PIERWSZA PODRÓŻ - Rozdział IV: ESTHER

5 1 0
                                    

Kolejne trzy dni minęły Flame'owi i Zahrze całkiem szybko. Za niedługo mieli przekroczyć południową granicę dawnego terenu Ognistopiórych, jednak najpierw musieli pokonać wielkie, kamienne korytarze. Tunele w skałach wyglądały niczym te zrobione w drzewach przez korniki. Nie mogli przelecieć nad nimi choćby dlatego, że wiatr u szczytów skał wiał tak mocno, że przelot był praktycznie niemożliwy. Ominięcie całej konstrukcji, trwałoby o wiele za długo, przez co przejście przez kamienny labirynt było jedyną opcją.

- No nie wiem. A co jeśli zabłądzimy? - niezdecydowany głos złotookiej jagunki odbijał się echem, gdy razem z czarnym jagunem stanęli u stóp największego korytarza - Może jednak powinniśmy obejść tunele naokoło?

- Nie. - odpowiedział stanowczo Flame - Nie mamy tyle czasu. Za mną.

Zahra najeżyła lekko futro na karku i warknęła w stronę kolorowookiego.

- Jeden, czy dwa dni nic nie zmienią! Powiesz mi, dlaczego cały czas jesteś taki poważny!?

Samiec nadal patrząc przed siebie, powiedział chłodno.

- Moja matka zginęła przez moją głupotę i to, że zwlekałem za długo... Nie mogę pozwolić, by jeszcze komuś stała się przeze mnie krzywda.

Złotooka westchnęła i wygładziła futro.

- Flame... może nie znamy się za długo, ale jestem pewna, że nie zrobiłeś tego specjalnie. Jako dzieciak wpadałam na setki głupich pomysłów. Każdy czasem popełnia błędy, ale najważniejsze jest zaakceptować to co się stało i powoli tym wspomnieniom odejść.

Jagun spojrzał się przenikliwie na towarzyszkę, ale jego wzrok szybko złagodniał. Zahra bardzo często nagle zmieniała humor lub nastawienie, by zwrócić na siebie uwagę. Ale teraz drygowało nią coś innego.

- Masz rację. Przepraszam. - powiedział cicho, odwracając spojrzenie od Złotopiórej.

- Nie masz za co. - uśmiechnęła się - Chodźmy. Miejmy już te tunele z głowy.

Flame POV:

Szliśmy przez długi czas szerokim, ale niskim korytarzem. Było mnóstwo zakrętów, więc nie było widać światła, które mogło się przedzierać przez wyjście w skale. Z czasem, tunel robił się coraz bardziej ciasny i zaczęliśmy wątpić, czy dobrze idziemy.

- Może powinniśmy byli wybrać ten po prawej? Był mniejszy, ale wyglądał na wysoki.

- Też tak myślę... Jeśli za następnym zakrętem nie będzie wyjścia, będziemy musieli się cofnąć.

Jak na nieszczęście, droga ciągnęła się cały czas prosto, a wyjścia jak nie było, tak nie ma. Pierwszy skręt pojawił się dopiero, gdy minęło pół godziny od wejścia na prostą drogę.

- Widzisz coś? - spytała Zahra, gdy podszedłem do zakręcającej ściany.

- Nie. - odparłem i zmrużyłem oczy, bo nagle coś przykuło moją uwagę - Zaraz... Mam!

Złotooka podbiegła do mnie i zatrzymała się tuż obok.

- Patrz. - wskazałem łapą na mały migoczący kamień w oddali - Mieni się. To znaczy, że ma dostęp do światła.

Przeszliśmy parę metrów, aż dotarliśmy do małego lśniącego przedmiotu. Gdy spojrzeliśmy w prawo zobaczyliśmy kolejny ciasny zakręt, a za nim małe, niemrawe światło.

- Udało się. - odetchnęła z ulgą Zahra.

Powoli zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia. Nie było ono duże, więc miałem podczas przejścia pewne trudności. Gdy w końcu byliśmy na zewnątrz, zobaczyliśmy jeszcze grubszą kamienną ścianę, która przy górze robiła się coraz cieńsza.

Defendres of the Stars: NEXT STEP | Saga II |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz