Rozdział 5 (Estrogen)

122 3 2
                                    

          Pov: Ojciec Kamila; godz. 18:30

     Gówniarz pierdolony. Nie dość, że sobie uciec z domu postanowił, to jeszcze do "elpegietów" wstąpił. Złoję mu dupę pasem i się nauczy kurwa. Za dobrze mu pewnie, jak ma co jeść i gdzie spać, a jeszcze ucieka. Spuszczę mu wpierdol, jakiego latami nie widział, a może coś mu się przestawi i wynormalnieje, nie zamierzam mieć syna zboczeńca. Problem jedynie tkwił, gdzie on się teraz znajduje. Wiem, że z tą Wioletką, córką Kaśki z liceum się często zadaje, pewnie tam się gówniarz ukrywa, tym bardziej, że to jakieś 2-3 przecznice stąd. Przebrałem się i wziąłem kurtkę.

            Pov: Wioletka

     Siedziałam i uczyłam się biologii na jutrzejszy sprawdzian. Usłyszałam dzwonek do domu, pewnie ktoś do mamy, ojciec miał być dopiero za godzinę. Mama otworzyła i zaczęła z kimś gadać i po jakieś minucie gaworzenia mnie zawołała.
  -Wiooletkaaaa!
  -Już idęęęę - odpowiedziałam.

Zeszłam do przedpokoju, a moim oczom ukazał się ojciec Kamila. Wydawał się być lekko wkurwiony.
  -Nie wiesz może gdzie jest Kamil? - spytała mnie mama
  -Nie wiem. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a w między czasie zastanawiałem się o co  może chodzić.
  -Nie ukrywa się nigdzie u Ciebie? Tylko nie kłam! - Powiedział ojciec Kamila.
  -Chyba bym wiedziała, gdyby się u mnie ukrywał. I nie kłamię! - Odpowiedziałam.
  -Nie tym tonem gówniaro! - Krzyknął na mnie, na co moja mama zakrztusiła się kawą i odpowiedziała po chwili kaszlu.
  -Grzegorz kurwa, zaraz cię tu nie będzie!
  -Jedna nie lepsza od poprzedniej! - Zripostował nieskutecznie mamę.
 To się akurat zgadzało, ale nie oznaczało wcale, że to źle. Mam temperament po matce. Wiem to i często to słyszę, ale moim zdaniem to dobrze, bo dzięki temu się lepiej dogadujemy i nie dajemy sobie w przysłowiową kaszę dmuchać.
  -Jeśli nie powiesz mi gdzie jest Kamil, to mnie popamiętasz kurwa! - Zwrócił się znowu do mnie. Nie miałam cierpliwości do tego typu ludzi, a ten typ ewidentnie działał mi na nerwy.
  -Wypierdalaj! Rzygać mi się chcę jak się na Ciebie patrzę! A jeśli nie możesz znaleźć Kamila, bo od Ciebie uciekł, to wcale mu się nie dziwię. Dziwię się tylko, że tak późno od Ciebie spierdolił, bo ja bym z debilem takim jak ty nie wytrzymała! - Krzyknęłam na niego i czułam jak mama wlepia we mnie gały. Był to jednak wzrok oznaczający bardziej dumę niż przypał. Wybuchłam i mam tego świadomość, ale mówiłam szczerze i cieszę się że powiedziałam mu prosto w twarz do co chciałam. Widać było na niej szok i jeszcze większe wkurwienie.
  -Słuchaj no kurwa! - Odpowiedział i zaczął iść szybkim krokiem w moją stronę. Gdy po sekundzie był już znacznie bliżej, moja mama podwadziła mu nogę, na co ten się wyjebał prosto na ryj. Dobrze mu tak.
Mama schyliła się po łyżki do butów i mi rzuciła jedną. 
  -Teraz to ty słuchaj. - Powiedziała do niego mama wbijając mu łyżkę na której się opierała w dłoń, na co on skrzywił się z bólu. - Albo pójdziesz stąd w podskokach, albo spuścimy Ci taki wpierdol, że wrócisz do domu, ale na jebanych noszach! Rozumiesz?
  -Dobra już! - Krzyknął i wstał. Ocierając obolałą dłoń. Stojąc tak jeszcze 3 sekundy, próbując coś wykombinować, ale poddał się i po prostu wyszedł. Trzeba było po nim oczywiście zamknąć drzwi.

 Trzeba było po nim oczywiście zamknąć drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Urojone szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz