Rozdział XI

77 4 0
                                    

 Gdy szliśmy w kierunku swojej ławki, uczniowie bacznie się nam przyglądali.

Gdy usiedliśmy w swojej ławce, Draco przysunął się tak blisko mnie, że stykaliśmy się ramionami.

Pan Toro, pojawił się w klasie tuż przy nas. Nie miał przy sobie książek, tylko trzymał w ręku płytę z filmem.

– Dzisiaj zrobimy sobie taką wolną lekcję – oświadczył nauczyciel. – Obejrzymy film biologiczny. – powiedział, po czym wsunął włożył płytę do telewizora. Chwilę później zaczęliśmy oglądać film.

Ktoś zgasił światło, żeby lepiej było widać film.

Co jakiś czas zerkałam w stronę Dracona. Uśmiechnęłam się nieśmiało, gdy on też zerknął w moją stronę.

Lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Film był tak nudny, że nie mogłam się skoncentrować na nim.

Gdy nareszcie rozbłysło światło, wyprostowałam się i strzeliłam palcami w powietrzu.

– Jaką masz następną lekcję? – zapytał.

Wyjęłam z torby plan, rozłożyłam go i westchnęłam ciężko.

– Mam teraz wf – odpowiedziałam ciężko i wrzuciłam plan do torby.

– No to chodźmy – uśmiechnął się i wyszliśmy z sali.

Draco odprowadził mnie do drzwi szatni dla dziewcząt. Odwróciłam się do niego, żeby się z nim pożegnać. Pocałował mnie w policzek na pożegnanie, po czym odszedł.

Weszłam do szatni i czym prędzej się przebrałam. Na wfie graliśmy w badmintona, na co westchnęłam ciężko. Nie umiałam w to grać.

Nauczyciel kazał nam się dobrać w pary. Na całe szczęście Johnny stał blisko i zwrócił się do mnie.

– Wybieram cię na moją parę – uśmiechnął się szeroko.

– Dziękuję. Nie musisz tego robić.

– Wiem, ale chcę – puścił do mnie oko.

Wspólnie wygraliśmy wszystkie cztery mecze. Nauczyciel zakończył gwizdkiem lekcję na co odetchnęłam z ulgą. Johnny przybił ze mną piątkę.

– To były dobre mecze, partnerko! – zawołał radośnie.

– Dzięki – uśmiechnęłam się.

– Czy ty i Malfoy jesteście ze sobą oficjalnie? – zapytał ostro.

– Nic ci do tego – odpowiedziałam chłodno.

– Po prostu ten facet mi się nie podoba.

– O co ci chodzi?!

– Boję się, że cię wykorzysta i zostawi.

– Niepotrzebnie się martwisz – warknęłam i weszłam do szatni, żeby się przebrać.

Byłam wściekła. Jakim prawem Johnny wtrąca się w moje życie?!

Wyszłam z szatni i powiedziałam ciężko do siebie:

– Głupi Johnny – warknęłam.

– Zgadzam się z tobą – usłyszałam za sobą znajomy głos.

Odwróciłam się i zerknęłam na Dracona.

– Cześć – przywitałam się.

– Co się stało? Mizernie wyglądasz.

– Miałam krótką i dość dobitną rozmowę z Johnnym – wzruszyłam ramionami.

"Jesteś moim słońcem w mroku"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz