Granica między terenami Ognistopiórych, a Leśnopiórych, okazała się być o wiele dalej niż myśleliśmy. Lecieliśmy już ponad pół dnia, jedynie z małą przerwa na polowanie, a mieliśmy wrażenie, że wogóle się do niej nie zbliżamy. Jedyne co utrzymywało nas w przekonaniu, że drzewa to nie miraż, była ziemia. Z racji tego, że terytoria oddzielone były dużą rzeką, gdy byliśmy coraz bliżej celu, na ziemii zaczęły pojawiać się małe rośliny jak kwiaty i niskie krzewy, a w wąskich pęknięciach rosła trawa. Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, pierwszy raz zobaczyliśmy przed nami rzekę. Była ogromna w porównaniu do strumyka przy moim obozie, a wokół niej rosło wiele roślin. Dopiero teraz widać było wielką różnicę między oddzielonymi terenami. Plemię Ognistopiórych żyło w bardziej skalistej części Gwiaździstej Doliny z bardzo małą ilością lasów i łąk, a Leśnopiórzy zamieszkiwali tereny obfite w dżungle i innego rodzaju lasy. Właśnie w tym miejscu te dwa światy łączyły się ze sobą. Do granicy dolecieliśmy dopiero po ukazaniu się pierwszych gwiazd. Natychmiast wylądowaliśmy i łapczywie napiliśmy się wody. Była cieplejsza niż w obozowym strumyku, ale za to równie orzeźwiająca. Jako pierwszy podniosłem głowę i oblizałem pysk. Zerknąłem przed siebie na małą łąkę po drugiej stronie rzeki, między brzegiem, a skrajem lasu. Potem mój wzrok powędrował dalej. Spojrzałem się w głąb puszczy i próbowałem ujrzeć coś w otaczającej nas ciemności. Z dziwnego transu wyrwało mnie dopiero ciche kichnięcie Esther.
- Wszystko dobrze? - spytałem, widząc lawendowooką w nieco gorszej kondycji.
- Tak, tak, wszytko w porządku. Po prostu nie przywykłam do tak nagłej i dużej zmiany temperatur... Odpocznę i będzie dobrze.
- Jesteś pewna? - spytała Zahra ze zmartwieniem w głosie.
Księżycopióra kiwnęła głową i przeleciała na drugą stronę rzeki. Złotooka i ja zrobiliśmy to samo, po czym razem udaliśmy się do lasu. Poszukiwanie miejsca do spania nie trwało zbyt długo, ponieważ większość drzew miała rozłożyste, szerokie gałęzie, które umożliwiały wygodny sen. Każdy z nas zajął inne drzewo i ułożył się na nietypowym posłaniu.
- Przez tą podróż chyba odwyknę od gniazd! - zaśmiałem się, a za mną lawendowooka.
Zdziwiło mnie tylko zachowanie Zahry. Normalnie zawsze miałaby coś do powiedzenia, nawet jeśli żarty nie były zbyt udane, a tak to teraz leżała odwrócona do nas tyłem i udawała, że śpi.
- Może poprostu jest zmęczona? - pomyślałem i przeciągnąłem się ostatni raz, zanim nie ułożyłem się do snu.
- Ugh! Jakby jeszcze tego było mało!
Podniosłem głowę na dźwięk zirrytowanego głosu złotookiej i zapytałem.
- Coś się stało?
Złotopióra nie odwróciła głowy, tylko szepnęła w moją stronę.
- Przez to wszystko zapomniałam zabrać mapy z wulkanu! Jaka ja głupia!
- Nie mów tak. - odszepnąłem przyjaciółce stanowczo - To nie twoja wina. Za niedługo znajdziemy może kogoś kto wskaże nam drogę.
Zauważyłem jak futro Zahry opada, a ona się uspokaja.
- Mam nadzieję. - odparła i położyła głowę na łapach.
Ostatni raz spojrzałem na nią i również ułożyłem się do snu.
*
Mój sen przerwał mały hałas blisko mnie. Uniosłem leniwie powieki i ziewnąłem. Gdy byłem już w pozycji siedzącej, rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu źródła hałasu. Nie zauważyłem niczego i już chciałem ponownie oddać się snu, gdy puste legowisko naprzeciwko mnie przykuło moją uwagę. Nie było w nim Zahry. Natychmiast wstałem i delikatnie zleciałem na ziemię. Nachyliłem się by wyczuć trop Złotopiórej. Po chwili znalazłem go i zacząłem kierować się w jego stronę. Szedłem powoli nadal zmęczony tym nagłym oburzeniem. Ostatnie noce nie należały do najlepszych i moje ciało zaczęło odczuwać tego skutki. Miałem w sobie mniej energii oraz coraz bardziej bolały mnie łapy. Minęło zaledwie parę minut, gdy trop się urwał, a ja doszedłem do końca puszczy. Wtedy zobaczyłem Zahrę siedzącą przy skraju lasu, wpatrującą się w księżyc z uniesioną głową. Księżyc tej nocy był tak jasny, że bez większego problemu widziałem wszystko wokół mnie. Podszedłem do niej powoli, ale złotooka zdawała się nie zwracać uwagi na moją obecność. Usiadłem obok Złotopiórej, i także zwróciłem swój wzrok w stronę księżyca. Siedzieliśmy tak trochę czasu, dopóki nie usłyszałem jej głosu.
CZYTASZ
Defendres of the Stars: NEXT STEP | Saga II |
Fanfiction🌙Historia Flame'a, syna Iskry, który został wybrany, by wraz z Obrońcami Gwiazd zakończyć trwającą od pokoleń wojnę między plemionami oraz przywrócić ład i pokój w Dolinie. Podczas podróży poznaje co to jest prawdziwa przyjaźń, lojalność i oddanie...