Ellie's POV:
Powoli otworzyłam swoje oczy. Czułam wyraźnie że powieki były opuchnięte, bo wydawały się ciężkie, jakby ktoś położył na nich monety. Nie wyspałam się ani trochę. Przekręcając się na drugi bok, poczułam ból w kręgosłupie, co zapewne świadczyło o tym że całą noc przespałam w cholernie niewygodnej i niezdrowej dla mojego ciała pozycji. Sięgnęłam po swój telefon, który to wyczułam centralnie pod tyłkiem, po to aby sprawdzić godzinę, gdyż z tego co mój jeszcze wówczas nietrzeźwy, ranny mózg zdążył przyswoić, to fakt braku w owym mieszkaniu zegarów naściennych. Spojrzałam na wyświetlacz. Minuta po ósmej. Godzina o której dotychczas, nawet nie pomyślałabym żeby w ogóle ruszać tyłek spod miękkiej, ciepłej kołdry i wstać. Niemniej z racji iż sofa, która od wczoraj była moim nowym łóżkiem, nie spełniała ani kryterium odpowiedniej temperatury, ani bynajmniej komfortowej miękkości. Koc, który całą noc opatulał moje całe ciało, ostatecznie okazało się że na niewiele się zdał, bo koniec w końcu i tak tamtego poranka moje mięśnie dygotały niczym wątła trzcina na wietrze. Podniosłam się nieco, do pozycji na wpół siedzącej i ziewając rozprostowałam sztywne kończyny. Szczelnie owijając się niczym naleśnik lub tortilla, szarym materiałem koca. Wstałam i żwawym krokiem podeszłam do szafki z ubraniami, umiejscowionej obok skromnego telewizora. Wyjęłam z niej czarne jeansy, najzwyklejszy podkoszulek, a także wełniany, biały sweter, swoją drogą najgrubszy jaki kiedykolwiek posiadałam w garderobie. Skierowałam się do łazienki wierząc, a raczej trafniej mając nadzieję że znajdę w niej chociażby jeden czysty ręcznik. Na szczęście na kaloryferze ściennym dostrzegłam dwa suszące się, jasne ręczniki.
Dobrze że chociaż nie trafił mi się współlokator pokroju brudasa.
Zamknęłam drzwi na klucz dla pewności sprawdzając dwukrotnie czy aby na pewno, nikt nieproszony ich nie otworzy. Rozpoczęłam swój ranny rytuał. Dobrze że poprzedniego wieczoru, miałam na tyle siły aby porozmieszczać na umywalce i sąsiadującej z nią pralce swoje kosmetyki. Spięłam włosy tak aby nie wpadały mi na facjatę, po czym zabrałam się za mycie zębów. Jeszcze oprócz tego odhaczyłam 10 minutowy prysznic i po szybkiej pielęgnacji twarzy, mogłam migiem wdziać na siebie cieplutkie ubranko. Jako przysłowiową wisienkę na torcie, zrobiłam lekki makijaż natomiast włosy rozpuściłam podziwiając w lustrze połamane fale, które to zapewne powstały przez połączenie wody z gorącą parą w kabinie. Wyglądały prawie jak kasztanowe fale Rosie, powstałe od słonej morskiej wody. Od kluczyłam drzwi jednakże zanim stopą przekroczyłam próg, sięgnęłam po wodę toaletową i trzy razy rozpyliłam pachnącą substancję na sweter. Alkoholowe drobinki unoszące się wokół mnie w powietrzu, szybko dostały się do moich nozdrzy, podrażniając je. Wywołało to natychmiastową reakcję zatok. Trzymając jedną dłonią klamkę, zaś drugą zakrywając twarz, kichnęłam. W tym samym jednak momencie, poczułam że robi mi się ciemno przed oczami. Otwierając drzwi na oścież, oparłam się o nie, masując palcami skroń.
Uroki posiadania zbyt niskiego ciśnienia, jakikolwiek gwałtowny ruch i od razu homeostaza zaczyna się jebać. Bez mocnej kawy się dzisiaj nie obejdzie.
Mroczki przed oczami stopniowo ustawały. Gdy poczułam się na tyle dobrze, aby móc postawić krok w kierunku kuchni, odczułam gwałtowne zderzenie z jakąś twardą powierzchnią. Podniosłam głowę ostrożnie ku górze, dopóki mój wzrok nie spotkał się z parą błękitnych tęczówek. Z tej perspektywy miałam wrażenie że przeszywają mnie jeszcze głębiej niż z daleka. Zdecydowanie za głęboko. Zdegustowana cofnęłam się dwa kroki, tworząc pomiędzy nami bezpieczną, pustą przestrzeń.
- Wybacz, jestem jeszcze nietomna. - odrzekłam, przeciągle ziewając. - Pierwsza noc dała mi ostro w kość.
- Nie, to ja przepraszam, nie zauważyłem cię. - odpowiedział, również po chwili głęboko ziewając.
CZYTASZ
Współlokator zza ściany [ZAWIESZONE]
Romance"Bez wypowiedzenia ani jednego słowa zaczęłam pakować wszystkie ubrania do swojej podręcznej, sportowej torby. Napięcie we mnie narastało z wrzucaniem do niej każdej to kolejnej rzeczy obnażając tym samym jasne dębowe pułki. Wtem około metr za moimi...