7

183 12 0
                                    

-To jest niesamowite. Nie wiedziałem, że coś takiego jest w ogóle możliwe. 

-Wszystko jest możliwe Jayce. Trzeba tylko znaleźć odpowiednie rozwiązanie. 

Rozmawiali przechadzając się po Zaun. Posiedzieli wcześniej trochę przy Rio, ale musieli wyjść stamtąd zanim pojawił się Singed. 

-Wypadałoby już iść się położyć. Chodź tędy. Główne wejście na klatkę schodową jest zagracone. 

Weszli do bloku bocznym wejściem. 

-Które piętro? 

Zapytał Talis. 

-Trzecie… Ej! 

Jayce postanowił wziąć jak panne młodą towarzysza. 

-Dużo dziś chodziłeś. Pomogę ci ze schodami. 

-Niema takiej potrzeby. 

-Ależ niema za co. 

Młodszy nie miał zamiaru słuchać żadnych sprzeciwów. Po krótkim czasie, byli na miejscu. 
Mieszkanko starszego było zwyczajne. Może trochę puste. Na każdej ścianie były przyczepione kartki z jakimiś badaniami i notatkami. 
Na jednym można było dostrzec projekt golema. 

-Urocze mieszkanko. To teraz będziemy się uczyć? 

Młodszy poruszył subiektywnie brwiami na co jego rozmówca zaśmiał się pod nosem. 

-Napijesz się herbaty? 

-Chętnie. 

Kiedy gospodarz zajmował się swoimi sprawami w kuchni gość usiadł w małym saloniku na kanapie. Z ciekawości zaczął przyglądać się pozostawionym tam na stoliku notatkach. 
Nie zauważył nawet, kiedy starszy usiadł obok z parującymi napojami. 

-Ciekawe. Próbowałeś to podzielić? 

-Wynik wychodzi nierzeczywisty. 

Odpowiedział mu Viktor rozkręcając zapięcia w stelażu na nogę. 

-Czekaj. Może ci pomogę. 

-Nie trzeba. Trochę się zacięło. Zaraz popuści. 

-Daj. 

Talis przyklęknął na jedno kolano i z wyraźnym napięciem mięśni rozkręcał wszystkie zaciski. Vik czuł się trochę skrępowany całą tą sytuacją. 
Sprawę pogorszył fakt, że kiedy młodszy zciągał z jego nogi stelaż zahaczył palcem o nogawkę i przy tym jego gorąca opalona skóra zetknęła się z lodowatą, bladą. 
Gospodarzowi ponownie doskwierały rumieńce. 

-Dzięki… 

-Niema sprawy. 

Odpowiedział zachwycony sobą gość siadając obok starszego. 

-Popatrz. Tutaj wcześniej wypadało najpierw pomnożyć. Potem wynik wprowadzić do delty i tamten podzielić na ilość z tego z działania. 

-Faktycznie. Sprawnie wychwyciłeś ten błąd. 

-Haha chyba faktycznie będziemy się uczyć. 

-Lubisz się uczyć? 

-A ty? 

Vik wyjął spod stołu całą ryzę papieru. 

-Dokończymy to. 

-Prościzna… Albo jednak… czekaj. 

-Hahaha. Tutaj popatrz. 

-Aaa faktycznie. To teraz… 

Faktycznie wciągnęli się w pracę. Zaskakująco bardzo dobrze im się razem spędzało czas. Byli jak jeden umysł. 
Nie wiedzieli, kiedy złapały ich objęcia morfeusza i zasnęli razem na tej kanapie. 
Obudzili się przed południem opierając się o siebie. 

Kiedy ogarnęli jak to musiało wyglądać obaj oblali się rumieńcem. 

-Dzięki za miło spędzony czas. 

Powiedział Vik, kiedy doprowadzał Jayce'a na koniec Zaun. 

-Ja tobie też. Mam nadzieję, kiedyś to powtórzymy. 

-Chętnie. Do zobaczenia na uczelni. 

-Do zobaczenia… 

Talis ruszył kilka kroków do przodu, ale zatrzymał się i cofnął. Ku zaskoczeniu Viktora przytulił go. Ten po chwili Odwzajemnił uścisk. 

-Tooo do zobaczenia.

Teraz młodszy mógł iść do siebie. 

Chwile [JAYCE X VIKTOR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz