1

524 59 3
                                    

Mark odrzucił zdjęcie, na które patrzył i spojrzał na drzwi. Poczuł zbliżającą się kobietę, zanim jeszcze otworzyła drzwi. Nie miała żadnego zapachu, ponieważ była betą, ale perfumy, których używała, były prawie jak normalny zapach, dość łatwo zdradzając jej osobę. Chociaż Mark rozpoznał ją po szpilkach, które lubiła nosić.

- Mam dla pana więcej dokumentów, panie Lee. - powiedziała i wręczyła Markowi plik dokumentów.

- Czy pan Kim zgodził się na dzisiejsze spotkanie? - Mark wypytywał, biorąc papiery jeden po drugim, szybko je skanując. 

- Tak. Zobaczymy się po obiedzie. 

- Lepiej, żeby powiedział coś pożytecznego. Nie chcę tracić czasu na siedzenie i słuchanie jego opowieści.

- Nie robisz nic, kiedy i tak nie pracujesz, po prostu zostajesz w domu. Spędzanie czasu z ludźmi nie jest takie złe. - Jennie przewróciła oczami i wyciągnęła jeden z dokumentów, które wymagały podpisu Marka. 

- Jest wiosna. Lepiej, abym został w domu, niż chodził jak tykająca bomba. - wzruszył ramionami Mark. 

Podpisał ostatnią kartkę i przekazał ją swojej sekretarce. Wzięła go i wsunęła do aktówki, którą zawsze nosiła ze sobą. Sama była prawie jak bezpieczna skrytka.

- O ile wiem, wszyscy w twojej rodzinie używają środków tłumiących. Wiosna nie jest dla ciebie wielkim problemem.

- Już ich nie używam. - westchnął Mark i odchylił się na krześle. - Nie chodzę nocami i nie pozwalam nikomu zbliżać się do mnie na zbyt długo, więc nie ma sensu osłabiać się tym lekiem. Dlatego unikam dni.

- Cieszę się, że jestem betą i nie muszę używać tego nonsensu. - powiedziała Jennie i odwróciła się, by wyjść. - To wciąż narkotyk. A co jeśli można się od tego uzależnić? 

- Supresanty nie są nonsensem i nie można się od nich uzależnić, jeśli to dla własnego bezpieczeństwa. Ratują wiele niewinnych omeg.

- Dlaczego tak mówisz? Czy to nie omegi proszą o krycie? Jest wiosna, panie Lee, zobaczysz, ile omeg zapragnie twojej uwagi. 

Mark wyłączył komputer i również wstał, żeby się pożegnać. Zanim poszedł za Jennie, poprawił zdjęcie, ustawiając je ponownie na swoim stole. Spojrzenie, jakie na nie rzucił, było czymś, co nie każdy mógł zrozumieć. Uśmiech, który pokazywał na zdjęciu, nigdy nie był pokazywany nikomu w firmie. 

- Jesteś sceptyczna, ponieważ jesteś betą. Znasz moją opinię na temat omeg, więc nie będę tego kontynuował.

- Mówię tutaj o omegach, panie Lee. To najbardziej dwulicowe węże na świecie. 

- Mów za siebie.

Chociaż Mark nigdy nikomu tego nie powiedział, sam wiedział, że nie wszystkie omegi są takie same. 



Spotkanie odbyło się w restauracji u Johnnego. Mark nie powiedział tego swojemu bratu, więc miał nadzieję, że nikt z pracowników nie będzie donosił. Ponieważ jedyną rzeczą, której Mark nienawidził, było to, że Johnny lubił wkładać nos w sprawy swojego młodszego brata, mimo że sam miał wiele do zrobienia. Johnnemu nie podobał się pomysł, by Mark przejął firmę, gdy brakowało mu doświadczenia, więc można było wytłumaczyć, dlaczego wszyscy obserwowali młodszego. Nawet sama sekretarka czasami wydawała Markowi rozkazy.

Pan Kim przyprowadził swojego kumpla, pana Jeona, aby dołączył do spotkania i porozmawiał o interesach. Mark nie pokazał tego na zewnątrz, ale był naprawdę ciekawy, jak obu alfom nie było trudno być w związku. Może jeden z nich był subalfą? Mark nie mógł szukać innego wyjaśnienia. Ponieważ dwoje dominantów będących w związku zawsze było dziwne dla alfy.

MATCH MADE IN HEAVEN 》 MARKHYUCK OMEGAVERSE TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz