Przespałam kilka godzin w tej samej pozycji. Nie poruszyłam nawet palcem. Podnosiłam się powoli, walcząc z zastygłym ciałem. W pierwszym odruchu chciałam sięgnąć po torebkę, żeby wyciągnąć z niej telefon, ale odsuwałam ten moment jak najdłużej. Poszłam do łazienki, a po chwili stania i bezsensownego patrzenia na siebie w lustrze postanowiłam wziąć prysznic.
Nie lubiłam siebie. Przestałam. A może nigdy nie lubiłam?Nie chciałam tracić czasu. Każda doba spędzona w hotelu to kolejny dzień bliżej bezdomności lub powrotu do Doriana. Jednego i drugiego wolałabym uniknąć. Jako ostateczność pozostawiłam sobie furtkę w postaci wszelkich fundacji pomagającym kobietom. Nie wiem, dlaczego nigdy nie prosiłam o pomoc. Chyba czułam, że innym należy się bardziej. Ja przecież nie miałam dzieci, tak naprawdę nie miałam nawet rodziny, byłam już dorosła. Mogłam po prostu zacząć pracować i wziąć życie w swoje ręce. Może to był mój błąd... Może powinnam poszukać pomocy dawno temu...
Zrobiłam makijaż, starając się zamaskować wszelkie ślady przemęczenia. Tego fizycznego i psychicznego. Na szyi zawiązałam apaszkę, żeby ukryć zasinienia. Mogło to wyglądać dziwacznie, bo dzień był dość ciepły, ale nie miałam innego wyboru.
Wraz z nadejściem wiosny, gdy wszystko budzi się do życia, ja też chciałam w końcu się obudzić, i to w nowym życiu.Sięgnęłam do torby, wyciągając z niej teczkę i wyszłam z pokoju. Telefon zostawiłam, nie chcąc, żeby wybijał mnie z rytmu. Zamiast iść przed siebie, przysiadłam na pierwszej napotkanej ławce. Mało nie zalałam się łzami, zdając sobie sprawę z tego, jak głupi zrobiłam błąd. Starałam się być tak bardzo uważna, wszystko sobie przemyśleć, stawiać ostrożne kroki, a zawaliłam. Wszystkie CV przygotowałam w domu, nie mając pewności, czy będę miała dostęp do komputera i drukarki. I na każdym z nich widniał mój numer telefonu. A to oznaczało, że nowa karta leżąca na dnie torby, nie mogła mi się na nic przydać...
Dorian wciąż będzie mógł mnie prześladować.
Mając wrażenie, że zaraz zemdleję od fali gorąca zalewającej moje ciało, przymknęłam powieki, próbując wyrównać oddech. Wiedziałam, że muszę podnieść się z tej cholernej ławki i iść dalej. Zrobiłam już jeden krok, musiałam zdobyć się na kolejny. Bo każdy taki krok był krokiem do wolności.Podniosłam się w końcu i poszłam przed siebie. Rozglądałam się po okolicy. Skupiłam się tylko na tym, żeby nie zapomnieć drogi powrotnej do hotelu. To pomogło. Okazało się, że niedaleko znajduje się Urząd Miasta i Urząd Pracy. A więc weszłam do obu budynków. W pierwszym znalazłam darmowe gazetki na temat miasta, w których znajdowały się również oferty pracy. W drugim spisałam sobie kilka ofert z tablicy do notesu.
Zaszłam odrobinę za daleko, nie będąc pewna, jak wrócić do hotelu. Postanowiłam skręcić do marketu po drobne zakupy. W pokoju hotelowym zauważyłam czajnik, małą kawę zabrałam z domu, ale włożyłam do koszyka mleko, parówki i bułki. Musiałam oszczędzać, więc sięgałam tylko po najtańsze produkty. Dołożyłam płatki śniadaniowe, i mimo chęci, nie miałam pomysłu na ciepły posiłek. W hotelu nie znajdowało się nic, gdzie mogłabym coś podgrzać, a za dodatkowe usługi pewnie musiałabym również dodatkowo zapłacić. Poddałam się i wybrałam różne smaki zupek chińskich. Wciąż powtarzałam sobie w głowie, że to tylko pewien etap. Przetrwam. Przetrwam i będę z dumą patrzeć w lustro. Odzyskam to, kim byłam naprawdę.*****
Cała siła zniknęła, gdy przekroczyłam próg pokoju hotelowego i dotarł do mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Skrzywiłam się, jakbym odczuwała ostry ból. Miałam ochotę uciec. Nie miałam jednak dokąd. Nie wyciągnęłam telefonu. Rozpakowywałam zakupy, udając, że nie słyszę uporczywej melodii. Ktoś się dobijał i doskonale wiedziałam kto. W końcu się poddałam i wygrzebałam urządzenie. Kilka razy próbowałam zablokować jego numer, ale za każdym razem przerywał mi kolejny dzwonek. Odrzucałam go, ale to na nic. Komórka zamilkła, a ja zrobiłam coś, czego nie powinnam była robić. Kliknęłam nieodczytane wiadomości. Wściekał się na mnie kierownik, szef, koleżanka z pracy, wściekł się Dorian.
Gdzie ty do kurwy jesteś? To jakiś żart?
CZYTASZ
* Wydana * Słabosilna - Maja (zakończona)
Chick-LitMaja w wieku osiemnastu lat uciekła z domu ze swoim chłopakiem. Obiecał chronić ją przed złem zafundowanym przez rodziców. Wpadła z deszczu pod rynnę. Książę okazał się katem, który powoli szykował sobie ofiarę. Po pięciu latach wspólnego mieszkania...