paranoja

300 12 16
                                    

Czytając Polecam włączyć piosenkę z mediów.

- Czas cię zniszczyć doszczętnie. - wyszeptał, uśmiechając się niczym morderca.Natychmiast zerwałem się z łóżka jak poparzony podbiegłem do drzwi przy próbie ich otworzenia okazało się, że są zamknięte. Jedynym wyjściem był skok z okna co oznaczałoby śmierć. Czarnowłosy wykorzystał moje chwilowe zamyślenie i momentalnie złapał mnie za szyję, podnosząc do góry. Straciłem oddech zacząłem się wyrywać, lecz to na nic.

Od razu zerwałem się z łóżka przez co wylądowałem na zimnej podłodze. Mój oddech był przyśpieszony, a po całym ciele ściekały kroplę potu przetarłem swoją spoconą ręką włosy i uświadomiłem sobie, że to był tylko sen. Bardzo realistyczny sen.

- No w końcu się obudziłeś-usłyszałem dobrze mi znany głos Jacksona. - czyli to nie był sen to się dzieje na prawdę. - niepewnie odwróciłem się do chłopaka, a gdy nasze oczy się spotkały delikatnie się uśmiechną, lecz ja nie odwzajemniłem gestu. Czyli to jednak był sen?

Ja chyba popadam w paranoje.

Moje myśli krążyły w kółko wokół łóżka miałem ochotę tylko spać i nie wstawać. Czym prędzej podniosłem się z podłogi i nie zwracając uwagi na chłopaka wróciłem do łóżka, zakopując się pod kołdrą.

- Spałeś cały dzień ty wiesz, która jest godzina? - usłyszałem delikatny głos nad swoją głową.

- Nie wiem nie obchodzi mnie to. - wymamrotałem w poduszkę.

- Musisz wstać. - oznajmił władczym tonem, lecz ja to zignorowałem i odwróciłem głowę w drugą stronę.

Kurwa ja chcę wstać, lecz czuje się, jakbym był przykuty do łóżka.

Już odpływałem w objęcia morfeusza, ale Jackson zerwał ze mnie cieplutką kołdrę, przez co po moim cielę przebiegł zimnu dreszcz i dostałem gęsiej skórki.

- WYPIERDALAJ. - wrzasnąłem do chłopaka, lecz tego nie chciałem ja chciałem, żeby on przy mnie był, żeby mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze.

- Nigdzie się, stąd nie ruszę. - oznajmił władczo. - Spojrzałem na niego niezrozumiale o co mu może chodzić na pewno on coś knuje jest za miły.

- Przepraszam-wypalił nagle, drapiąc się nerwowo po głowie, którą natychmiastowo spuścił na swoje buty. Moje oczy rozszerzyły się niczym pięciozłotówki.

- Za co mnie przepraszasz-zacząłem nieśmiało.

- czemu tak nagle zmieniłeś swoje zdanie na mój temat co ty kurwa planujesz, chociaż w sumie zasmucę cię, bo wiesz, co wszystko mi jedno możesz mnie pobić ośmieszyć przed całą szkołą, a nawet i przed całym światem mnie to nie ruszy także twoje starania są na nic.

- Przepraszam za to jak na ciebie napadłem wtedy na kolacji, a później w szkole. - Wyszeptał. - Nic nie knuje, a to, czemu zmieniłem swoje zdanie o tobie dowiesz się w swoim czasie. - dopiero teraz uniósł swoją głowę, przez co nasze spojrzenia się zetknęły pod wpływem jego uwodzicielskich srebrnych tęczówek normalnie się rozpływałem.

- No dobra teraz wstajemy i albo wyjdziesz z łóżka po dobroci albo siłą wybieraj.

- Już, już wstaje. - powiedziałem, lecz, gdy chciałem wstać wszystko zaczęło mnie boleć czułem się, jakbym był przykuty do łóżka, więc odwróciłem się na drugi bok, zamykając oczy.

- No właśnie widzę jak wstajesz. - nagle poczułem na swoich biodrach ręce czarnowłosego. - czyli jednak siłą. - odparł, podnosząc mnie i przerzucając sobie przez ramię niczym worek ziemniaków.

My Bad BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz