Pewnego dnia

175 14 0
                                    

— Sakura-chan, chodźmy na kolację! Zapłacę, dattebayo!

Cóż, na pewno nie odmawiała tej propozycji. Około ósmej wieczorem Kabuto wypuścił ją z biura, prawdopodobnie z powodu tego rygorystycznego sparingu, w którym brała udział cztery godziny wcześniej. Naruto szczęśliwie ciągnął ją po mieście, paplając przez kilka minut, zanim zdał sobie sprawę, że nigdy wcześniej nie był w tej wiosce, dlatego nie miał absolutnie pojęcia, dokąd zmierza.

Odwrócił się, jego dłoń wciąż mocno zaciskała się wokół jej.

— Uh... więc... znasz jakieś dobre miejsca? — zapytał. Sakura zachichotała i poprowadziła go w przeciwnym kierunku, do centrum wioski.

— Znam taki wspaniały sklep z ramenem kilka minut stąd.

— Ramen?! Chodźmy!!

To było miejsce, w którym bywała, jeśli była w nastroju typu makaronowego. Mieli świetne jedzenie, miejsce nie było zbyt zatłoczone i było niczego nie podejrzewającą restauracją, do której czasami przyprowadzała dyplomatów. Siedzieli w przytulnym kącie sklepu, gdzie Naruto uśmiechał się podekscytowany na swoim miejscu.

— Więc to tutaj byłaś przez cały czas? Podoba mi się to. To nie Konoha, ale nadal jest naprawdę ładne.

Kelnerka podeszła i postawiła na stole dwie butelki i kubki sake, zanim przyjęła zamówienia, skłoniła się uprzejmie i wyszła. Sakura nalała sobie drinka.

— Oto jest cudowne. Za nic w świecie nie zamieniłabym tego.

Przez chwilę w jego oczach pojawiło się ukłucie, zanim zakryło je ciepło.

— Tak długo, jak jesteś szczęśliwa, Sakura-chan.

Kiedy nadszedł ich ramen, oczy Naruto rozbłysły jak latarnie, gdy połamał swoje pałeczki i pochłonął jedzenie, nie wcześniej niż wrzasnął wesołe „itadakimasu". Sakura jadła znacznie spokojniej, słuchając tego, co miał do powiedzenia jej stary przyjaciel.

—  Za niedługo zostanę Hokage. — powiedział z ustami nadziewanymi wieprzowiną. — Dlatego jestem tutaj z ero-senninem. Powiedział coś o wodospadzie w pobliżu, który pomoże w treningu. Ale musi być zamrożony, co? Myślę, że to w porządku. I oczywiście to oznacza, że zostanę tu przez jakiś czas.

— Zostań tu tak długo, jak chcesz, nie mam nic przeciwko.

Rzuciła mu ostre spojrzenie.

— Po prostu nie rób nic głupiego.

Naruto skrzywił się na oskarżenie, z kluskami zwisającymi mu z ust. Szybko połknął je i pociągnął łyk sake. Jego nos zmarszczył się na smak.

— O cholera, to jest naprawdę mocna rzecz, 'ttebayo! Sakura-chan, kiedy zmieniłaś się w Tsunade-baa-chan? — jęknął. Dziecinnie pokazała mu język, szczęśliwa, gdy wywołała mały śmiech. Na zewnątrz cienka warstwa pokrytych śniegiem dachów i ulic, pięknie kontrastująca z tłem budynków i uśpionych mieszkańców miasta. Została przywrócona do rozmowy, gdy zadano jej pytanie.

— Hej, Sakura-chan?

— Hm?

— Cała ta sprawa z Kage... ty, Gaara i Kakashi-sensei jesteście jedynymi, których znam. Pytałem ich milion razy, ale udzielają mi tylko tych odpowiedzi, których tak naprawdę nie rozumiem. Czy masz jakąś radę o byciu Kage?

Sakura odstawiła filiżankę sake. Rada? Żadnej nie dostała, kiedy po raz pierwszy objęła stanowisko, a w takich sprawach mogła polegać tylko na Bunko i jej doradcach. Ale przez jakiś czas zachowywała się jak jej mentorka, dopóki nie znalazła wglądu, by robić rzeczy po swojemu. Pomyślała, że gdyby była jedna rzecz, którą miałaby mu zaoferować...

— Świat nie jest czarno-biały. — Sakura powiedziała ze spuszczonymi oczami: — Pomiędzy nimi jest nieskończona liczba odcieni.

Przypomniała sobie, o czym rozmawiał z nią Kakashi po tym, jak członkowie rady mieli już pełne informacje. Zaprowadził ją do najgłębszego pokoju w zastrzeżonym dziale archiwów.

Kakashi prześlizgnął się po półkach, gdy Sakura spojrzała na swoje otoczenie. Nigdy wcześniej nie była w tych miejscach ani nie sądziła, że to miejsce istnieje tak daleko w części zastrzeżonej. Pomyślała, że to głupi pomysł, aby przyprowadzić Kage z wioski, z którą nie był nawet w sojuszu, do jednego z najbardziej tajnych ośrodków informacyjnych w Konosze, jeśli nie do najbardziej tajnego obszaru. Westchnęła w duchu. Może to był fakt, że myślał, że jest taka sama jak wtedy?

— Tutaj.

Włożył jej w ręce niezwykle grubą teczkę, skrępowaną licznymi paskami taśmy i zszywkami.

— Jeśli zamierzasz mieć większość Uchiha pod swoim rozkazem, to jest to coś, o czym powinnaś wiedzieć.

Na zakładce były grube czarne litery.

STATUS: ZAKOŃCZONY

WYSOCE KLASYFIKOWANE

RANGA: S

TYLKO DOSTĘP KAGE

— Przeczytaj to, gdy wrócisz do swojej wioski. Gdy to zrobisz, spal ją lub umieść w miejscu, którego nikt inny nie znajdzie.

Skinęła głową, umieszczając teczkę w małym zwoju do przechowywania i wsunęła ją do kieszeni ukrytej za paskiem. Poprowadził ją z powrotem do głównego korytarza wieży.

— Nie przejmuj się, że widziałaś archiwa. — Kakashi powiedział z rześkim uśmiechem: — Cały pokój zmienia się co godzinę.

: : : : : : : : : :

Po powrocie do Otogakure późną nocą udała się do swojego mieszkania. Była gotowa uciąć sobie cichą drzemkę w zaciszu własnego domu, kiedy jej palce musnęły cylindryczny zarys twardego materiału jej paska. Sakura usiadła przy swoim biurku i przywołała teczkę, otwierając oczy na tonę papierów stłoczonych w środku.

Odwróciła do pierwszej strony – listy szczegółów misji.

STAN: NIEFOFICJALNY

Zmarszczyła brwi, gdy przeczytała czerwoną stronę i przeszła do następnej, początku dziennika misji. Był napisany zbyt dobrze znanym charakterem pisma.

Nazywam się Uchiha Itachi i przyjąłem misję wyeliminowania klanu Uchiha.

Sakura nieświadomie ścisnęła pieczęć na udzie przez materiał spodni.

— Hę? Ech... to trochę jak to, co powiedział Gaara... — Naruto wymamrotał. — Ale co to znaczy?!

Sakura uśmiechnęła się i dalej jadła ramen, jej wcześniejsze myśli były zamaskowane, by nikt inny nie mógł ich zobaczyć.

— Dowiesz się, Naruto. Pewnego dnia.

ShinobiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz