PIERWSZA PODRÓŻ - Rozdział V: ESTHER'S BACKSTORY

3 1 0
                                    

Blado-różowa jagunka biegła przed siebie ile sił w łapach, niosąc w zębach małe, wystraszone kocię. Zwinnie omijała wystające korzenie drzew i kamienie, kierując się do kamiennych korytarzy, gdzie ma szansę zgubić Lodopióre jaguny, które rozpoczęły pościg za nią już dawno temu. Gdy uniosła wzrok na niebo, dostrzegła trzy, duże, białe istoty. Nie zauważyła, kiedy las przed nią się skończył i wybiegła na gołą ziemię, stając się idealnie widocznym celem. Rozłożyła skrzydła i wzbiła się w powietrze dopiero wtedy, kiedy była pewna, że Lodopiórzy i tak ją zauważyli. Leciała tak szybko jak mogła. Wylądowała dopiero tuż przed kamiennymi ścianami, odstawiając córkę delikatnie, ale szybko na ziemię.

- Idź do tunelu. Najmniejszego jakiego możesz. Nie mogą cię widzieć. - była zmęczona i przerażona, ale mimo to postarała się o spokojny ton głosu.

Mała jagunka spojrzała na swoją matkę i pisnęła.

- A co będzie z tobą?

Samica uśmiechnęła się słabo do córki i powiedziała.

- Wszystko będzie dobrze. Idź! - dodała trochę bardziej stanowczo i obserwowała jak córka znajduje mały zakamarek, z którego nie było widać nawet jej ogona.

Nagle odwróciła się gwałtownie słysząc coraz głośniejszy trzepot skrzydeł. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, wielki Lodopióry przyszpilił ją do ziemi, wbijając boleśnie swoje pazury w jej klatkę piersiową. Tuż za nim wylądował jeszcze jeden samiec, a na końcu samica pokryta wieloma bliznami.

- Myślałaś, że nam uciekniesz? - zaśmiał się i nachylił nad Księżycopiórą, jeszcze głębiej zanurzając w jej klatce piersiowej swoje pazury.

Jagunka syknęła cicho i próbowała uwolnić się od pazurów samca.

- Śnieżyco? Zrób co trzeba.

Umięśniona jagunka kiwnęła głową i zaraz jak samiec puścił blado-różową samicę, ta rzuciła się na nią i wbiła kły w jej gardło. Młoda matka zawyła z bólu i upadła na bok. Zauważyła swoją córkę, która chciała wyjść, by jej pomóc, ale różowooka posłała jej spojrzenie, które mówiło "Nie martw się o mnie. Uciekaj.", a potem szepnęła bezgłośnie "Kocham cię.". Tuż po tym, Śnieżyca zadała jej cios w gardło, pozbawiając ją życia. Mała samiczka patrzyła na to wszystko ze łzami w oczach. Po chwili, Śnieżyca razem z młodym samcem wzięła za kark ciało samicy, a jagun, który zaatakował Księżycopiórą, rozejrzał się podejrzliwie po otoczeniu i powoli dołączył do towarzyszy. Kiedy pochowali szybko jagunkę i wzbili się w powietrze, mała Esther wyszła niepewnie z ukrycia i pobiegła w głąb korytarzy.

Minęło parę dobrych godzin, a lawendowooka nadal błąkała się po tunelach. Łapy strasznie ją bolały, a ze skrzydeł nie miała obecnie żadnego pożytku. Ledwie, ale wytrwale przeciskała się przez wąskie odcinki korytarzy, nie wiedząc, czy wyjście będzie za pierwszym zakrętem, czy za dziesiątym. Do końca tunelu dotarła w południe następnego dnia. Jednak było to wyjście na kolejną pustą przestrzeń otoczoną skalnymi ścianami, a nie na las lub łąkę, za którymi Esther tak bardzo tęskniła. O tym, że jest głodna i nie jadła już drugi dzień, przypomniała sobie wtedy, gdy przed sobą ujrzała krzew z jagodami Anoki, które małe jaguny tak bardzo kochały. Owoców nie było dużo. Około dziesięciu, w tym parę, które jeszcze nie zdążyły dojrzeć. Bez zastanowienia, zerwała wszystkie jagody, nawet te niedojrzałe, i zjadła w mgnieniu oka. Po posiłku, znalazła małe zagłębienie pod wystającą skałą i położyła się w nim, niemal od razu zasypiając. Zanim jednak zamknęła zmęczone oczy, dała krótki upust łzom. Nie rozumiała dlaczego te jaguny zabiły jej matkę. Przecież ani ona, ani tym bardziej małe kocię nic nie zrobiły. Nawet nie zauważyła, kiedy opadły jej powieki, a ona oddała się w ramiona snu.

*


Od tego momentu Esther zamieszkała w korytarzach. Teraz każdą chwilę spędzała na odkrywaniu i badaniu najróżniejszych zakamarków swojego nowego domu. Pewnej nocy, po paru latach, zaszyła się o wiele dalej niż zamierzała, dzięki czemu znalazła wyjście na dużą łąkę z małym lasem niedaleko. Wtedy obiecała sobie, że każdej nocy będzie tu przychodzić, żeby przypadkiem nie zapomnieć tej dość skomplikowanej trasy. Po paru wizytach, postanowiła zacząć polować. Nie pamiętała kiedy ostatnio jadła cokolwiek innego niż jagody Anoki i małe, pomarańczowe owoce, których nienawidziła. Przeszła szybko przez łąkę, cały czas rozglądając się wokoło, czy czasami gdzieś w pobliżu nikogo nie ma. Gdy była już w lesie, ukazało się przed nią stado dziwnych króliczych hybryd z pawimi ogonami. Nie miała bladego pojęcia jak się poluje, ale mimo wszystko chciała spróbować. Rzuciła się momentalnie na małe istoty, które natychmiast schowały się w swoich norkach. Gdyby nie jedno stworzenie, które zaklinowało się między korzeniami drzewa, Esther wróciłaby do domu bez niczego. Tylko z obitym pyskiem. Następnym razem, gdy wybrała się w to samo miejsce, wróciła z niczym. Po jakimś czasie zaczęła się zastanawiać, czy nie opuścić tuneli. Z polowaniem szło jej bardzo źle, ale za to będzie miała wiele czasu, żeby się podszkolić. Ten pomysł wybił jej z głowy patrol Lodopiórych. Gdy wychodziła przez tunel na łąkę, zobaczyła nad sobą cztery, białe istoty. Była bardzo mała, więc nie zauważyli jej, kiedy szybko cofnęła się i przylgnęła do ściany. Od tamtego dnia już nie wychodziła z korytarzy tak często i porzuciła pomysł wyprowadzki.

Esther POV:

Tej nocy, podczas której dostałam pierwszą wiadomość od Przodków, było bardzo przejrzyste niebo. Widziałam wtedy setki gwiazd, nawet te najmniejsze. Siedziałam wysoko na skałach, a wiatr rozwiewał mi pióra na policzkach. Miałam stąd widok na wszystko. Na kamienne kaniony, łąki, lasy, a na linii horyzontu mogłam dostrzec część wielkiego wulkanu. Spojrzałam w niebo i dostrzegłam coś dziwnego. Jedna z gwiazd zaczęła dziwnie migotać, a po chwili na niebie pojawiły się wyraźne zarysy jaguna. Patrzyłam na to jak na cud, a oczy lśniły mi z niedowierzania. Gwiaździsty jagun zwrócił na mnie wzrok i patrzył mi głęboko w oczy. Dziwnie migocząca gwiazda widniała na jego czole, a gdy zaczął mówić, lśniła tak bardzo, że musiałam zmrużyć nieco powieki.

- Witaj Esther... - przemówił tajemniczy jagun - Na imię mi Astera i jestem pierwszą przywódczynią Plemienia Księżycopiórych.

Patrzyłam na nią zdumiona, a ona lekko się uśmiechnęła.

- Mamy dla ciebie wiadomość. Wybraliśmy cię, abyś była częścią Obrońców Gwiazd. Znajdź Ogień. On cię poprowadzi.

Astera zaczynała powracać na swoje miejsce na niebie, a gdy mrugnęłam, nie było po niej śladu. Usadowiłam się wygodniej na skale, a gdy dotarło do mnie, co się przed chwilą stało, miałam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyłam się, że Przodkowie do mnie przemówili, ale z drugiej okropnie się bałam. Kim są ci cali Obrońcy Gwiazd? Jaki Ogień? Podniosłam się i wróciłam do swojej małej jaskini w wyższej części ścian. Ułożyłam się w maleńkim gnieździe i wyjrzałam przez otwór skalny na nocne niebo. Wtedy przypomniały mi się słowa mojej matki.

- Wszystko będzie dobrze...

Odetchnęłam głęboko i położyłam pysk na przednich łapach. Już spokojniejsza zamknęłam oczy i czekałam co przyniesie następny dzień.

Defendres of the Stars: NEXT STEP | Saga II |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz