Pov.Stark
-Ej! Gdzie tak pędzisz? – zapytałem biegnącego przez salon Petera.
-Em... Do pana Bruce'a – ta odpowiedź wzbudziła we mnie nie małe zaskoczenie.
-Po co?
-Powiedział, że pomoże mi w moim szkolnym projekcie – postanowiłem nie zatrzymywać chłopaka, ale muszę przyznać, że zdziwiło mnie to. Bruce od zawsze był jakiś nieobecny...oddalony od nas wszystkich. Stwierdziliśmy, że nie będziemy wtrącać się w jego życie bo bez sensu, gdy sam nie chce nic mówić. Można powiedzieć, że w tym domu był duchem. Niezauważalną istotą pomiędzy żywymi duszami...
***
-Więc...jakie masz pomysły? – zapytał Bruce patrząc w oczy nastolatka. Dostrzegł w nich coś czego nikt inny nigdy nie widział. – Albo... najpierw mi powiedz co u ciebie słychać – uśmiechnął się przyjaźnie, ale widząc zakłopotanie na twarzy Petera sprostował – jeśli tylko chcesz.
W taki sposób pogrążyli się w bardzo ciekawej i emocjonalnej rozmowie. Poczuli się przy sobie na tyle swobodnie by mówić sobie najskrytsze sekrety.
Pov.Peter
Nigdy bym nie przypuszczał, że Bruce okaże się takim miłym człowiekiem. To w jaki sposób potrafi ze mną rozmawiać... Nigdy nie rozmawiałem z kimś tak luźno i tak swobodnie.
Może poczułem się tak dobrze przy nim tylko dlatego, że z tyłu głowy wiedziałem, że nikomu tego wszystkiego nie powie i zabierze to ze sobą do grobu...?
Naprawdę nie chciałem tak myśleć.
Lecz to była prawda.
Jedyna osoba, która była dla mnie teraz ważna zwyczajnie zostawi mnie na tym świecie samego.
-Nie chcę żebyś umierał... – powiedziałem szeptem wychodząc z jego pracowni. Miałem szczęście, że tego nie usłyszał.
-Jutro już na poważnie zaczynamy myśleć nad... sam wiesz czym! – krzyknął na odchodne. Pomachałem mu ręką z uśmiechem co odwzajemnił.
Czy w takiej sytuacji powinniśmy być zadowoleni? Uśmiechnięci? Na co to wszystko?
***
Peter wrócił do swojego pokoju i położył się na łóżku jednak jego spokój zakłóciło pukanie do drzwi. Podniósł się do siadu, gdy w drzwiach ujrzał Tony'ego.
-Nie lubię Cię – powiedział mężczyzna wchodząc do pokoju nastolatka.
Trzy słowa. Trzy głupie słowa, które utwierdziło Petera w przekonaniu, że zupełnie tutaj nie pasuje.
-Nienawidzę Cię za to, że pojawiłeś się w moim życiu – wycedził przez zaciśnięte zęby.
Na twarzy Petera malował się strach, a w jego oczach zawirowały łzy.
-Ale pomimo tego tutaj jesteś i musimy udawać szczęśliwą rodzinę. Wiem, że ty również mnie nienawidzisz, ale musimy udawać, że chociaż w małym stopniu nam zależy. Nie chcę przegrać zakładu.
Pov.Peter
Jakiego zakładu? O co mu chodzi? Dlaczego tak nagle wyskoczył z tym wszystkim? Nic nie rozumiałem. Nie rozumiałem tego człowieka.
Wyszedł bez słowa zostawiając mnie w pokoju. Milcząc ze łzami cieknącymi po moich policzkach poszedłem do Bruce'a.
Pov.Stark
Napiłem się. Zebrało mi się na szczerość. Źle zrobiłem, ale tego nie cofnę. W pewnym momencie naprawdę polubiłem tego dzieciaka, ale nie mogę być taki miękki. Nigdy nie będę dobrym ojcem, wiem to. Po prostu dzieciak pobędzie w wieży przez jakiś czas, będziemy udawać wspaniałą rodzinę, wszystko będzie dobrze tylko po to, abym nie przegrał zakładu.
***************************************************************************
480 słów
Hejka!
Dzisiaj moje urodziny, więc postanowiłam, że wrzucę rozdział XD
(Przepraszam, że taki krótki)
Co prawda nie podoba mi się, no ale cóż. Bywa
Mam nadzieję, że chociaż wam przypadnie jako tako do gustu
Uprzedzając pytania: Sama nie wiem co Stark tutaj odwalił.
XD
Trzymajcie się ciepło, PAA!
CZYTASZ
Please, Help Me Dad
FanfictionNiczego nieświadomy Tony Stark dostaje pod opiekę chłopca, który jak sądzą prawnicy jest jego synem. Czy mężczyzna dogada się z czternastoletnim Peterem? #1 syn - 10.06.2021