nic nie zostawiłem. Ogarnę resztę porannej toalety już w domu, teraz tylko nie zapomnieć o telefonie, który kurwa mać non stop brzęczy.
Wziąłem komórkę w dłoń I odblokowałem, przeglądając powiadomienia. Część to SMS, głównie od mamy, ale spora większość to powiadomienia z instagrama. Jakieś czterdzieści wiadomości, osiemset komentarzy i tysiąc dwieście polubień posta. Co do cholery?
Przeleciałem wzrokiem po komentarzach i wiadomościach, głównie brzmiały one tak: "Tweek u ciebie nocuje?" "Jesteś z Tweekiem?" "CREEK TO CANON" "Craig, słyszałam że jesteś z tweekiem! Nic nie mówiłeś!" "fake jak się patrzy" "CRAIG OD KIEDY JESTESCIE RAZEM" "TWEEK JEST TAKI UROCZY KIEDY ŚPI, A TE GWIAZDKI? OMG" "XDDDDD CHIHUAHA TWEEK" I tak dalej i tak dalej. Szczerze nie wiedziałem jak zareagować na jakikolwiek z tych komentarzy, nie spodziewałem się takiego odzewu. Miałem nadzieję na kilka prześmiewczych komentarzy, ale nie całego spamu o to czy jestem w związku z Tweekiem.
Westchnąłem ciężko i schowałem wygaszony telefon do kieszeni. Wyszedłem z pokoju, do którego obym nie wrócił i popłynąłem w tok myśli wychodząc ze szpitala po krótkiej rozmowie z lekarzem. Wczoraj... Czy raczej dzisiaj w nocy, zrobiłem taką głupotę. Mogłem zrobić dosłownie wszystko, mogłem mu nawet narysować coś prześmiewczego na twarzy, mogłem nie wstawiać tego zdjęcia. Nie przemyślałem tego zupełnie i wiem, że pożałuje tego jeszcze bardziej w szkole.
Następnego dnia, o dokładnie 7:45 znalazłem się przed budynkiem kochanej szkoły średniej w south parku. W prawej ręce trzymałem kaganiec dla małego psa, który kupiłem chyba dwa dni temu dla pewnego blondynka. Wyobrażałem sobie jego frustrację i zmieszanie na twarzy, a nawet zawstydzenie kiedy dostanie ten przemyślany prezent.
Wszedłem na teren budynku i ruszyłem w stronę miejsca bandy Tweeka, a przynajmniej tam gdzie widziałem ich ostatni raz, czyli pod schodami. Słyszałem jak się kłócą, a raczej Tweek chce się o coś wykłócić. Trudno było powiedzieć co, dopóki nie podszedłem bliżej.
- CRAIG I JA NIE JESTEŚMY RAZEM, DO JASNEJ CHOLERY! - krzyczał Tweek cały czerwony na twarzy, ciągnąc się za włosy w stresie. Przed nim stał Kenny z sceptycznym wzrokiem, u jego boku stał Butters, który cicho chichotał przez reakcję blondynka, a gdzieś tam siedziała całą reszta brygady RR.
- Bo jeszcze urazisz swojego chłopaka - wskazał na mnie Kenny, a na jego twarzy znalazł się trudny do opisania uśmiech. Tak przynajmniej widać było po jego oczach, że się uśmiecha.
- Craig! To wszystko Twoja wina! Wszyscy myślą, że jesteśmy parą! - buntował się niziutki blondynek, podchodząc do mnie urażony - Powiedz im, że to nieprawda - zarządził i wsadził mi palec pomiędzy żebra, abym czym prędzej zareagował.
- Przyszedłem tylko dać Ci coś, abyś przestał ujadać. Nie mam zamiaru wtrącać się w wasze kłótnie małżeńskie czy chuj wie co - odpowiedziałem spokojnie i podałem Tweekowi kaganiec dla psów prosto w dłoń - W rozmiarze dla małych psów, powinien pasować - mówiłem tak poważnym tonem, jak tylko potrafiłem. Tweek wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem i zwątpieniem, a Kenny z Buttersem wybuchli radosnym śmiechem.
CZYTASZ
Spleceni nienawiścią ~Creek~ ZAKOŃCZONE
FanfictionRough!Tweek x Craig Tweek jest liderem bandy dzieciaków, która rozsiewa chaos po całej szkole. Ostatnią rzeczą, jaką ktoś powinien im zrobić to stanąć na ich drodze. Ale co z ostrzeżeń, skoro Craig to Craig, który nie pozwoli na taką samowolkę...? O...