Pov.Peter
Stałem przed drzwiami do pokoju Bruce'a.
Moja ręka to się podnosiła to opadała. Nie wiedziałem czy zapukać. Nie byłem pewny czy powinienem zawracać mu głowę swoimi problemami. Nie chciałem mu dokładać jakiś mniej ważnych rzeczy.
Po chwili jednak odważyłem się. Przez jakiś czas słyszałem jak ktoś porusza się w pokoju jednak nikt nie otwierał.
-To ja Peter – powiedziałem przykładając głowę do drzwi.
-Nie mam czasu, przepraszam – zbył mnie prostymi słowami. Prostymi, ale jakże bolącymi.
-Dlaczego uważałem Cię za tak porządnego człowieka, który zawsze będzie gotowy do pomocy? Rozmawialiśmy, a ja czułem się w końcu dobrze. Kiedy cię poznałem to od razu cię polubiłem. Jak możesz? Jesteś jak Stark, Bruce. Jak Stark... – chciałem to powiedzieć. Krzyknąć w głupie, zamknięte, dębowe drzwi. Lecz nie zrobiłem tego. Nie miałem serca. Może rzeczywiście jest zajęty... A po drugie...on wcale nie jest przecież jak Stark. Pan Stark jest gorszy...
Odszedłem po cichu i wyszedłem na dach. Musiałem pooddychać świeżym powietrzem.
Pov.Stark
Może byłem za ostry...
Nie, nie byłem. Nie byłem, nie jestem i nie będę.
Chcę być na to wszystko obojętny...
***
Peter siedział na krawędzi dachu ze spuszczonymi nogami w dół, przyglądając się nocnemu krajobrazowi wielkiego miasta.
-Mam dość – powiedział cicho do siebie podnosząc głowę do góry i patrząc w gwieździste niebo. Po chwili kontynuował monolog – Mam dość, ciociu... Dlaczego Cię tu nie ma? Brakuje mi Ciebie, wiesz? Taa... Pewnie wiesz. Ty zawsze wiedziałaś wszystko najlepiej... Co mam zrobić? Wiem, że muszę dać radę, ale czy podołam? – chłopiec wytarł łzy spływające po jego policzkach. Wstał mozolnie i powędrował do swojego pokoju – Tak bardzo chcę być na to wszystko obojętny, ciociu. Tak bardzo nie chcę przejmować się tym wszystkim. Jak myślisz, dam radę? – Otworzył duże drzwi. Wchodząc do pokoju rozglądnął się po nim i westchnął cicho. Miał wszystko, ale jednak nie miał nic.
***
Chłopiec po upływie prawie godziny z głową w chmurach, myśląc nie tylko o cioci i Starku, ale również o mężczyźnie, który zbył go dzisiaj trzema słowami, zasnął.
Pov.Bruce
Naprawdę nie chciałem tego robić, ale musiałem. Byłem w złym stanie. Jeszcze gorszym niż wtedy, gdy znalazł mnie w laboratorium.
Byłem wykończony, a myśl, że zostawię tego pełnego energii dzieciaka nie pomagała.
Słyszałem co wtedy powiedział: "Nie chcę żebyś umierał."
Peter jednoznacznie namieszał mi w głowie. Mógł nie przychodzić do laboratorium, mógł nie chcieć mnie poznać, mógł zrobić wszystko, ale nie obiecać, że mi pomoże. Nie chcę jego pomocy. Nie chcę żeby widział jak umieram. Nie chcę, żeby po mojej śmierci się załamał. Nie chcę, aby był w żałobie. Nie chcę żeby został sam. Wiem, że Stark nie jest dla niego żadnym wsparciem. Ewentualnie Nat... ale co ona może zrobić? Nie jest z chłopakiem tak blisko. Oby to się zmieniło...
Nie chcę cię zostawiać, Peter, ale nie dam rady...
Znamy się tak krótko, a ja... a ja czuję, że jesteś dla mnie strasznie ważny.
***
Mężczyzna otworzył spore, ciemne drzwi i wszedł do pokoju spoglądając na zajęte łóżko. Peter spał.
-Oj dzieciaku, co ty ze mną robisz... – powiedział Bruce szeptem i podszedł do spokojnie oddychającego nastolatka. Pogłaskał go po bujnej czuprynie i wyszedł z pokoju życząc mu dobrej nocy. Skierował się do swojego laboratorium, aby już teraz myśleć nad kolejnymi substancjami, które ewentualnie mogłyby mu "pomóc".
***
W wieży zaczął się nowy dzień. Wszyscy oprócz Bruce'a, który ciągle siedział w swojej pracowni, zjedli śniadanie.
-Mam tylko pięć minut do zajęć. Muszę iść, do widzenia wszystkim – rzucił pośpiesznie Peter ruszając w stronę windy.
Nat z ukosa spojrzała na Starka co odwzajemnił pytającym wzrokiem. Po chwili jednak zrozumiał. Przewrócił oczami i krzyknął w stronę nastolatka.
-Zaczekaj! Zawiozę cię – oznajmił biorąc kluczyki do ręki i biorąc ostatni łyk porannej kawy, podszedł do chłopca.
-Naprawdę pan nie musi, Panie Stark. Dam radę – lekko zakłopotany Peter spojrzał w oczy mężczyzny.
-Skoro tak mówisz... – miał już się cofać do kuchni, ale ponownie zobaczył wzrok Natashy. – I tak cię odwiozę. Chodź.
-Dziękuję.
***
Czarne sportowe auto zaparkowało przed szkołą, a wokół pojazdu zebrało się sporo uczniów. Chłopak nie chciał wychodzić jednak widząc minę pana Starka w końcu zebrał się w sobie i otworzył drzwi, powoli wychodząc z samochodu.
-To Parker! – przypadkowi uczniowie zaczęli rzucać pojedynczymi hasłami.
-HAHA, Patrzcie!
-Kim jest dla niego Stark?
-Pewnie mu daje dupy!
-Ej, Parker! Jaki w łóżku jest Stark?!
-Albo się zamkniecie, albo porozmawiam z dyrektorem i waszymi rodzicami. Jestem jego ojcem, więc jeśli ktoś chociaż raz go tknie to srogo tego pożałuje – Peter aż przystanął z wrażenia. Dlaczego pan Stark się za nim wstawił?
Chłopak rzucił mężczyźnie dziękujące spojrzenie. Tony machnął teatralnie ręką.
-No no, Parker. Powodzi ci się – jeden z uczniów szturchnął rówieśnika.
-Nie tutaj, Flash...
-Co? Nie tutaj? Bo co? Boisz się swojego tatusia? – chłopak gwizdnął w stronę przyjaciół i przywołał ich niczym psy. – Wiedz, że ja się go nie boję – gdy to powiedział, wymierzył pięścią w twarz nastolatka jednak silna dłoń go zatrzymała.
-Nie boisz się? A powinieneś – Peter spojrzał w stronę głosu. To był Stark. Czego jeszcze może się po nim spodziewać?
Przerażeni uczniowie pobiegli do budynku szkoły.
Pov.Stark
Poczułem przerażony wzrok nastolatka na sobie. Zdałem sobie sprawę, że nadal mocno trzymam rękę tego gówniarza powoli ją wykręcając. W jego oczach widziałem łzy. Przerażony Peter stał dwa kroki dalej. Spojrzałem w jego stronę, ale już go nie było. Uciekł do szkoły. Puściłem tego całego Flasha, a on czym prędzej pobiegł do budynku trzymając się za obolałą rękę.
Stałem zdezorientowany przez chwilę. Dlaczego to zrobiłem?
Z zamieszaniem i piskiem opon odjechałem i pojechałem z powrotem do wieży.
*******************************************************************
907 słów
Hejka!
O kurde, nie pamiętam kiedy taki długi rozdział napisałam XD
Oj Stark...
Oj Bruce...
Pozostawię bez komentarza haha
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał
Trzymajcie się ciepło, PAA!
CZYTASZ
Please, Help Me Dad
FanfictionNiczego nieświadomy Tony Stark dostaje pod opiekę chłopca, który jak sądzą prawnicy jest jego synem. Czy mężczyzna dogada się z czternastoletnim Peterem? #1 syn - 10.06.2021