I

463 31 0
                                    

              Każdy na naszym świecie jest potrzebny. Niektórzy bardziej niektórzy mniej, a niektórzy w ogóle. Da się dostrzec piękno we wszystkim i we wszystkich, ale to jeszcze zależy w kim. każdy jest śliczny lecz są osoby które nie dostrzegają tego piękna w sobie. Czasami strasznie potrafi zaboleć to jak ktoś się męczy psychicznie i nie daje sobie rady. walczy i walczy aż w końcu dochodzi do takiego stopnia, że chce popełnić samobójstwo. Jest blisko tego, stoi na krawędzi i coś nagle ich zatrzymuje, coś co mówi im, że nie mają tego robić.

             Niski szatyn siedział na parapecie, patrząc w piękne gwiazdy paląc jego ostatniego papierosa. Nie mógł się powstrzymać od palenia ich, to była jego ucieczka od rzeczywistości, ucieczka od wszystkiego co się stało. Jak by tylko bardziej dbał o swojego byłego może by nie siedział teraz sam na zimnym parapecie użalając się nad sobą. Po mimo, że szatyn próbował skontaktować się z swoim byłym to i tak nic z tego. On go ignorował. Ignorował go tak bardzo, że aż raniło go to. Może jakby się tak bardzo nie posunął to nic by się nie stało? Nie chciał sobie robić krzywdy, lecz tak kurewsko go to kusiło, że aż w końcu musiał to zrobić.

                          "cisza w pokoju. Ta cisza była tak głośna, że aż bolało jej słuchać. Jedyne co tworzyło jakikolwiek hałas to kąpiąc woda z kranu, która dobrze się wpasowała z krwią, która kapała z ręki Szatyna. Jedna kropla za drugą. Ten ból był tak piękny lecz taki męczący. Wiedział że Clay nie będzie zadowolony lecz co on mógł zrobić? Nic, już nic. Zrobił to nieświadomie. Nie chciał tego, ale musiał to zrobić żeby poczuć się lepiej w jakimkolwiek stopniu, choćby w najmniejszym. Świeże rany powodowały u niego straszną satysfakcję. Było to dla niego piękne jeżeli można to tak ująć. Chłopak już to zrobił i wiedział, że będzie musiał ponieść za to konsekwencje. No ale Trudno czasu już się nie cofnie."

           Szatyn wydmuchał szary dym z ust, kończąc palić swojego papierosa. Dziwnie się czuł z faktem, że już minęły trzy miesiące od tego zdarzenia, lecz nadal miał po tym rany. Nie umiał wytłumaczyć co wtedy miał w głowie robiąc to, lub co go podkusiło do tego. Zawsze się tłumaczył tym, że po prostu musiał to zrobić, ale czy to jest do końca prawda? Szatyn zgasił papierosa po czym wstał z parapetu, zostawiając za sobą popielniczkę, pełną spalonych papierosów...

DYM PAPIEROSÓW | DREAMNAPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz