Rozdział 17-"Monarchia to potęga. Poznajcie jej pogromczynie"

60 0 0
                                    

@ninjagoooforever  (@aaambeeer)patrz co zrobiłam, wstałam z zaświatów i Ciebie także na mocy rytułału tu zwołuje. Będzie ostro.

------------------------------------------------

Blask zaślepiał. Oczy chciały uciekać. Mięśnie stały nieruchome. Wystraszone. Przerażone. Podyktowane surowemu systemowi. Skazane na cierpienie. Skazane na ból. Skazane na klęskę. Za to miały kiedyś chorował. Ślepnąć. Zanikać. Tak był ich cel. Zmarnieć. Zniknąć. Popełnił samobójstwo zgotowane samemu sobie, ale zmuszone systemem. Zmuszone czymś. Zmuszone wyższością. Zmuszone oddaniem. A mózg potrafił podziwiać. I nie zwracał uwagi na nic innego.

Blask był uzależniający. Blask był odwracaczem. Blask służył jako przynęta. Blask służył jako hipnoza. Wkręcał ludzi. Kazał im patrzeć. Kazał im się zachwycać do granic możliwości. Kazał im patrzeć na jedyny, możliwy majestat. Kazał patrzeć i nie spuszczać. Kazał okazywać należyty szacunek Śmieci swoim Panom. Kazał się poniżać. Kazał być nikim. Blask był idealną przynętą. Służącą na przynętę. Został stworzony idealnie, z każdym akcentem dochodzącym perfekcji. Został stworzony tak, by czarować. Został stworzony do umożliwienia niszczenia. Został stworzony do zatrzymania czasu. Został stworzony do bycia władcą. Pod-władcą władcy. Kolejnym narzędziem w rękach monarchy.

Blask był długi. Wykonany był tak, że każdy reagował. Jego światło nie było zwykłe. Był inne. Specjalne. Wyjątkowe. Wprost stworzone dla bezwzględnych panów. Powstało jako ubytek innych zdarzeń tworzącego się świata. A władcy doskonale znali sposoby, by pozyskać każdy ubytek produkcji. Takie były najlepsze. I często nieświadome.

Jego receptory były dopasowane do ludzkich. Układały się tak, jak lubił odbierać to mózg. Produkował je takie, jakie potrafił odbierać. Był światłem, ale zmieniał się w sygnał. Idealny. Kuszący. Perfekcyjny. Zachęcający. A mózg, kochający bodźce tylko takich potrzebował. Upajał się nimi.

Miał dobre korzyści. Fizyczne. Chemiczne. Społeczne. Potrzebujące. Ludzkie. Monarchistyczne. Dopasowały się. Były tylko czymś. Dodatkiem. Czymś, czego nie miało być. Wynik. Uboczny. Nieszkodliwy. Neutralny. Zwykły. Nieniszczący. Zostawiono go więc. Dla Świata był niczym. Natura nie musiała go usuwać. A ludzie, znaleźliwszy go, wykorzystali. I stworzyli broń. Nieświadomości. Zwykłości. Maskotki. Stworzyli podwójna sytuacją z podwójną korzyścią, znaną tylko sobie.

Jedynymi osobami, które znały prawdziwość stron każdej z nich byli władcy. Nikt inny nie posiadł tej zdolności.

Władcy byli kiedyś niczym. NICZYM. Powstali dlatego, że ich potomkowie byli potworami. Potrzebowali krwi. Musieli zabijać. Torturować. Niszczyć. Ranić. Siać cierpienie. Wygrywali. Wygrywali. Wygrywali. Wygrywali. Nie przegrywali. Mieli coraz więcej, więcej, więcej, więcej. Robili mniej. Wojen. Konfliktów. Przeciwników. Dyktatorów. Tworzyli dobre warunki. Jednoczyli. Dawali życie. Dawali wszystko. Domy, prace, jedzenie, technologię, naukę. I byli bogaci. Bogaci. Bogaci. Bogaci.

Szamani mieli dużo pieniędzy ze względu na pomoc udzielaną ludziom. I wykorzystali ją, by stworzyć najlepsze imperium tylko dla siebie.

Blaskowi dano tak, że brał wszystko. Zgarniał całość. Maximum. Wprowadzano ich do sali, a każdy z każdego patrzył się. Gapił. Nie reagował. Nie żył. Jego mózg się wyłączał. Był zajęty. Znarkotyzowany. Zmanipulowany. Oczarowany. Zachwycony. Dla niego było to ucieleśnienie piękna i wszystkiego, co mógł odebrać. Przestawał pracować. Odkładał wszystko. Nic nie mogło zakłucić. Jego miejsce mogło być tylko zajęte przez blask. I nic nie miało prawa tego zakłócić. Jedynie ciało pracowało dalej, jakby nic się nie stało. Ono się starzało, ale mózg nie. I nikt nie mógł od tego uciec. Było to powiem narzędzie stworzone z nadludzkiej mocy. Czymś, czego człowiek nigdy nie mógł dosięgnąć, zbadać i porównać do siebie. To dawało mu przewagę. A władcy skruplulatnie ją wykorzystywali.

Ukryta twarz~Ninjago [KOREKTA W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz