2. Dobrze jest mieć przyjaciół... rodzinę, miłość.

238 15 352
                                    

Hejka!

Całkiem niezły czas mi wyszedł z tym rozdziałem, patrząc na to jak cholernie długi jest xD

Przypominam tylko, że prawa do postaci i książki posiadają J.K. Rowling i Warner Bros, no i w sumie także Kwiat Jabłoni, ale oni tylko do pewnego utworu.

Życzę Wam miłego czytania!

Po tym jak Iron Percy zniknął, w całej sali zawrzało. Plotki, spekulacje, teorie, domysły. To wszystko było widoczne jeszcze bardziej niż zwykle, jedyne co przewyższało te rzeczy w tej chwili, była to ciekawość. Ciekawość związana z jutrzejszym wieczorem, tajemniczym przybyszem i tym wszystkim...

No i oczywiście było też szczęście, że odwołano im wszystkim pierwszą lekcję.

Nawet Dumbledore wiedział, że jakby chciał w tej chwili cokolwiek powiedzieć, to nawet przed nim tym razem uczniowie by się nie uspokoili, więc starszy czarodziej wdał się po prostu w rozmowę (o najnowszych wydarzeniach) z Szalonookim (Barty'm Crouch'em Jr.) i Snape'em.

Co może lekko dziwić Olimpia Maxime, jak gdyby nigdy nic wróciła najzwyczajniej w świecie do swojego śniadania. Natomiast Igor Karkarow próbował unikać wszystkich rozbawionych i złośliwych spojrzeń, które mu rzucano. W końcu nie wytrzymał i jak najszybciej wyszedł (a raczej wybiegł) z Wielkiej Sali, wracając na swój statek, by choć na chwilę uwolnić się od skutków tej cholernej porażki.

Za to Hagrid, Filius i Pomona odbywali najwyraźniej bardzo intrygującą i żywą rozmowę, bo jak prawieże nigdy każdy z nich coś szybko wtrącał. Nawet Minerwa czasami dorzucała coś od siebie z zaciekawieniem słuchając tego co mówią, a jednak zazwyczaj to właśnie ona sprawiała pozory tej ogromnie surowej i ganiącej ich wszystkich za zbytnią dziecinność.

Rozmowa ta oczywiście była na podobny temat co tak naprawdę każda rozmowa w Wielkiej Sali w tej chwili. Filius wykazywał wielki podziw, co do umiejętności Percy'ego w pojedynkach (bo w końcu sam był kiedyś Mistrzem Pojedynków) i ogólnie mocy rzucanych przez niego zaklęć tarczy. Minerwa była pod lekkim wrażeniem Animagii i wyjątkowego, ostatniego zaklęcia. Hagrid dodawał do dyskusji swoje nadzieje co do tego, że chłopak może zna jakieś nowe, magiczne okazy stworzeń, a sama Pomona po prostu uwielbiała rozrywkę, rozmowy ze swoimi przyjaciółmi i do tego nie lubiła Karkarow'a, więc ten dzień już zaczął się idealnie.

A w ogóle jak do tego doszło, że Rubeus, Minerwa, Filius i Pomona są tak bliskimi przyjaciółmi?

Bo w książkach na pewno tego nie wykazywano...

To z pewnością jest prawda, ale...

Przez lata Profesor Flitwick i Profesor Sprout trzymali bardziej ze sobą, a Minerwa McGonagall, co najwyżej czasami zamieniała słowa z nimi, czy z Hagridem, ale była ona jednak zawsze i tak najbliżej Albus'a Dumbledore'a. Jednakże kiedy Hagrid w 1993 roku doszedł do grona pedagogicznego, jako nowy psor to wszystko powoli zaczęło się zmieniać. Odtąd półolbrzym zaczął bywać coraz częściej w zamku, czy to na posiłkach, radach, czy z innych ważnych, bądź mniej ważnych powodów, bardziej, lub mniej związanych z jego nową pracą.

Rubeus Hagrid rozpylał w okół siebie taką... optymistyczną, beztroską i oznaczającą bezpieczeństwo aurę, po prostu przyjemnie się z nim rozmawiało i było, po prostu było. Od wtedy każdy z nich powoli zaczął coraz bardziej się do siebie zbliżać, aż w końcu, jakoś na początku października tego roku, gdy Hagrid poprosił nauczycielkę Zielarstwa i nauczyciela Magii i Zaklęć o lekką pomoc przy wyhodowaniu jeszcze większych i piękniejszych dyń na nadchodzące Halloween niż w poprzednim roku (bo wiecie, pokazówa, inne szkoły itd.). Przyłapała ich wtedy właśnie (na ich szczęście) Profesor Minerwa McGonagall, którą jakimś cudem także udało się namówić do pomocy, a dalej... dalej to cudowna historia, ale to już na jakąś inną okazję.

Czarodzieje (i nie tylko) czytają "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz