Skutki wczorajszej imprezy dawały o sobie znać. Wcześnie rano, każdy jeszcze żyje wczorajszym wieczorem, a ja przesiaduje w kuchni popijając wodę z lodem.
Mój telefon nie przeżył. Okazało się, że ktoś kopnął mi go do basenu, gdy rozkręciła się gra w butelkę.
„Zapewne dalej tam pływa."
Nagle usłyszałam dźwięk skrzypiących schodów. Był to jeden z głównych bohaterów imprezy, chłopak miał rozczochrane loki, całe podkrążone oczy, które przyozdabiała czerwień. Otworzył szafkę i wyjął z niej szklankę, którą zalał wodą.
- Twoja koleżanka leży w moim pokoju, lepiej ją ogarnij zanim zarzyga mi cały dywan. - rzucił szybko, kierując się na górę.
-„A to Alice nie wróciła wczoraj do domu z Xavierem?"
Nie zastanawiałam się dłużej i popędziłam na górne piętro. Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi , zauważyłam pomieszczenie pełne złota i czerni. Ściany podchodziły pod ciemny beż, pokój sam w sobie był bardzo dobrze oświetlony z okien, z których było widać panoramę miasta. Jednak szybko skupiłam się na mojej przyjaciółce, która wyglądała jak smierć.
- No i do czego twoje pijaństwo doprowadziło. - zapytałam patrząc się na nią zarówno z politowaniem, jak i ze złością.
- Zamknij się i zabierz mnie do domu, głowa mi pęka. - jęknęła, łapiąc się za głowę.
- Pamiętasz, że nie mam tutaj samochodu, prawda?
- Kurwa, za jakie grzechy. - powiedziała rozpaczona. - czekaj, zadzwonię do Xaviera. - dodała po czasie, jednocześnie łapiąc swojego iPhone 11.
.
.
.- Dobra daj se spokój, dzwonisz już 10 raz. Pogódź się z tym, że musimy iść piechotą na drugi koniec miasta. - stwierdziłam pełna zażenowania. Droga zajmie nam conajmniej pół godziny, a nie wydaje mi się, by Ala była skłonna do tak długiej drogi.
Starałam się ją podnieść, nagle 55 kilogramowe dziecko stało się 90 kilogramowym potworem. Nie wiem czy ja jeszcze do końca nie wytrzeźwiałam, czy to przez alkohol jej się przytyło.
W końcu udało mi się, założyła mi rękę na ramię i ruszyłyśmy na korytarz.
.
.
Chwile jeszcze stałyśmy drzwiach, by Alice doszła do siebie. Nie miałam ochoty zbierać jej z ulicy jak i sprzątać po niej wymiocin.- Zawiozę was. - powiedział stanowczo Kyle. Najwidoczniej musiał być gdzieś w pobliżu, skoro słyszał naszą rozmowę.
- Nie trzeba. - odpowiedziałam i spojrzałam na moją przyjaciółkę.
Speszyłam się, dałabym wszystko, by był to kto inny, a nie sam Kyle Davies.„Za dużo razy na niego wpadam."
- I tak jadę w tym kierunku, idę odpalić samochód, a ty przypilnuj znajomej, by nie zarzygała mi tapicerki.
No i dupa.
.
.
.
—
CZYTASZ
ℌ𝔦𝔤𝔥 𝔩𝔦𝔣𝔢
FanficTo właśnie ja miałam być tą, co zapomni o TYM -𝙃𝙖𝙯𝙚𝙡 _____ (Proszę wybaczyć wszystkie błędy ortograficzne.)