Bogowie... Gdzie byłaś całe moje życie?!
Dotknęłam wargami jej ust i uświadomiłam sobie, że całe życie głodowałam. Byłam wygłodniała jej burgundowych, gorących warg, które po chwili szoku odwzajemniły pocałunek. Miałam wrażenie, że cały świat zatrzymał się jak za pstryknięciem palców, a ja byłam jego Panią. Przestrzeń i czas uleciały w niebyt. Smakowała niczym powiew rześkiego wiatru w mroźny, arktyczny poranek. Ciało przeszył prąd rozchodzący się po całej mnie i wracał aż do złączenia moich nóg. Gwiazdy roiły się pod moimi powiekami, tańczyły kołysane jej mocą przyciągania, moim pragnieniem i tą nieznaną siłą, która przeskakiwała między nami niczym iskra. Poczułam jej rękę obejmującą mnie w talii i drugą wsuwającą się w moje włosy.
Doprowadzała mnie do szaleństwa, prowadziła na zgubę, a ja szłam odważnie z uśmiechem na ustach, bo kroczyła obok mnie. Cała wcześniejsza niepewność gdzieś wyparowała, zastąpiona łomotaniem serca i ogromem doznań. Dziewczyna stała nieporuszona, pewna niczym skała o którą rozbijały się wszystkie morskie fale. Całowała nieziemsko, a jej język pieścił moje podniebienie starając się wyczuć na ile może sobie pozwolić.
Z braku tchu lekarka odsunęła swoje usta, a ja łapiąc łapczywie powietrze chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Oparłam czoło o jej głowę słysząc szum krwi w uszach.- Hazel... - Odezwała się w końcu, a sposób w jaki wypowiadała moje imię odbijał się głęboko we mnie. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy... Co zrobiłaś.
Na dźwięk tych słów otworzyłam gwałtownie oczy by zderzyć się z jej pożądliwym wzrokiem.
Ciemnym i nieokiełznanym pustkowiem islandzkiego mchu.- Zrobiłam... Coś nie tak? - Zapytałam czując wstyd.
Może ona nie chciała?! Co jeśli pocałowałam ją wbrew jej woli?! Co ja sobie w ogóle myślałam?!
W odpowiedzi wpiła się żarliwie w moje usta, mocno i porywczo. Była niczym księżyc na niebie, wyraźna i nieubłaganie piękna. Moja dłoń odruchowo powędrowała do jej kasztanowej czupryny. Zacisnęłam palce na pięknych włosach kobiety, a ta w odpowiedzi mruknęła nieprzerywając pocałunku. Dźwięk jej niskiego pomruku aprobaty odbił się echem w każdej kości mojego ciała, a zwłaszcza w miednicy. Przygryzła moją dolną wargę i odpłynęłam. Przyciągnęłam Call bliżej siebie i poddałam się jej. Smukłe dłonie objęły mnie mocno, tak by dać mi do zrozumienia, że jest blisko, chce mnie, w tym momencie liczę się tylko ja. Pociągnęła za moje włosy i nie mogłam się powstrzymać od cichego jęku. Na ten dźwięk kobieta ponownie przygryzła moje usta i pociągnęła za dolną wargę.
Na chwilę przerwała połączenie i przesunęła kciukiem po wcześniej ugryzionym miejscu, próbując się opanować.- Co Ty ze mną robisz? - Zapytała gładząc moje skronie z zamkniętymi oczami.
- Chciałam zadać to samo pytanie. - Odparłam zataczając kółka kciukami na jej talii. - Nie chcę żebyś szła Call... Nie uciekaj... - Szepnęłam w jej ucho.
- Zoe mnie zabije. - Powiedziała ze szklącymi się oczami.
- Za co? Za to, że to ja Cię pocałowałam? Czy za to, że to był najlepszy pocałunek w moim życiu? - Zapytałam uśmiechając się delikatnie, wciąż opierając czoło o jej czoło.
- Za to, że robiłam wszystko żeby Cię do siebie zniechęcić, a nie umiem Ci odmówić. - Szepnęła. - Jesteś moją zgubą Hazel Collins-Frost.
- Mam wrażenie, że dopiero teraz wszystko jest tak jak powinno. - Oznajmiłam. - Teraz moja układanka jest kompletna.
- Hazel ja... Ja mam wrażenie, że nie wiesz w co się pakujesz... - Powiedziała odsuwając się nieznacznie.
- Czy nie możemy tego omówić na kanapie? Nie chcę stać przy drzwiach z myślą, że zaraz stąd wyjdziesz, a ja oszaleję. - Zapytałam trzymając zielonooką za rękę.
CZYTASZ
Call me Hazel
RomansaHazel Collins-Frost to 24 letnia studentka akademii sztuk pięknych i duma swoich matek, Zoe i Ray. Nadchodzi czas podjęcia decyzji o dalszej przyszłości i zawodu, który ma zamiar wykonywać. Niezwykle pilna i błyskotliwa dziewczyna jako pracę zalicze...