03. Haribo

594 93 30
                                    

Jeśli myślicie, że Yoongi nie pisnął ani słóweczkiem o sytuacji z Jeonggukiem Jiminowi, to się mylicie. Napisał o wszystkim omedze niecały kwadrans później, kiedy – już uspokojony – popijał sobie kawę w kawiarni, usiadłszy w swoim zwyczajowym kącie.

Powiedzieć, że Jimin był zły, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Przeprosił go za zachowanie Jeongguka blisko pięćdziesiąt razy i prawie tyle samo przysiągł, że „on już sobie z nim porozmawia". Yoongi nie zamierzał w to wnikać. Był pewien, że Jimin potrafi poradzić sobie z własnymi przyjaciółmi. Jedyne czego chciał to by zostawili go w spokoju i by taka sytuacja już się nie powtórzyła.

I rzeczywiście, następne parę dni było naprawdę spokojnych. On i Jimin nie mieli niestety czasu, by ponownie się spotkać, ale bezustannie wymieniali między sobą niewiele znaczące wiadomości. Omega pokazała mu na przykład jakie rzeczy zamówiła sobie podczas swojego internetowego szału zakupowego, a Yoongi w zamian opowiadał jej o zespole, którego ostatnio słuchał.

Naprawdę dogadywali się zaskakująco dobrze.

Ich kolejny mityng miał miejsce zupełnie przypadkowo. Po prostu znaleźli się w kawiarni studenckiej w tym samym czasie. Jimin oczywiście był ze swoją stałą obstawą dwóch alf, lecz poza nimi towarzyszyły mu również dwie dziewczyny, wyglądające, jakby mogły zostać idolkami w jakiejś kpopowej grupie. Ich błękitne oczy wskazywały, że obie również były omegami.

Widząc całe to zgromadzenie stojące przy kontuarze, Yoongi aż cofnął się o krok i jeszcze bardziej spuścił głowę, mając olbrzymią nadzieję, że go nie zauważą. Faktycznie, przez pierwsze parę minut nikt nie zwrócił na niego uwagi... aż nie padły na niego błyszczące oczy Park Jimina.

Jak zwykle, na widok Yoongiego na twarzy młodszego rozkwitł piękny uśmiech, dodatkowo upiększający jego nieskazitelne rysy.

Yoongi zastanawiał się, jak ktoś tak doskonały może w ogóle istnieć.

— Hyung! — zawołał blondyn, przeciskając się między swoimi znajomymi, by móc podejść do bety. Przeszli na mniej oficjalne honoryfikaty dopiero w tym tygodniu i Yoongi nie miał jeszcze czasu, żeby się do tego w pełni przyzwyczaić. Poczuł jak pieką go uszy. — Też masz przerwę?

— Jeszcze tak. — Jego odpowiedź była o wiele suchsza, niż tego chciał, ale na szczęście Jimin zdążył już w miarę przyzwyczaić się do faktu, że w miejscach publicznych starszy robił się zazwyczaj sztywny jak drewniana kłoda. Zwłaszcza na kampusie, gdzie wszyscy się na nich gapili...

Jimin, nie tracąc swojego zapału, podszedł jeszcze bliżej, niemal dotykając swoim lewym łokciem prawego łokcia Yoongiego. Ostatnio coraz dalej popychał granicę ich fizycznej bliskości. Yoongi nie mógł powiedzieć, że mu to jakoś bardzo przeszkadzało. W tym momencie czuł się z omegą na tyle komfortowo, by pozwalać jej stopniowo naruszać swoją przestrzeń osobistą.

Poza tym, powszechnie znanym faktem było, że omegi bardzo cenią skinship i uwielbiają trzymać się blisko ludzi, którym ufają. Jeśli wzbudziło się u omegi na tyle duże zaufanie aby chciała się do ciebie kleić, było to postrzegane jako niesamowity komplement, zwłaszcza dla alfy.

— Ja mam teraz okienko. Może odprowadzę cię pod salę, hyung? — spytał Jimin, pochylając się delikatnie w stronę bety.

Yoongi tego nie widział (bo ogólnie w stosunkach międzyludzkich, a już zwłaszcza romantycznej natury, równie dobrze mógłby mieć zamiast oczu parę żelków), ale mały nos Jimina delikatnie poruszył się przy tej czynności. Odkąd Jimin na ich ostatnim spotkaniu zwietrzył wreszcie jego delikatny zapach waniliowej kawy, bardzo trudno było mu się powstrzymać przed zbliżaniem się do starszego, by móc wreszcie poczuć słodki aromat wprost ze źródła. Musiał zadowalać się marnymi ochłapami, ale nie śmiał przekroczyć niewidzialnej granicy, która wciąż między nimi leżała.

watershed »yoonmin«Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz