Chapter 7

13 4 10
                                    

Alexander POV

Razem z moimi dwoma pomocnikami wskoczyłem do mojej limuzyny stojącej pod domem Stylesa. Machnąłem ręką na szofera, a ten kiwnął głową i skręcił w stronę głównej ulicy.

Spojrzałem na dwóch siedzących obok mnie chłopaków. Pierwszy to Bruno, moja prawa ręka i wiceprzewodniczący gangu Blood Fajniaki. Ma czarne, kręcone włosy, które trochę przypominały mojego głównego wroga, co mnie wkurzało. Ma też hiszpańską urodę, choć oczywiście jest biały, ponieważ ludzie innych ras nie istnieją, tak samo jak niscy chłopacy lub biedni nastolatkowie, ale to tak na marginesie. Ufałem mu jednak, bo jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.

Natomiast rudowłosy Michael przyszedł dopiero niedawno i pojawił się znikąd. Stwierdził, że pewnego dnia napadły go wilkołaki, więc nie wiedząc co zrobić postanowił włączyć się w nasze szeregi. Nie ufałem mu zbytnio, aczkolwiek miał dużo przydatnych umiejętności. Zaczynałem traktować go jak swoją lewą rękę.

- Cholera jasna, znowu się nie udało.

- Tak właściwie... - zaczął Bruno. - Chyba się udało.

Zza zielonego płaszcza czarnowłosy wyjął kawałek papieru zawinięty dwoma gumkami recepturkami.

Zacząłem wpatrywać się w zwój błyszczącymi oczami. To niemożliwe! Jak on to zdobył?!

- Jestem z ciebie dumny, Bruno - stwierdziłem. - Za jakiś czas będziemy już mogli odprawić rytuał i pozbędziemy się Shadow Świeżaków na zawsze.

Zaśmiałem się teatralnie, niczym złoczyńcy w filmach.

- A co z tą Louallie, szefie? - zapytał Michael.

- O nią się nie martw. Wiem, co robić.

Louallie POV

8:00.

Wstałam, przeciągając się. Chętnie pospałabym jeszcze trochę, ale drugi dzień szkoły wzywa! Dziś lekcje mam na dziewiątą, więc mam jeszcze trochę czasu.

Dziś zdecydowałam się na taki strój, który jednocześnie podkreśli moje kobiece kształty, ale i pozostawi wrażenie, że jestem niezależna i niedostępna - bo przecież oczywiście jestem.

Dziś zdecydowałam się na taki strój, który jednocześnie podkreśli moje kobiece kształty, ale i pozostawi wrażenie, że jestem niezależna i niedostępna - bo przecież oczywiście jestem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W łazience postanowiłam wziąć prysznic, tak jak wczoraj sobie założyłam.

Zdjęłam moją oryginalną piżamę i po odkręceniu parzącej wody weszłam do kabiny. Uwielbiam gorące prysznice, chociaż większość dziewczyn pewnie ich nie lubi.

Po chwilowym moczeniu się pod opadającymi kroplami, nałożyłam na gąbkę w kształcie róży trochę płynu waniliowego. Zapach unoszący się z białej buteleczki był cudowny.

Rozprowadziłam mydło po moim kruchym, drobnym, ale i wiecznie bezwłosowym ciele.

Po spłukaniu go, nałożyłam na rękę trochę rumiankowego szamponu. Miał on kolor przezroczystozielony, co śmiesznie wyglądało na mojej ręce. Zaczęłam wmasowywać płyn w moją głowę, co dawało bardzo przyjemne uczucie. Po tym spłukałam moje grube, długie i zdrowe włosy.

Umyłam jeszcze twarz i wyjęłam spoza kabiny biały, puchowy ręcznik, aby się powycierać. Zrobiłam to bardzo dokładnie i starannie, przesuwając kawałkiem materiału po każdym centymetrze mojej sylwetki. Gdy skończyłam, umyłam jeszcze zęby i ubrałam się w przygotowaną wcześniej stylizację.

Na dole spodziewałam się, że zastanę moich rodziców, jednak zauważyłam tylko karteczkę.

Ukochana córeczko
My z tatą wyjeżdżamy w delegację.
Razem planowaliśmy ci powiedzieć, ale nie chcieliśmy cię budzić.
Z kilka godzin temu dostaliśmy nagły telefon z biura.
Elliot jest szefem swojego departamentu, a ja jako jego żona muszę mu towarzyszyć.
Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
You are the best.

Louallie, na pewno sobie za wszystkim poradzisz. Masz pieniądze, więc na pewno nie umrzesz z głodu.
O, możesz robić imprezy, jeśli chcesz. I tak byś robiła, więc tylko nie zniszcz domu.
Love you, parents.

Łza spłynęła po moim policzku. Jak oni, dzięki którym jestem bogata i którzy zarabiają na moje utrzymanie w ten sposób, śmią od tak jechać sobie w delegację?!

Wyciągnęłam chleb tostowy i wstawiłam dwie kanapki do tostera. Gdy były gotowe, posmarowałam je masłem orzechowym, nałożyłam banany i owoce leśne oraz posypałam cynamonem. Zrobiłam estetyczne zdjęcie i wstawiłam na Insta z podpisem "Gdy twoi rodzice wyjechali w delegację w środku nocy i nawet się z tobą nie pożegnali".

Po dosłownie sekundzie na moim telefonie pojawiło się powiadomienie, że napisała do mnie Monica.

Od: Mon 💘
Hej, mogłabyś po mnie podjechać? Auto mi nie odpala :(

Ja:
Oczywiście dziewczyno, zaraz wyjeżdżam, wezmę cię

Od: Mon 💘
Jesteś za dobra na ten świat

Spojrzałam na moje świeżo wstawione zdjęcie. 9.5k lajków i 4k komentarzy po dwóch minutach mówiły same za siebie. Wszyscy dawali mi wyrazy współczucia i mówili, że jestem piękna i silna. Lekko poprawiło mi to humor, mimo że pewnie większość tych osób kłamie i cieszą się z mojego niepowodzenia.

Już miałam ubrać buty i wyjść, gdy nagle otrzymałam jeszcze jedno powiadomienie. Był to znowu ten nieznany numer, którego po ostatniej rozmowie podpisałam na liście kontaktów jako "stalker".

Od: stalker
Wiesz, że twój ojciec nie jest twoim ojcem?

Ja:
A skąd ty to niby wiesz? Ta, na pewno nie jest.

Od: stalker
Zaufaj mi 😏

Przewróciłam oczami. Tak, na pewno będę mu ufać. Na pewno mój ojciec nie jest nim tak naprawdę, tak.

Zdenerwowana weszłam do auta i skierowałam się w stronę domu Monici. Pamiętałam drogę, ponieważ mam świetną pamięć.

O 8:45 byłam już pod domem blondynki, która szybko wskoczyła na miejsce przedniego pasażera i zaczęłam jechać dalej.

- Przepraszam za zamieszanie, to cud, że w ogóle się zgodziłaś, ty jesteś za dobra na ten świat, naprawdę - wydyszała dziewczyna.

- Przecież to tylko drobnostka - zaśmiałam się. - będziemy idealnie na czas.

- A wiesz co, mam pomysł.

- Jaki?

- Może się założymy? - zapytała.

- A o co?

- Może, do końca tygodnia masz przespać się albo z Harrym, albo z tym chłopakiem z trzeciej klasy, którego spotkałaś na parkingu wczoraj.

Zamurowało mnie. Jestem jednak pewna siebie dziewczyną, więc nie mogłam odpuścić.

- Zgoda. Stawiam 2500 zł - uśmiechnęłam się.

- I super. Masz z którymś w końcu zacząć chodzić, bo ja nie wytrzymam.

O równo 8:55 byłyśmy już pod szkołą - idealnie na czas. Wzięłyśmy nasze torby i zamknąwszy drzwi pojazdu skierowałyśmy się w stronę drzwi nowoczesnej placówki.

Bad Love (lub coś w tym stylu) ◦ Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz