Rozdział 3

749 42 15
                                    

– Pani przodem – mruknął, wskazując na miejsce, które wspólnie odkryliśmy.

Na wszelki wypadek jeszcze raz się rozejrzała, ale nikogo w pobliżu nie dostrzegłam, więc weszłam do niewielkiej przestrzeni i stanęłam po środku. Panowała przyjemna ciemność, a może raczej półmrok i cisza. Słyszałam swój oddech, przyśpieszone bicie serca i czułam przeszywające podniecenie. Za sobą usłyszałam kroki Fabiana. Odwróciłam się w jego kierunku i teraz staliśmy po środku tej niewielkiej przestrzeni i patrzyliśmy na siebie. Uśmiechnął się i delikatnie dotknął mojego policzka. Przywarłam do jego dłoni. Lubiłam, gdy to robił, czułam się wtedy bezpieczna. Kciukiem przejechał po moich spierzchniętych ustach, aż położył go na dolnej wardze i osunął ją w stronę brody.

– Jesteś taka słodka, Zu – mruknął. – Twoje usta są stworzone do całowania i obciągania. Mam ochotę je poczuć na sobie.

– Fabian – szepnęłam.

– Mamy mało czasu, więc śpieszmy się. Przyznaję, nie mogę już patrzeć, jak cię wszyscy połykają wzrokiem. Muszę w ciebie wejść, żeby wiedzieć, że należysz tylko do mnie – wydyszał, wywołując we mnie kolejne dreszcze,

Nachylił się i przywarł do moich spragnionych i ciepłych warg. Z delikatnością sunął po nich językiem, dołączyłam swój i rozpoczęliśmy wspólny taniec namiętności. Gładził dłonią twarz, a potem pomału schodził nią w dół. Opuszkami palców dotykał szyi, szczupłych ramion, aż chwycił za moją pierś i lekko ją ścisnął, przez co jęknęłam prosto w jego usta. Powtórzył ruch, raz, drugi trzeci, za każdym razem reagowałam tak samo. Dłońmi gorączkowo rozpinałam jego koszulę, a gdy się udało i lekko zwisła mu tuż nad biodrami, dotknęłam jego ciepłej klatki piersiowej, po czym paznokciami przejechałam po niej. Zamruczał. Sprawnie, z idealną niemal perfekcją, uniósł sukienkę, która sięgała mi do kostek i wsunął dłoń między moje uda. Odnalazł wrażliwy punkt i zrobił na nim okrężne ruchy. Wypuściłam nagromadzone powietrze z płuc.

– Dobrze. A teraz połóż jedną nogę na ławce – wychrypiał. – I podtrzymaj się mojego ramienia...

Zrobiłam, co chciał. Czułam jak się otwieram na niego, a jego palce wywołują we mnie coraz to silniejsze pragnienie. Kciukiem odnalazł łechtaczkę, którą z determinacją zaczął pieścić. Wsunął we mnie palce, jeden, drugi a potem myślałam, że zacisnę się na nim. Uginały się pode mną nogi. Podtrzymywałam się jego ramienia. Patrzył na mnie intensywnie, wymownie, pożądliwie. Uchyliłam usta, czując pulsowanie, wtedy chwycił zębami moją dolna wargę i ją zassał. Jęknęłam przeciągle, dochodząc na jego palcach.

– Lubisz to, prawda?

Przytaknęłam, próbując utrzymać się na galaretowatych nogach. Wysunął się ze mnie, dyszałam próbując unormować oddech.

Usiadłam na ławce, doszedł do mnie. Rozpiął suwak w spodniach i wyjął z nich swojego sztywnego i grubego penisa. Poruszał nim. Wypchnął biodra w moim kierunku.

– Zrób z nim, co tylko chcesz – wychrypiał.

Chwyciłam za fallusa i poruszałam nim wolno, a potem coraz szybciej. Złapał za moją głowę, a po chwili sterczący fiut zanurzył się w mojej buzi.

– Tak. Mokro. Ciepło i kurewsko dobrze – mruczał w ekstazie.

Fabian wypychał biodra. Złapałam za jego pośladki, wbijałam w nie paznokcie. Mocno chwycił moją twarz w swoje dłonie i poruszał się intensywnie. Coraz szybciej i głębiej. Niemal brakowało mi tchu. Wpadł w ten swój charakterystyczny stan, gdzie moja przyjemność odchodziła na dalszy plan. Przestał dopiero, gdy uderzyłam płaskimi dłońmi w jego naprężone uda, wówczas chwycił moją twarz w obie dłonie i ukucnął. Starł z nich nagromadzony płyn.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz