3

207 15 1
                                    

Viktor ściągał wszystko z półek, aby móc je dokładnie przetrzeć. Nie szło mu szybko z racji iż do dyspozycji miał tylko jedną rękę. Drugą musiał się podpierać o laske. 
Najgorsze były przedmioty położone w najwyższym punkcie. On nie był najwyższy, a niesprawna noga dodatkowo przeszkadzała. Stanął na palcach jednej nogi i wyciągnął jak najdalej rękę, a i tak dużo brakowało. Nie chciał się jednak poddawać. Liczył na to, że w końcu sięgnie… i sie przeliczył, bo zamiast tego stracił równowagę i mógł już czekać tylko bliskie spotkanie z podłogą. 

Do randki jego twarzy z posadzką jednak nie doszło, bo nieoczekiwanie poczuł jak czyjeś silne ramiona chwytają go mocno. 
Dopiero po chwili otworzył oczy. I zobaczył blisko te migoczące oczęta w kolorze orzecha. 
Serce zabiło mocniej, a dech ulotnił się w sekundzie. Blade policzki pokryły się różem, a nogi jakby miękły. Zapach mężczyzny uzależniał, a usta zachęcały. 

-Wszystko w porządku profesorku? 

Nieco rozbawiony głos górującego wybudził Vika z transu. Natychmiast się odsunął. 

-Um. Jayce. Hej. Tak. No.. Um. *Ekhem* Wszystko gra. Dzięki. Co ty robisz? 

Nie mógł się wysłowić bardziej niż na wykładzie. Dopiero musiał sobie odchrząknąć, by wrócić do swojego naturalnego, spokojnego tonu. 

-Niema sprawy. Tego potrzebujesz? 

Zapytał ściągając pudełko, którego nie mógł dosięgnąć niższy. 
Dopiero teraz Vik zauważył, że jego rozmówca nie jest już przyodziany w elegancki ferszalunek, a ma na sobie zwykłe czarne spodnie i szary bezrękawnik z kapturem… nie zapięty do połowy. 

-Tak. Ponownie dziękuję. 

-Świetnie ci wyszedł nasz profesor. 

-Masz na myśli… Panie..Talis..Co to haniebne przyodzienie. Wiesz co to wstyd? 

-Hahaha no dokładnie. Nie wiedziałem, że masz poczucie humoru. Nie obraź się, ale wyglądasz jakbyś miał kij w tyłku. 

-Może się nie obraże… Nie powiedziałeś, że po co przychodzisz? 

-Ano. Miło, że wziąłeś karę na siebie mimo, że to ja zacząłem. Chciałem podziękować i pomyślałem, że może pomogę? W teoretycznie powinniśmy być tu teraz wszyscy. 

-A ja nie wiedziałem, że jesteś na tyle odpowiedzialny i potrafisz być czasem prawy. 

-Co? 

-No co tak świecisz oczami? Żeby nie powiedzieć, że jesteś… To kreujesz siebie na dość zakochaną w sobie osobe. Wydajesz się myśleć tylko o sobie i że jesteś nieomylny. 

-Serio to tak wygląda?

-Wychwalasz swoje plany przyszłościowe na prawo i lewo, ale to nie oznacza  że to źle. Widać, że jesteś pewny siebie, masz cele do których dążysz. Jesteś wytrwały. 

-Zadziwiająco dużo o mnie wiesz. 

-Mam dodatkowy zmysł obserwacji. 

Powiedział pół żartem. 

-To zabawne, bo ja o tobie nie wiem praktycznie nic. Nawet jak masz na imię. 

-Nie słyszałeś na wykładzie? 

-Nie zwróciłem uwagi dopóki coś nie spadło obok ciebie. 

-Ciekawie prosperujesz swoją koncentracją… Viktor. 

Niższy wystawił dłoń tak jak się daje na powitanie. Wyższy uścisnął ją uśmiechając się. 

-Jayce, ale to już wiesz. Jesteś starszy nie? 

-O trzy lata. 

-Dlaczego nie przystąpiłeś wcześniej? 

-Radna Mel mnie nie lubi, ale nie powtarzaj tego nikomu. 

-Jasne… 

Wspólna praca spodobała im się mimo, że to było tylko głupie sprzątanie. 
Chłopakom poszło całkiem sprawnie. Skończyli lekko po zmroku. 

-Do nogi? 

-Potrzebowałem wydajniejszego smaru do mechanizmu, który skonstruowałem do mojej nogi. 

Vik postukał palcami o metalowy stelaż na swojej nodze.

-Sam to zrobiłeś? 

-No mówię przecież. Znaczy nie do końca sam. Wszystkie części do złożenia wykonał dla mnie znajomy. Ja sporządziłem plany, a potem skręciłem wszystko do kupy… To do zobaczenia. 

Powiedział Viktor i nie czekając na odpowiedź ruszył na swoje osiedle. Miał kawał drogi, ale co miał zrobić. Kontaktować się z Ekko nie ma zamiaru. Ten młody pirat drogowy nie wie co przepisy ruchu drogowego. 

Kuśtykał tak sobie już kilka minut, kiedy to nagle obok niego zatrzymał stary, czerwony motocykl. Piękny prawie zabytek. 

-Ej Viktor. 

Mężczyzna kierujący jednośladem zdjął kask. 

-Jayce? Zapomniałeś czegoś? 

Zapytał starszy na co na twarzy młodszego pojawił się rumieniec. Zakłopotany tym, że trochę nie przemyślał tej nagłej decyzji jechania za nim podrapał się po głowie. 

-Eee no chciałem jeszcze zapytać czy nie miałabyś na stanie, albo czy dałbyś mi dostęp do przepisu na ten smar? Przydałby się do mojego motocyklu. 

-Pewnie. Przyniosę ci jutro słoik i przepis. Piękna maszyna. Nie spodziewałem się po tobie zamiłowania do klasyków. Wyglądasz bardziej na kogoś kto jeździ ścigaczem. 

-Widzisz tyle o mnie wiesz, a ten twój zmysł nie wyłapał wszystkich moich niesamowitości. 

-Muszę go w takim razie podrasować… Wszystkie części orginalne? 

Zapytał podchodząc bliżej by się przyjrzeć. 
Jayce zazwyczaj nie dawał nikomu nawet podejść do jego skarbu, ale teraz czuł się dumnie, że starszy jest zainteresowany. 

-Co do śrubki. 

Chwile [JAYCE X VIKTOR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz