Po rozmowie z Donghyunem, Mark nie mógł się doczekać ponownego spotkania z nim. Nie obchodziło go, co myśli jego siostra, a zwłaszcza, co robią jego rodzice. Wiedział lepiej niż wszyscy inni, że odzyska Donghyucka. Ale najpierw musiał dowiedzieć się, co jest na rzeczy, ponieważ była to piekielna tajemnica.
Mark kupił pudełko cukierków Raffaello i skierował się prosto na plac zabaw. Po drodze poczuł, że telefon wibruje mu w kieszeni, ale zignorował to do samego końca. Wiedział, że jeśli ktoś naprawdę go potrzebuje, skontaktuje się z Jennie.
Tym razem Mark nie zastał Donghyucka siedzącego na ławce. Kiedy Mark dotarł na plac zabaw, Donghyuck szedł już do domu - zobaczył chłopca ostrożnie przechodzącego przez ulicę. Mark nie byłby sobą, gdyby stchórzył, widząc chłopca idącego do mieszkania. Jednak wziął głęboki oddech, wpatrując się w otwarte okno, wiedząc cholernie dobrze, że nawet jeśli nikt się nie pojawia, to nie znaczy, że nikt nie patrzy.
Mark dość szybko dogonił Donghyucka. Podbiegł do chłopca omegi i przywitał się z nim.
- Och, cześć, Mark hyung! - Oczy Donghyucka zabłysły. – Spotykamy się zbyt często!
- Ja też to zauważyłem! To jednak czysty przypadek, to nie jest tak, że robię to celowo. – powiedział Mark, patrząc intensywnie na Donghyucka, szukając znaków zdradzających zrozumienie sytuacji.
Nic. Jakby Donghyuck naprawdę wierzył w słowa Marka.
- Być może to nasze aury nas łączą! - zamiast tego zachichotał.
Mark zauważył, że Donghyuck ogląda się przez ramię, prawdopodobnie wpatrując się w otwarte okno.
— Jak Minhyuk? - zapytał Mark, widząc rozgrzewający serce widok dziecka na piersi Donghyucka.
- Ma się dobrze, hyung. Po prostu zasnął, więc pomyślałem o zabraniu go do domu.
Wydawało się, że ich rozmowa dobiegła końca. Donghyuck był wyraźnie zdenerwowany i spieszył się, ale Mark nie chciał pozwolić chłopcu tak łatwo odejść. Trudno było znaleźć wolny czas między napiętymi harmonogramami, chociaż znacznie trudniej było złapać Donghyucka.
-Mam dla ciebie słodycze. - Mark podał pudełko Donghyuckowi.
- Och, nie powinieneś. - Donghyuck zarumienił się.
- Cóż, jeśli nie chcesz, nie musisz tego brać.
-Dobra.
Donghyuck zwrócił je.
– Ale możesz to mieć, jeśli chcesz.
-Dobra.
Donghyuck wziął je ponownie.
Mark zacisnął szczęki, żeby nie wybuchnąć śmiechem z rozpaczy. Co to było do cholery? Wyglądało na to, że Donghyuck nie miał nawet swoich potrzeb, a także własnego zdania. Jeśli ktoś każe mu coś zrobić, zrobi to bez zastanowienia. To zachowanie zaniepokoiło Marka. W ten sposób Donghyuck mógł łatwo zostać zraniony.
– Tobie też mogę coś dać? – zapytał Donghyuck, przytulając pudełko wraz z dzieckiem do piersi.
– Oczywiście, nie musisz pytać.
-Lubisz gorzką czekoladę?
- Lubię.
- W takim razie poczekaj tu trochę! Wrócę za trzy minuty.
Donghyuck już miał się odwrócić i pobiec do drzwi mieszkania, ale Mark złapał go za rękę i pociągnął z powrotem. Chłopak spojrzał na alfę trochę zdezorientowany, ale nic poza tym nie było po nim widać.
CZYTASZ
MATCH MADE IN HEAVEN 》 MARKHYUCK OMEGAVERSE TŁUMACZENIE
FanficNasza historia nie jest skończona. Możemy ją zrujnować, możemy ją stworzyć. Ale ostatecznie, Donghyuck, każda historia ma dobre zakończenie. Czy mamy uwierzyć, że nasza historia też może być taka? TŁUMACZENIE DRUGIEJ CZĘŚCI/ SEQUEL DO MAT...