Rozdział 10

1.7K 48 5
                                    

Chłopiec zjadł z apetytem posiłek. W końcu od dłuższego czasu jest czysty i najedzony. Uśmiechnął się lekko do siebie. Wygląda dobrze. Czuje się dobrze. Na chwilę nawet zapomniał gdzie jest dopóki ktoś go boleśnie nie pociągnął za włosy przywracając do rzeczywiście. Był to oczywiście drugi niewolnik

—idziesz? Chyba nie chcesz dostać kary już pierwszego dnia? - pociągnął go za ramię do wyjścia. Musiał go doprowadzić w odpowiednim czasie albo sam również by dostał karę, czego wolał uniknąć. Wiedział doskonale do czego zdolny jest ich właściciel. Młodszy jeszcze się przekona, że  tu lepiej działać jak w zegarku. Prędzej czy później. Każdy się tego dowiaduje. Jedni od razu łapią. Inni potrzebują kar. Właśnie takich wybiera ich właściciel.  Cholerny sadysta. Sprawianie bólu kręci go tak samo jak sex. Zawsze znajdzie dobry powód do kary. Jej stopień nie jest zależny od przewinienia, a jego nastroju...

W końcu stanęli przed masywnymi, dębowymi drzwiami. Starszy zapukał, a słysząc pozwolenie otwarł drzwi wpychając niższego jako pierwszego do środka. Wszedł zaraz za nim.

Chłopiec rozejrzał się po pomieszczeniu. Był to duży gabinet. Regał z książkami pod ścianą. Duże biurko również wyglądające na dębowe. Przed nim dwa krzesła. Ich domniemany właściciel siedzial w fotelu po drugiej stronie masywnego mebla. Po drugiej stronie zaś stała obita w czarny materiał wersalka

Wytatuowany w tym czasie opuścił głowę na znak uległości i oddania
—Panie... wybacz nam że zmusiliśmy cię do czekania. Staraliśmy sie wykonać odpowiednio twoje polecenie. Nowy jest umyty i najedzony - mówił zupełnie innym tonem nim poprzednio. Teraz brzmiał spokojnie i możliwie miękko. Właściciel kiwnął mu głową w stronę drzwi nakazując tym samym wyjście. Chce zostać sam na sam ze swoją nową zabawką. Gdy tak się stało uśmiechnął się szeroko ukazując równe, białe zęby

—możesz podejść i usiąść - wskazał mu dłonią krzesło naprzeciw siebie — Dobrze cię wytresowali, jednak mam nadzieję, że będziesz mnie zaskakiwać Max - powiedział, a ciemnowłosego przeszedł dreszcz. Nie brzmiało to zbyt przyjaźnie. Oraz to spojrzenie. Coś się w nim kryło. Brunet jeszcze nie wiedział co dokładnie lecz wkrótce wszystkiego się dowie...

Proszę, dość! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz