5

185 17 2
                                    

Mark wychodził z siłowni, kiedy to się stało.

Chociaż wykonał już tak wiele ćwiczeń, aby się zmęczyć, nadal czuł się pełen energii i miał ochotę na więcej. Pomyślał o przebiegnięciu kilku okrążeń w okolicy, aby zmniejszyć zużycie energii. Wiedział, że bez wyczerpania trudno będzie zasnąć.

Mark założył słuchawki i odwrócił się od siłowni, by przejść się po okolicy. Pogoda była trochę chłodna, ale Mark był już do tego przyzwyczajony. Miał na sobie koszulkę bez rękawów i nie było mu zimno.

Westchnął i wyłowił telefon z kieszeni. Energia była przepełniona, więc Mark postanowił pobiegać po okolicy. Był osobą, która lubiła słuchać muzyki podczas joggingu i tym razem nie był wyjątkiem.

Kiedy już miał założyć słuchawki, usłyszał głośny krzyk dochodzący gdzieś z okolic Marka. Na początku chłopiec tylko zmarszczył brwi, myśląc, że może po prostu coś słyszy. Ale wtedy usłyszał wyraźne słowa, że ​​ktoś krzyczy.

- NIE DOTYKAJ MNIE! PROSZĘ POMÓŻCIE MI!

Mark jakby domyślił się, co się dzieje i chciał jak najszybciej się tam dostać. Osiągnął swój cel, ponieważ przebiegł całą drogę do dźwięku. Ze względu na swoją energię dotarł tam szybciej niż się spodziewał, a może to zmysły naprowadziły go na dźwięk.

To była ciemna uliczka, której Mark nie znał. Poczuł mocne zapachy i jeden trochę słabszy, co sprawiło, że przyspieszył kroku. Widok, który ujrzał przed sobą sprawił, że krew zamarła mu w żyłach. Była tam osoba, która wyglądała jak młody chłopak, przyciśnięta do ziemi, podczas gdy trzy alfy próbowały go wykorzystać. Mark zesztywniał na sekundę, ale następną był gotowy do walki.

– Co ty mu robisz?!

Alfy natychmiast zwróciły głowy w stronę przybysza. Mark był przerażony ich wyglądem. Duże oczy z rozszerzonymi źrenicami, szeroko otwarte usta, z których spływa ślina i wystające ostre zęby. Zaczęli warczeć, dając do zrozumienia, że ​​Mark jest tam niechciany i że go odstraszają. Mark nie zamierzał się cofać, nie po tym, jak usłyszał wołanie o pomoc.

Tylko mrugnął i to wystarczyło, by go zaatakować. Mark był przerażony tym, jak zmieniły się w spragnione krwi zwierzęta tylko dlatego, że wyglądał jak zagrożenie, by ukraść ich zdobycz.

Szczerze mówiąc, Mark nie był w ogóle gotowy do walki, ale wszyscy wydawali się mieć nastrój do zabijania, więc instynkt samoobrony zadziałał. Ćwiczenia, które wykonywał na siłowni, rozgrzały jego mięśnie i bardzo mu pomogły. Swobodnie nurkował między nimi, zadając więcej obrażeń niż oni jemu. Może był od nich silniejszy, a może wola uratowania kogoś pomogła Markowi tak szybko ich pokonać.

Alfa otarł krew z ust, spoglądając na ciała przegranych, po czym zwrócił się do ofiary. Zobaczył tam chłopca w rozciągniętych spodniach, półnagiego, odwróconego plecami do Marka. Alfa kontrolował swoje feromony, by nie przestraszyć chłopca.

- Czy wszystko w porządku?

Chłopiec wydawał się być w złym stanie. Ciężko dyszał, a wokół niego panowała dziwna atmosfera. Poza tym był półnagi, odwrócony plecami do alfy, co sprawiało, że Mark czuł się dziwnie. Mark miał złą intuicję. Myślał, że chłopiec wpadł w histerię z powodu tego, co mu zrobili. Mark nie wiedział, że nie jest ranny. Już.

Mark zamrugał kilka razy, myśląc, że zawroty głowy, które zaczął odczuwać, były wynikiem tej nagłej walki. Potrząsnął głową i podszedł bliżej, ale to tylko pogorszyło sytuację. Coś dziwnego zaczęło wdzierać się do jego umysłu, zamieniając mózg w lepką substancję, a nawet galaretę. Trochę za późno zdał sobie sprawę, że jego myśli zaczęły się plątać, a jego wzrok w niekontrolowany sposób przeniósł się na nagie pośladki chłopca.

MATCH MADE IN HEAVEN 》 MARKHYUCK OMEGAVERSE TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz