Rozdział 4

454 18 3
                                    

Siedziałam i płakałam  po cichu a Alex trzymał mnie za rękę i powiedział: spokojnie wszystko już jest dobrze  chwilę później zobaczyłam że Max wchodzi cały zdenerwowany rzucił rękawicą, krzyknął coś i wyszedł. Szłam za nim i pytałam go czy wszystko okej. nie odpowiadał.

-MAX VERSTAPPEN- krzyknęłam na co odwrócił się ze łzami w oczach- CZY NIC CI SIĘ NIE STAŁO?! CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE-ponownie krzyknęłam i się rozpłakałam.
-WIESZ CO SIĘ DZIEJE?! CAŁY CZAS MNIE OKŁAMUJESZ, UKRYWASZ COŚ PRZEDE MNĄ! NIE WSPIERASZ MNIE MASZ MNIE TOTALNIE GDZIEŚ!

Max miał rację.. od gp Azerbejdżanu nie bardzo go wspierałam itp. Zajmowałam się głównie sobą..

-Ja.. ja
- CAŁY CZAS TYLKO TY TY I TY!
-Przepraszam!- podbiegłam do niego i przytuliłam chłopaka- przepraszam..

Pov:Max

Emily podbiegła do mnie i przytuliła, staliśmy tak przez chwilę..

Dlaczego ona najpierw mnie ignoruje potem cos ukrywa, kłoci się, a teraz przytula i przeprasza?  ona gra na emocjach czy co? Może się trochę zdystansuję? Ale martwię się o nią i nie chcę jej stracić.. Co ja mam robić?!

-Ja już się gubię, nie wiem co robić... Pomóż mi.. No bo co byś zrobił gdybyś dowiedział się że umrzesz za nie długo?
-Ty nie umrzesz nie pozwolę na to młoda-powiedziałem i przytuliłem ją całując w czoło, to chyba był nie najlepszy moment ale chciałem żeby wiedziała że jestem przy niej.

Poszliśmy do pokoju, zrobiłem jej herbatę i usiedliśmy na tarasie. Przekonywałem ją żeby zadzwoniła do rodziców, brata, siostry i żeby o tym im powiedzieć. Cóż tak się złożyło że wszyscy byli razem i oglądali wyścig Emily zadzwoniła do nich na face time. Wiadomo ich reakcja była no jak moja zamurowało mnie.

                           Pov: Emily

Moja mama i siostra zaczęły płakać brat był bliski tego a tata nie wiedział co miał powiedzieć chcieli żebym wróciła do Holandii, zgodziłam się bo teraz za bardzo nic innego mi nie zostało. Zgodziłam się również na leczenie, przyjęłam tą chemię. Po gp Węgier poleciałam do mojej rodziny, pewnego dnia kiedy Max prosił mnie abym zrobiła zakupy dla niego coś się wydarzyło..

-Max! Wróciłam!- krzyknęłam a chłopak zbiegał po schodach w jego domu a za nim.. Kelly?!
-Emily ratuj- szepnął przyjaciel - Cześć młoda- szybko powiedział objął mnie w talli i pocałował..

Kelly stała za brunetem i patrzyła na mnie z takim ,,Jesteś ku*wa skończona", podobało mi się w sensie pocałunek nie wiem dlaczego po prostu czułam się taka jakby szczęśliwa.

-Dzięki za zakupy, jesteś kochana!- powiedział i pocałował mnie w policzek, zarumieniłam się.

Kelly ubrała kurtkę i wyszła, kiedy wychodziła szepnęła do mnie: Uważaj na niego, on jest niebezpieczny..
Te słowa nie mogły mi wyjść z głowy.
Parę dni później przyszły wyniki testów mojej rodziny. Zadzwoniła do mnie siostra i powiedziała że może być dawcą szpiku! Byłam tak szczęśliwa! Od razu pojechaliśmy do szpitala i na operację, musiałam trochę posiedzieć w szpitalu. Oczywiście nadal musiałam przyjmować na leki. Max strasznie się martwił chociaż w sumie nie maił czym. Wszystko się dobrze skończyło kryzys zażegnany. A po za tym poznałam kogoś ma na imię Lewis, nie nie Hamilton spokojnie. Pewnego dnia zaczął mi polubiac posty więc z nim zaczęłam pisać, to niesamowity facet! Dobra odchodząc od tematu, nie było mnie na trzech wyścigach. Ale to nic bo na Belgii w sumie się nic nie działo po za wypadkiem Lando którym nie powiem trochę się przejęłam ale i tak Max wygrał.

                                     ***

Ahhh Grand Prix Włoch, Włochy chyba każdemu kojazą się z dobrą kawą, pizzą, zakupami, plażą itp. No jeżeli nie każdemu to mi. Wszyscy byli podekscytowani No bo halo to jest monza. Najbardziej lubię właśnie ten tor w sumie nie wiem za co. Ale dobra przejdźmy do setna wszystko szło średnio bo Max na wszystkich kwalifikacjach był trzeci ale co tam na sprincie był pierwszy tylko Mclaren jakoś tak wystrzelił najpierw na Belgii a teraz tu.. Nikt nie wiedział o co chodzi i co się dzieje co było nawet śmieszne. Trochę przed wyścigiem rozmawiałam z zespołem generalnie pytali jak się czuję No to mówiłam że wszystko dobrze.

-Emy ktoś do ciebie dzwoni, chwila kto to Lewis?- zapytał Max z zdziwieniem.
-To tylko znajomy. Dasz mi telefon?
- Czekaj piszesz z Hamiltonem?
-Nie... nie z Hamiltonem, chłopak tylko mi zdjęcie na instagramie polubił i z nim zaczęłam pisać.
-Ej ale ty wiesz że z wrogiem nie możesz pisać?
-Nie wiem czy go znasz czy nie ale jeśli to nie jest mój wróg tylko twój wróg.

Nigdy nie widziałam go z taką miną najpierw zbladł potem zrobił minę jakby chciał go zamordować a jeszcze później zrobił poker face, zacisnął zęby, dał mi telefon i powiedział jasne proszę. Odeszłam z telefonem a Max patrzył na mnie z podejrzeniem. Kiedy wróciłam powiedziałam zespołowi ze to nie o tego Lewisa chodzi bo Lewis którego poznałam miał na nazwisko Louge i wygląda zupełnie inaczej, wiem bo już się z nim spotkałam. On jest naprawdę fajnym chłopakiem i myśle ze coś z tego będzie.zaczął się wyścig wszystko szło dobrze ja siedziałam na krześle i jakoś wielce nie przejmowałam się wyścigiem bo przegladalam instagrama Lewisa. Widziałam jak Max wjeżdżał jechali równi z Hamiltonem Max go wyprzedzał już miał skręcać i BUM zachaczył o koło Hamiltona i wjechali w żwir. Max wyszedł z bolidu i coś krzyknął do Lewisa. Kiedy przyjaciel wszedł do garażu zaczął tak się drzeć że to była naprawdę tragedia.














Heeeej wrzucam tutaj nowy rozdział tak o ;)

Albo jeździsz albo umierasz, rozumiesz?- Max VerstappenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz