Rozdział 1

1.6K 73 29
                                    

– Z chęcią poleżałbym z tobą w łóżku... – usłyszałam gardłowy głos swojego faceta, który nachylił się nade mną i pocałował w policzek. Poczułam specyficzny erotyczny zapach wody kolońskiej, której używał, a którą lubiłam. Potarł policzkiem o mój, pozostawiając na nim swój ślad. Spojrzał na mnie pożądliwe i zacisnął dyskretnie dłoń na moim tyłku, przez co poczułam przyjemne dreszcze. – Jest szansa, że wyjdziemy wcześniej niż o szóstej rano?

– To moi rodzice...

– Którzy i tak mają cię za nic... Nie wierzę, że chcesz tu być... Może jednak jest tu ktoś dla kogo przyszłaś? – mruknął, wywołując we mnie mieszane uczucia.

– Nie.

– Mam ochotę cię wylizać – wyszeptał wprost do mojego ucha, przez co lekko mnie pobudził. Przez moment zastanawiałam się, czy się z nim nie ulotnić, dlatego omiotłam wzrokiem ogromny hol, w którym się znajdowaliśmy. A byliśmy tu ponieważ moi rodzice urządzali na swoją trzydziestą rocznicę ślubu imprezę dla rodziny, swoich bliskich przyjaciół i znajomych oraz współpracowników. Jednym słowem huczne wydarzenie, na którym było z tysiąc osób. Ojciec wynajął ogromną willę na obrzeżach Warszawy, którą miał do dyspozycji wraz z całym zielonym terenem. Wyglądało jednak na to, że impreza bardziej odbywała się w środku, chyba ze względu na panujący skwar na zewnątrz i duchotę, w końcu początek lata! Z tego co wiedziałam, tata planował jakieś wieczorne wystąpienie przed ludźmi, więc i na zewnątrz stały porozstawiane krzesła i ogromna scena. Goście chadzali z wysoko uniesionymi głowami po obiekcie, trzymając w dłoniach co i rusz na nowo wypełniony długi kieliszek z szampanem. Miejsce, w którym staliśmy było pełne ludzi. Mężczyźni w garniturach szytych na miarę, kobiety w przeróżnych kreacjach przeważnie bardziej wieczorowych niż wystrzałowych. W końcu każdy z nich przyszedł na mini wesele. Nie spotkałam jeszcze rodziców, najpierw musiałam przyjąć przynajmniej ze dwa kieliszki szampana za nim się z nimi skonfrontuje i aby nie brać ich słów aż nad to do siebie.

W środku chodziła klimatyzacja, co dało się odczuć na okrytych fragmentach ciała. Ściany oraz podłogi wyłożone zostały jasnym marmurem, przez co w szpilkach chodziło się trudniej niż na zwykłym podłożu. W wazonach mieszczących się w dyskretnych miejscach, stały piękne jasne bukiety kwiatów. Z sufitu zwisał ogromny żyrandol, taki jak nie raz widzi się na filmach, gdy pokazuje się bogactwo i przepych. Okna ogromne z widokiem na kort tenisowy, fontannę, basen i altankę z zielenią. Wszystko świetnie ze sobą się komponowało, nawet orkiestra, którą ojciec wynajął. Mój ojciec, Kazimierz, miał świra na punkcie kontroli. Uwielbiał jak wszystko szło zgodnie z jego planem. Nienawidził jak się mu sprzeciwiano. Powiedzmy, że liczył się ze zdaniem swoich ludzi, współpracowników, ale jeśli chodzi o rodzinę, niekoniecznie brał pod uwagę potrzeby moje, czy mojej siostry. Uważał, że wie najlepiej co dla nas jest najlepsze. Ważne było dla niego wykształcenie, wykonywany zawód, cele na przyszłość. Uwielbiał planować życie sobie, ale przede wszystkim nam. Kochał, jak się o nim mówiono, nieważne jak, ważne żeby to robiono.

Spojrzałam w kierunku schodów i wtedy napotkałam postać ojca, a także matki, która podtrzymywała się jego ramienia. Oboje dostojni, nad wyraz sztywni i nadludzko piękni, aż do obrzygu. Ojciec w super skrojonym garniturze, ogolony, włosy zaczesane na żel, trzymał swoją dłoń na dłoni matki, która wsunęła swoją w jego zgięcie. Aldona występowała w kremowej sukni. Ramiona i dekolt były z delikatnej koronki i naprawdę robiła ogromne wrażenie. Niemal miało się odczucie jakby faktycznie pierwszy raz była panną młodą. Włosy miała upięte wysoko, w koka, dzięki czemu można było dostrzec jak szczupłą i długą ma szyję. Aż jej zazdrościłam tej pewności siebie, ale doskonale także zadawałam sobie sprawę, że wszystko jest na pokaz, że prawie nie ma uczucia. Zapewne wynikało to z dominującej postawy mojego ojca. Westchnęłam.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz