Rozdział 14 (Koszmar !18+!)

131 3 0
                                    


⚠️TW: Przemoc, trauma⚠️


     Byłą godzina 20:00. Leżałem z tatusiem już w łóżku, każdy przy własnej lekturze.
   O 21:00 odłożyliśmy je i położyliśmy się w pozycji, w której jak to najczęściej kończymy i która to jest dla nas ulubiona - pozycja w której znajduję się w jego ramionach i leżąc przodem do siebie, tkwimy w ciepłym uścisku. Zacząłem się powoli uspokajać i usypiać, aż w końcu zasnąłem.

*   *   *

   -W dupie to mam! - Krzyknął na mnie i znów mnie uderzył. Czułem pulsujący ból na lewej części mojej twarzy, a cios spowodował, że szybko wylądowałem na podłodze.
   -Nie jesteś już moim ojcem! - Odpowiedziałem mu, również krzycząc.
   -Taki mądry jesteś? Taki?! - Kopnął mnie w plecy. - Wstawaj! Jak na mężczyznę przystało!
   -Nienawidzę Cię! - Krzyknąłem na niego i chodź próbowałem wstać, nie wychodziło mi to.
   -Nienawidzić mnie to ty możesz dopiero zacząć! - Zdeptał mnie i przyciskał nogą do podłogi, kompletnie uniemożliwiając mi wstawanie. Przyciskając mnie mocniej do podłoża wyjął pasek ze spodni i naprostował go dłońmi, po czym zgiął go na pół. - Powąchaj! - Krzyknął przykładając mi go do twarzy, którą przewróciłem na drugi bok.
   -Taki jesteś?! Już Kurwa nauczę Cię porządku. - Zerwał mi koszulę z pleców, które po zdjęciu z nich nogi, zaczął intensywnie biczować.
     Głośny dźwięk uderzeń rozlegał się po pomieszczeniu. Ból jednak ogłuszał mnie bardziej niż hałas. Hałas, który powoli przeradzał się w wołanie. Wołanie coraz bardziej zrozumiałe i ludzkie, którego to dźwięki, w przeciwieństwie do pasa, zamiast wywoływać ból, wywoływały spokój. Po jeszcze dwóch tych odgłosach, zaczęło intensywnie kręcić mi się w głowie, aż w końcu wołanie stało się zrozumiałe;


   -Kamil! - Usłyszałem rozczytany dźwięk wykrzyczany głosem mojego tatusia.
     Wziąłem duży haust powietrza i podniosłem tułów gwałtownie. Rozejrzałem się panicznie po pokoju, który był sypialnię tatusia, znajdującego się tuż obok mnie, wyglądającego na przestraszonego widokiem mnie. Łzy znów napłynęły mi do oczu, drugi raz już tej doby.
   -Tatusiu, miałem okropny koszmar! - Krzyknąłem bez pomyślenia i rzuciłem się w ramiona tatusia, oplatając ręce wokół jego klatki, który odwzajemnił mój uścisk.
   -Już. Ćśśśśś, to tylko zły sen. Jestem tu przy tobie i nie pozwolę, by stała Ci się krzywda. Już dobrze ćśśśśś. Tatuś jest przy tobie. - Pocałował mnie w czubek głowy.
   -Tak bardzo się bałem tatusiu. Nie było Cię, a ON znów mnie krzywdził. I nie mogłem uciec. - Mówiłem ledwo łkając.
   -Już, już. Jestem przy tobie maluszku. - Zaczął mnie lekko kołysać w swych ramionach. - Już. Ćśśśś. Spokojnie. - Pocałował mnie w czubek głowy raz drugi. -Już wszystko dobrze skarbie. Ćśśśś, ćśśśś.
     Leżeliśmy tak jeszcze przez minutę, a gdy uspokoiłem swój szloch, tatuś kontynuował rozmowę;
   -Jeśli się boisz, musisz pamiętać. Nie ważne, co się stanie, nigdy nie będę daleko, od mojego maluszka. - Pocałował mnie w czoło raz trzeci. Zdałem sobie sprawę, po chwili, że zacytował Stolasa, z drugiego odcinka ,,Helluva Boss". Uspokoiło mnie to jednak i postanowiłem wszcząć dyskusję na ten temat jutro.
   -D-dziękuję tatusiu. - Odpowiedziałem zmęczony płaczem. - Kocham Cię.
   -Ja Ciebie też kochanie. - Odpowiedział, po czym podał mi chusteczkę, w którą się wysmarkałem i rzuciłem, dzięki Bogu, celnie do kosza. 
     Szybko po tym, wróciliśmy dalej do spania w naszej poprzedniej pozycji, a ja znów, czułem się bezpieczny.

*   *   *

     Obudziłem się rano nieco zaspany. Byłem w ramionach tatusia i, który jeszcze spał. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 06:25. Miałem jeszcze parę minut, więc zmęczony wczorajszym koszmarem, zostałem na jeszcze parę minut w silnych ramionach mojego tatusia.

Urojone szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz