- Ja pierdolę - wywróciłem oczami, warcząc niezadowolony. Tak piękna chwilą przerwana przez dwóch debili. Miałem cichą chęć nie zwracać uwagi na przyjaciół i wrócić do całowania z blondynem. Nie jestem gejem, ALE to nie moja wina, że Tweek ma tak uzalezniajaco słodkie usta i tak dobrze całuje, żeby tego było mało, jesteśmy oboje pijani, a po pijaku robią różne głupstwa.
Tweek położył dłoń na moim policzku i zmusił do patrzenia na siebie. W jego oczach wciąż była ta pijacka radość tym razem przeplatana lodowatą furią. Złapał mnie za kołnierz koszulki i wyjął z kieszeni jakieś tabletki.
- Nie skończyliśmy, Tucker - powiedział wyjmując z opakowania dwie małe tabletki. Jedną wziął do ust i połknął, drugą wziął pomiędzy dwa palce i spojrzał na mnie. Na jego ustach pojawił się wredny uśmiech - Pomogę Ci się bardziej rozluźnić - położył na języku małą, różową tabletkę i pocałował mnie od razu wsadzając mi język do ust. Następne co poczułem to jak tabletka przechodzi mi z łatwością przez gardło, potem przestało się liczyć cokolwiek oprócz ust Tweeka, które znowu odkleiły się ode mnie z wielką niechęcią. Tym razem było to jednak na krótszą chwilę - Zacznie działać za jakieś pół godziny - wyszeptał blondyn i położył dłoń na tyle mojej głowy. Czułem jego oddech na ustach, przyglądałem się jego malinowym ustom nie mogąc się doczekać, aż znowu będę mógł je całować - A wtedy, nie dam ci zupełnie spokoju na kilka pięknych godzin~ - wyszeptał i delikatnie złapał zębami moją dolną wargę dla czystej zabawy. Puścił ją nagle, wyszedł z wózka i złapał mnie za dłoń.
- Idziemy gdzieś? - wykrztusiłem w końcu z siebie, czując jak chihuaha ciągnie mnie gdzieś przed siebie. Nasze dłonie splotły się ze sobą, zaczęliśmy biec, nie wiem nawet za bardzo gdzie. Nogi nam się uginały, plątały ze sobą.
- Zobaczysz - odpowiedział dumnie i skręcił w uliczkę prowadzącą do wielkiego, pustego parkingu za zamkniętym sklepem. Byliśmy przed zamkniętą łańcuchem, wielką czerwoną bramą - Podsadź mnie - zarządził Tweek, patrząc na mnie takim wzrokiem, jakby ufał mi pod każdym możliwym względem. To był tak dziwny wzrok, tak dziwne uczucie, trudno było mi uwierzyć, że ktokolwiek ufałby mi do takiego stopnia w jakim w tej chwili ufa mi Tweek.
- A jak ja mam przejść? - spytałem, splatając dłonie i schylając się na tyle, aby mógł bez problemowo wejść mi na dłonie, ramiona i przejść z drugiej strony.
- Ty miałbyś nie dać rady, Craig? Jesteś wyższy ode mnie, dasz radę - odpowiedział blondyn i postawił prawą nogę na moich splecionych dłoniach, wskoczył mi na ramiona i przeszedł z lekką trudnością przez bramę, zeskakując na zgięte kolana na ziemię - Dawaj, zrób jakieś super mocarne coś! - uśmiechnął się, a w jego oczach znalazła się dziecięca radość.
- Przeceniasz mnie - odpowiedziałem i rozejrzałem się po otoczeniu, szukając czegoś co mogłoby nadać się do przeskoczenia przez bramę. Tuż obok, przy zamknięciu był porośnięty bluszczem mur, który nadaje się idealnie w tej chwili. Podszedłem do muru, postawiłem stopę na jednej z cegieł i zanim cokolwiek więcej byłem w stanie zrobić, Tweek zaczął ciągnąć się za włosy i patrzeć na mnie z paniką.
- O Boże Craig! Myślałem, że to tylko przeskoczysz, a tak? Przecież możesz spaść i się zabić! Ten bluszcz na pewno jest śliski i trujący! To głupi pomysł, złaź lepiej, o Boże! AGH! - krzyczał na mnie, chodząc w kółko. Wywróciłem oczami i złapałem się rąbka bramy.
- Uwierz we mnie, znam się na rzeczy - odpowiedziałem z świadomością, że może to wcale nie wyglądać tak jak wydaje mi się, że wygląda. Wszedłem cztery cegiełki wyżej, a będąc już trochę ponad bramą i murem podciągnąłem się o własnych, niewielkich przez alkohol siłach i przeskoczyłem na drugą stronę, zaliczając cudownie glebę plecami - Kurwa - przeklnąłem, a nade mną znalazła się blond, roztrzepana czupryna, drgająca, jak to u paralityka.
CZYTASZ
Spleceni nienawiścią ~Creek~ ZAKOŃCZONE
FanfictionRough!Tweek x Craig Tweek jest liderem bandy dzieciaków, która rozsiewa chaos po całej szkole. Ostatnią rzeczą, jaką ktoś powinien im zrobić to stanąć na ich drodze. Ale co z ostrzeżeń, skoro Craig to Craig, który nie pozwoli na taką samowolkę...? O...