- Do naszej dzisiejszej lekcji dołączą chłopcy z Youngker High School. Przesunęły nam się godziny, przez co w związku z tym dzisiejszy wykład będzie waszym ostatnim. - powiedział nasz pastor uśmiechając się szeroko.Youngker High School to szkoła prywatna dla bogatych dzieciaków, trzeba mieć tam pieniądze jak i dobre wyniki. Jeżeli cię przepuszczą pomimo złych ocen to oznacza, że wystawili cię na próbę czy faktycznie dasz radę.
W porównaniu do nich, nasze liceum jest wielkości ich magazynu.
.
.
.Było chwilowe opóźnienie ponieważ transport się spóźniał, a zaczynanie mszy bez nich „było niegrzeczne". Mimo różnych poziomów nauczania jak i prestiżu to obie szkoły miały własne mundurki, śmiesznie było patrzeć na mężczyzn w krawacikach i koszulach.
Z dziesięcio minutowym spóźnieniem do kościoła weszła grupa uczniów cała na błękitno. Po zajęciu lewej części wspólnoty rozpoczęliśmy wspólną modlitwę.
Były tylko dwie pobożne szkoły w Chicago, poszłam do Jones High School tylko ze względu na Alice. Gdyby nie codzienna jednogodzinna gadka Arnolda o Bogu, to było by nie najgorzej.
W naszej placówce, mieliśmy skromne mundurki, tanie wyżywienie, mało zaawansowany poziom nauczania i zero dyscypliny, natomiast w Youngker High School to była inna opowiastka. Różnili się od nas większością wymienionych prze zemnie punktów. Zazdrościliśmy im najbardziej tej estetyki. Wszystko wyglądało idealnie, świetne liceum dla bogatych, wysoki poziom, wszelakie nowoczesne pomysły były wprowadzane z dnia na dzień, by bardziej rozkręcić placówkę.
.
.
.
Godzina wydawała się wiecznością. Razem z Allie nudziłyśmy się koszmarnie. Bajki wyssane z palca mówione nagle przez obojga katechetów o wielkich cudach na świece, za którymi podobno stoi Jezus.
-„𝙡𝙞𝙩𝙤𝙨𝙘𝙞."
___
- Moi drodzy, zapraszam na błogosławieństwo. - rzekł katecheta prosząc każdego do siebie, nie tylko on. Druga pobożna również stała obok i udzielała błogosławieństwa „swoim chłopcom".
Wszyscy wstali z ławek i ustawili się parami.
___________________
__________________
Uchyliłam drzwi wspólnoty i usłyszałam jak Kyle rozmawiał ze swoimi znajomymi. Chciałam od razu wyjść, ale coś przekonało mnie by zostać.
- Stary, zbliża się bal rozpoczynający wakacje. Z kim się wybierasz na balety? - zapytał Hans, o głowę niższy od Davisa blondyn, był jednym z głównych rozgrywających drużyny piłkarskiej w Youngkerze.
- Przyjdę sam, nie potrzebuje dziewczyny, która będzie mi towarzyszyć przez całą imprezę. Wolę pobawić się z wszelakimi substancjami, które zostaną mi zaoferowane przez noc.
- Nie daj się prosić, każdy będzie ze swoją drugą połówką. Możesz wziąć każdą na jaką będziesz miał ochotę, w kwestii wybierania kobiet nigdy cię nie zrozumiem. Wszyscy znają cię jako popularnego chłopaka, który wybiera laski na jedną noc i nigdy nie był trwały w uczuciach, a teraz? No trzeba to powiedzieć, ale straciłeś pazurki. - roześmiał się blondyn jednocześnie drapiąc Kyle'a po ramieniu.
„-𝙩𝙚 𝙢𝙪𝙣𝙙𝙪𝙧𝙠𝙞 𝙨𝙬𝙞𝙚𝙩𝙣𝙞𝙚 𝙥𝙤𝙙𝙧𝙚𝙨𝙡𝙖𝙟𝙖 𝙞𝙘𝙝 𝙬𝙨𝙯𝙮𝙨𝙩𝙠𝙞𝙚 𝙢𝙞𝙚𝙨𝙣𝙞𝙚."
Miałaś się opamiętać, nie pamiętasz?
Grupka się rozeszła i w końcu mogłam wrócić do domu. Z całej konwersacji dowiedziałam się tylko o jakimś balu i o niczym innym.
„-𝙯𝙖𝙥𝙚𝙬𝙣𝙚 𝙟𝙖𝙠 𝙤𝙙𝙥𝙖𝙡𝙚 𝙩𝙚𝙡𝙚𝙛𝙤𝙣 𝙩𝙤 𝘼𝙡𝙞𝙘𝙚 𝙤𝙙 𝙧𝙖𝙯𝙪 𝙗𝙚𝙙𝙯𝙞𝙚 𝙤 𝙬𝙨𝙯𝙮𝙨𝙩𝙠𝙞𝙢 𝙬𝙞𝙚𝙙𝙯𝙞𝙖𝙡𝙖."
„-𝙣𝙞𝙚 𝙢𝙤𝙟𝙖 𝙬𝙞𝙣𝙖, 𝙯𝙚 𝙙𝙯𝙞𝙚𝙬𝙘𝙯𝙮𝙣𝙖 𝙙𝙤𝙨𝙩𝙖𝙟𝙚 𝙯𝙖𝙥𝙧𝙤𝙨𝙯𝙚𝙣𝙞𝙖 𝙣𝙖 𝙬𝙨𝙯𝙚𝙡𝙖𝙠𝙞𝙚 𝙞𝙢𝙥𝙧𝙚𝙯𝙮."
________________________________
————————————————————————- Czyżby fuckboy Davies zmienił swoje nastawienie? Nie wiem co ty w nim widzisz Haz. Dla mnie to jest nieuczciwa postać, sama wiesz jak jest o nim głośno, sama wiesz, że jest to imprezowicz od siedmiu boleści. Ma bogatych starych, którzy kupili mi własną chatę i nową bm'e, a nawet nie wiedzą, że ich ukochany syn jara zioło. - syknęła, Al zawsze kontrolowała mnie na każdym kroku. Musiała znać ludzi z którymi się zadaje, a nie było ich zbyt wielu, więc nie było z tym żadnego problemu. Jeżeli chodzi o Davisona to od zawsze była cięta w jego stronę. Kiedyś mieli pomiędzy sobą wojnę, którą żyła cała szkoła. Mało pamietam szczegóły, ale to spowodowało zerwanie ich znajomości.
- Ja sama zadaje sobie to samo pytanie.
- Nie jest ciebie wart. - dodała, a w jej oku zaświeciła się pojedyńcza gwiazdka.
- Ale czemu on likeuje mi posty?
Alla po usłyszeniu mojego pytania wybuchła śmiechem. Przestała dopiero wtedy, gdy zaczęła się dusić własną śliną.
- Ah Hazel, że ciebie to ruszyło? Nie jesteś jedyna na którą akurat on zwraca uwagę. Ja ci radzę, znam go bardziej niż ty, wiem pewne rzeczy, których nigdy nie powiem nikomu, ale ostrzegam cię. Kyle to nie twoja liga, nie pozwolę by zaprowadził cię na dno. To takie moje pieprzenie, ale nie leć na jego ładne loczki i popularność.
________________________________________________________________„ 𝕮𝖔𝖈𝖆𝖎𝖓𝖊 𝖔𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖙𝖆𝖇𝖑𝖊, 𝖑𝖎𝖖𝖚𝖔𝖗 𝖕𝖔𝖚𝖗𝖎𝖓', 𝖉𝖔𝖓'𝖙 𝖌𝖎𝖛𝖊 𝖆 𝖉𝖆𝖒𝖓
𝕯𝖚𝖉𝖊, 𝖞𝖔𝖚𝖗 𝖌𝖎𝖗𝖑𝖋𝖗𝖎𝖊𝖓𝖉 𝖎𝖘 𝖆 𝖌𝖗𝖔𝖚𝖕𝖎𝖊, 𝖘𝖍𝖊 𝖏𝖚𝖘𝖙 𝖙𝖗𝖞𝖓𝖆 𝖌𝖊𝖙 𝖎𝖓
𝕾𝖆𝖞𝖎𝖓', "𝕴'𝖒 𝖜𝖎𝖙𝖍 𝖙𝖍𝖊 𝖇𝖆𝖓𝖉" (𝖆𝖞𝖞, 𝖆𝖞𝖞)
𝕹𝖔𝖜 𝖘𝖍𝖊 𝖆𝖈𝖙𝖎𝖓' 𝖔𝖚𝖙𝖙𝖆 𝖕𝖔𝖈𝖐𝖊𝖙, 𝖙𝖗𝖞𝖓𝖆 𝖌𝖗𝖆𝖇 𝖚𝖕 𝖔𝖓 𝖒𝖞 𝖕𝖆𝖓𝖙𝖘
𝕳𝖚𝖓𝖉𝖗𝖊𝖉 𝖇𝖎𝖙𝖈𝖍𝖊𝖘 𝖎𝖓 𝖒𝖞 𝖙𝖗𝖆𝖎𝖑𝖊𝖗 𝖘𝖆𝖞 𝖙𝖍𝖊𝖞 𝖆𝖎𝖓'𝖙 𝖌𝖔𝖙 𝖆 𝖒𝖆𝖓
𝕬𝖓𝖉 𝖙𝖍𝖊𝖞 𝖆𝖑𝖑 𝖇𝖗𝖔𝖚𝖌𝖍𝖙 𝖆 𝖋𝖗𝖎𝖊𝖓𝖉."𝟳𝟴𝟮𝟱𝟱𝟲𝟭𝟳𝟳: do zobaczenia jutro ;)
ᴏᴅᴄᴢʏᴛᴀɴᴀ: 21:32
.
.
.
.
________________________________
CZYTASZ
ℌ𝔦𝔤𝔥 𝔩𝔦𝔣𝔢
FanfictionTo właśnie ja miałam być tą, co zapomni o TYM -𝙃𝙖𝙯𝙚𝙡 _____ (Proszę wybaczyć wszystkie błędy ortograficzne.)