Naprawdę lubię być sama. Oczywiście nie „sama" w znaczeniu samotności, raczej bardziej jest to coś bliższego spokojowi. Czy lubię przebywać wśród ludzi? Bardzo dobre pytanie.
Kojarzycie ten fenomen udawania? Mówi się że ciągle udajemy szczęśliwych i tak dalej. Moim zdaniem jest to prawda - ale po części.
Co jeśli masz zły humor ale jedna osoba lub grupa osób sprawiają że się uśmiechasz i robisz te wszystkie głupie rzeczy? Czy udajesz? Prawdopodobnie. Czy jest to nieświadome? Również bardzo prawdopodobne.
Poprawianie sobie humoru jest czynnością praktykowaną na różne sposoby, od spotykania się z ludźmi, przez używki, do spędzania czasu samemu ze sobą.
Czy jestem więc fałszywa gdy ciągle opowiadam moje durne żarty i się śmieję w trakcie gdy rozpadam się w środku, chwytając się ostatniej możliwej deski ratunku, którą jest humor?
Naaaaastoletnie rozterki. Jesteśmy tak niesamowicie nieświadomi tego co nas czeka, a jednocześnie czujemy się jakbyśmy przeżyli już wszystko co możliwe.
Jestem idealnym przykładem tego, że można mieć okropny humor, później lepszy a potem jest tak samo jak wcześniej - a to wszystko tylko dlatego, że na 3 godziny weszłam do pomieszczenia pełnego ludzi uważających mnie za niesamowicie energiczną i szczęśliwą osobę.
Czy naprawdę czułam się w porządku? Czy naprawdę bawił mnie ten żart? Czy naprawdę cieszę się że tam byłam?
Czy w tamtym momencie naprawdę chciałam żyć tak bardzo jak mogło się wydawać?
CZYTASZ
Rozmówki - uwalnianie elokwentnej strony
PoesíaKompletnie nie łączące się i często bardzo chaotyczne przekazywanie mojego punktu widzenia na różne, bliżej nieokreślone tematy. Oraz wiersze, bo mogę.