6

181 13 0
                                    

-Aaaa! Powder! Co ty tu robisz?! 

Viktor był w szoku, kiedy nagle wpadła na niego młodsza, niebieskowłosa dziewczyna. 

-Aaaa Vik! Po Pierwsze Jinx. Mam na imię Jinx. Po drugie. Sorka, po trzecie wujaszeka Singed'a nie ma więc postanowiłam pożyczyć pare… rupieci. 

-Znowu okradasz laboratorium? 

-Nieee. To trochę złomu z warsztatu. Nie mów mo okej? 

-Powiem. 

-Dzięki! Hahahahaha

Roześmiana pobiegła dalej. 
Jayce podał rękę chłopakowi pomagając mu wstać. 

-Dzięki. Sprawdź czy nie masz na sobie czegoś. Jinx lubi przyczepiać… 

Nie skończył, bo tuż za nim pod jego stopami pojawiła się mała eksplozja, której siła pchnęła kulawego w ramiona młodszego. 
Brązowowłosy znów poczuł jak jak się rumieni. Zrobił dziwną minę odsuwając się. 

-Haha no kto by pomyślał, że na mnie tak lecisz. 

Zaśmiał się Talis, powodując u niego jeszcze większe rumieńce. 

-Chodź… 

Tylko tyle potrafił odpowiedzieć. 
Weszli do środka. Klimat pomieszczenia był jak z horroru. Zielone i białe światła. Wielkie zbiorniki z jakąś cieczą i pływające w niej ciała czegoś dziwnego. Jayce przyglądał się temu pełen podziwu i lekkiego lęku. 

-To bardzo… klimatyczne miejsce. 

-Właściciel wiele mnie nauczył, ale nie przyszliśmy tu zwiedzać. Pokaże ci kogoś. 

Szli dalej, aż dotarli do dziury w ścianie, jakby groty. Była dużą i ciemna. 
Talis czekał i obserwował każdy ruch znajomego. 

-Rio! Przyjacielu! Mały! Chodź… no chodź tutaj. Nie bój się. Słyszysz mnie mały? 
Chodź. Nooo. 

Nawoływał, ale nic się nie działo. Chwilę postali i z ciemności coś biegło w ich stronę. A konkretniej do Viktora. 
Kulawy uśmiechnął się przyjaźnie. Ten widok utkwił w sercu Jayce'a. Nie mógł oderwać od niego oczu. 
Nagle przed nimi pojawiło się dziwne zwierzę. Coś podobnego do Axolotla, ale dużo, dużo większego, a jego umaszczenie niemiło się między różem, a fioletem. To coś było wielkie i bardzo szczęśliwe na widok starszego. 

-Cześć Rio. No już, już. Ja też tęskniłem maluchu. 

-Maluchu?! To ma z 4 metry na oko?! 

Jayce był pełen podziwu. Nigdy nie widział czegoś takiego. 

-Jayce. To jest Rio. Mój przyjaciel robił na nim kiedyś eksperymenty. 

Vik wyciągnął dłoń do młodszego. Po chwili namysłu ten podał mu swoją. 
Starszy pokierował nią do pyska stworzenia. Te powąchało i dało się pogłaskać. 
Dla Talisa było to bardzo przyjemne. Stworek miał bardzo miękkie ciałko i gładkie. 
Nagle Rio otworzył paszczę i swoim rozdzielonym językiem w połowie ominął jego dłoń do łokcia, żeby potem zostawić ją całą obślinioną. Vik zaczął się śmiać. 

-Jadłeś coś niedawno prawda? 

-No… masz coś, żeby to wytrzeć? 

-Co? Brzydzi cię odrobina śliny? 

Zaśmiał się, ale podał mu ręcznik leżący w kącie. Sam często musiał go używać. 



Chwile [JAYCE X VIKTOR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz