Rozdział 5: Mistrz Run

1.1K 93 9
                                    

Harry wyprostował się po turbulencyjnej aportacji - uczestniczył w zajęciach, jak wszyscy w Hogwarcie na szóstym roku, ale nigdy jeszcze nie musiał skorzystać z tej wiedzy - i rozejrzał się po mrocznym polu. Wysoka trawa kładła się pod swoim ciężarem i oporem wiatru, rozświetlają tylko gwiazdami i księżycem.

- Harry.

Odwrócił się gwałtownie, już miał różdżkę w dłoni. Nienawidził bycia widzianym. Chociaż może nie tak bardzo, gdy obserwująca go osoba miała mały uśmiech na ustach i nawet rozświetlone nim oczy, jak to w zwyczaju miał Nott. Chłopak używał czaru Lumos, umożliwiając Harry'emu dojrzenie jego twarzy.

- Dziękuję, że przyszedłeś. - Ślizgon kiwnął głową w kierunku, gdzie prawdopodobnie znajduje się jego dom. - Pójdziesz za mną?

Harry pokiwał powoli i podążył za Nottem, świadomy jak wzrok drugiego chłopca ciągle się na nim zatrzymuje, jakby potrzebował widzieć Harry'ego, żeby zapełnić luki w pamięci. - Nie będziesz przeze mnie w niebezpieczeństwie? Podejrzewałem, że twój ojciec był śmierciożercą.

- Mam własny dom. - Przez chwilę jego ton był gorzki. - Był strasznie wkurzony, kiedy ostatniego lata nie mógł mnie zmusić do przyjęcia Znaku.

- I tak po prostu miałeś zapasowy dom, gdzieś w buszu?

Nott uśmiechnął się, gdy Harry na niego zerknął i wydawać się mogło, że chłopak tylko czekał na spojrzenie by posłać uśmiech.

- Nie w sensie, który masz na myśli. Jest to własność mojego dziadka, który przepisał ją na pierworodnego mojego ojca. Ojciec nigdy nie nie był w stanie zmienić jego woli ani warunków testamentu.

Harry pokiwał głową. Dotarli na szczyt niewielkiego wzgórza i można już było dostrzec domek przy lesie, cały z ceglanymi murami I bluszczowym ogrodzeniem. Więcej nie był w stanie stąd zobaczyć, ale mógł się zrelaksować. Domek wyglądał na wystarczająco duży, aby Harry mógł urządzić sobie swój własny kąt, czego tak naprawdę chciał.

- Wybacz, że taki mały.

- Nie. To znaczy, wszystko w porządku. - odpowiedział kręcąc ramieniem w dyskomforcie, kiedy Nott po raz kolejny na niego spojrzał. - Aż do teraz, wszystkie wakacje spędzałem w pokoju w Dziurawym Kotle, po tym, jak sprawiłem, że o nim zapomnieli. Dzielić z osobą dom, będzie swego rodzaju luksusem.

Nott zatrzymał się, przechylając głowę.

- Czy wyjaśnisz mi jak ci się to udało zrobić? Myślałem że to tylko o tobie ludzie zapominają, kiedy nie patrzą.

Harry przyjrzał mu się.

- Jeśli cię to naprawdę interesuje to jasne, mogę ci powiedzieć. Znaczy nie, że wiem dużo o swoim ochronnym zaklęciu albo dlaczego właśnie dzisiaj zniknęło.

- Dzisiaj są twoje siedemnaste urodziny, tak?

- Skąd to wiesz? Harry już nie był zaskoczony, że ludzie sobie o nim przypomnieli i posiadają wspomnienia, ale jego data urodzin nie była wiedzą publiczną.

- Ojciec myślał, że dobrym pomysłem byłoby trzymanie szczegółowych informacji o swoich wrogach. Albo tych, których uważał za wrogów. Ukradłem część tych dokumentów, kiedy opuszczałem jego posiadłość. Zapisał informacje o twoich rodzicach i że urodziłeś się 31 lipca 1980 roku.

- W porządku. Tylko nie rozumiem co ma to wspólnego ze zniknięciem mojej ochronnej magii.

Nott uśmiechnął się na niego, jakby myślał, że Harry jest wyjątkowo głupi. A Harry patrzył na niego, czekając aż wyjaśni, co w końcu zrobił.

- Jesteś pełnoletni. Ochronna magia prawdopodobnie została na ciebie nałożona jako dziecko, żeby pomóc ci przetrwać. Ma sens, że zniknęła w dniu, w którym legalnie stałeś się dorosłym w Czarodziejskim Świecie.

Harry przeklął cicho. Miało to o wiele więcej sensu niż odpowiedzi i teorie z którymi sam się męczył. I oczywiście, ten kto rzucił na niego zaklęcie, prawdopodobnie planował być przy Harrym, by go wspierać i bronić, ale nie mógł przewidzieć jak mocno Harry się przywiąże do ochronnej magii.

- Chodź. Nie widzę powodu byśmy stali na dworze.

Harry podążył za Nottem do domku. Było to miłe miejsce. Ściany pokryte zostały panelami zakrywając goły kamień i licznymi (niemagicznymi) obrazami krajobrazów i jednego smoka. Podłoga z kamienia, pokryta grubą wykładziną w odcieniach czerwieni i srebra i czerni, i Nott pokazał schody prowadzące do sypialni.

Harry ziewnął. Chciał się przespać; Tom obudził go o wiele za wcześnie tego poranka. Ale również musiał przybliżyć Nottowi jakie trudności może mu przysporzyć, jeśli chłopak postanowi go przenocować.

-Wiesz może co to jest? - zapytał, wyciągając horkruksowy pamiętnik z kieszeni i odwijając go.

Nott miał uprzejmy uśmiech na twarzy aż do momentu, w którym Harry całkowicie odwinął jedwab. W pośpiechu chłopak niemal się potknął, wstając z krzesła i odsuwając się. Oddychał ciężko, źrenice miał rozszerzone, gdy wpatrywał się w Harry'ego.

- Co to do kurwy jest? W całym życiu nie czułem czegoś tak mrocznego. Z może jednym wyjątkiem, ale wtedy... - Przerwał.

Harry pokiwał głową.

- Wiem. To należy do Voldemorta. - Wywrócił oczami na syk Notta. - Uspokój się, mogę... - A potem przeklnął. No tak, ochronna magia, która sprawiała że ludzie go ignorowali, zniknęła. - Czy plotki że nałożył tabu na swoje imię są prawdziwe?

- Z tego co wiem, tak. - Warknąl Nott. Nadal gapił się na Harry'ego, jakby szacował, co za niebezpiecznego, jadowitego węża zaprosił do swojego domu.

Harry westchnął.

- Dobra. Będę go nazywać Tym Sukinkotem. Dziennik należy do Tego Sukinkota. Nazywa się to Horkruks. Jest jednym z siedmiu kotwic, których użył żeby trzymać się życia. - Wyjaśnił, kiedy Nott nie pokazał żadnego rozpoznania słowa. - Z tego co słyszałem, podsłuchując Dumbledore'a I Longbottoma, muszą zniszczyć horkruksy, zanim będą mogli zniszczyć Tego Sukinkota. Ale nie odkryli sposobu na ich zniszczenie zanim umarł Dumbledore. Przeprowadziłem rytuał, który pokazał mi gdzie znajduje się resztą Horkruksów, używając tego tutaj jak latarni. Przynajmniej jeden znajduje się w gabinecie Dyrektora, więc w pewnym momencie mieli dwa, ale nie zdołali żadnego zniszczyć.

- Jak zdobyłeś ten dziennik?

Głos Notta był bardziej zduszony niż kiedykolwiek, ale Harry nie wiedział czy to z powodu definicji Horkruksa, czy dlatego że Harry ma jeden, czy może że jest ich siedem, czy w ogóle coś innego.

- Zakradłem się do gabinetu Dumbledore'a, kiedy Śmierciożercy weszli do Hogwartu i go zgarnąłem. Pomyślałem, że mogliby go znaleźć i zabrać. Był tam, ponieważ na naszym drugim roku opętał jakąś dziewczynkę i zmuszał ją do pertryfikowania uczniów.

Nott zasłonił ręką oczy.

- I wiesz jak je zniszczyć?

- Nie. Miałem nadzieję poszukać trochę informacji, jeśli mam być szczery. Jeśli masz dostęp do dobrej biblioteki? Możesz przekraść książki z domu twojego ojca?

- Mam trochę. I mogę przejść do domu i trochę zabrać, tak długo jak nie będzie go w tym samym momencie w domu. Będę musiał poszukać. - Nott nieco się pochylił. - Ale chcę wiedzieć więcej o tym rytuale, którego użyłeś z dziennikiem.

Harry zmarszczył brwi. To była część która zainteresowała Notta? Dziwne. No ale, Harry podejrzewał, że powinien podzielić się wiedzą o Horkruksach, jeśli Longbottom umrze w swojej szalonej misji zniszczenia ich, co w sumie było bardzo prawdopodobne.

- W porządku. Obłożyłem pamiętnik runicznymi kręgami zaprojektowanymi aby tłumić Czarną Magię, bo w innym wypadku, dziennik starałby się przejąć nad tobą kontrolę. Potem otoczyłem go kolejnymi kręgami, używając pozycji gwiazd na letnim niebie, aby nasycić runy mocą i użyłem konstelacji żeby ukierunkować magię i-

- Możesz używać Astronomii z Runami?

- Ee, tak. - Harry przyjrzał się Nottowi. - Myślałem że jesteś dobry z Astronomii. Lepszy ode mnie. Musiałem spędzić solidny tydzień na nauce zanim wydedukowałem, na których konstelacjach i konkretnych gwiazdach powinienem się skupić. Dlaczego o tym nie wiesz?

Nott odchylił się i pokręcił głową.

- Słuchaj. Ty należysz do Ravenclawu. Nie znam połowy rzeczy o których ty wiesz, nawet nie do końca rozumiem opisu tego rytuału. Stworzyłeś tym rytuał?

- Na podstawie innych. - Harry chyba widział do czego to wszystko zmierza i chciał to najszybciej uciąć. - Więc to tylko znaczy, że-

- To znaczy że jesteś niesamowity. - Tchnął Nott i to właśnie było coś, czego Harry nie chciał zobaczyć. Te spojrzenie pełne podziwu. Ludzie którzy byli pod wrażeniem mogliby go użyć i nie miał już ochronnej magii żeby odsunąć ich zainteresowanie. - I jesteś lepszy z Run niż ktokolwiek o kim kiedykolwiek słyszałem.

Harry nieco się napuszył, ponieważ runy to była jedyna umiejętność, z której mógłby słuchać pochwał i to zupełnie co innego, niż kiedy Nott dziękował za ochronną runę, która tylko jemu przyniosła pożytek.

Harry gwałtownie się wyprostował. Dlaczego nie pomyślał o tym wcześniej? Będzie to wymagało wielu badań i prawdopodobnie zrobienia na nowo runicznych kręgów, które nosi na ciele, ale może wskrzesić swoją ochronną magię. Musi tylko znaleźć do tego odpowiednie runy.

- O czym właśnie pomyślałeś?

- O sposobie, aby znów się ukryć. - Odpowiedział. Nie widział szkody w poinformowaniu Notta. Ich długi zostały spłacone i tak długo, jak będzie mógł tu zostać i mieć dostęp do książek, wszystko będzie dobrze. Teraz jak o tym pomyśli, Nott był mniej skłonny do zdradzenia go, niż inni ludzie, biorąc pod uwagę że już skorzystał z umiejętności Harry'ego.

Twarz ślizgona na chwilę zamarła. A potem wstał.

- Mówiłeś coś o byciu zmęczonym?

Nic takiego nie mówił, tylko ziewnął, ale posłusznie wstał.

- I nie masz nic przeciwko pomocy mi w badaniach, aby zniszczyć Horkruksy?

Nott wyciągnął swoją różdżkę.

- Jeżeli zaufasz mi, aby wsadzić to coś w barierę, to chyba wiem co moglibyśmy teraz zrobić.

Harry od razu się zainteresował. Pamiętnik był na tyle złowrogi, że nie przyjemniej było go nosić ze sobą, ale nie bardzo chciał zostawić go gdzieś ukrytego, na wypadek, gdyby śmierciożercy jednak go znaleźli i zanieśli Voldemortowi.

- Co takiego?

- Szatańska Pożoga. - Nott spojrzał mu prosto w oczy. - Potrafię ją kontrolować, obiecuję.

- Spróbujmy. - od razu odpowiedział Harry. Słyszał o Szatańskiej Pożodze, ale nawet w książkach z zakazanego działu nie znalazł informacji o inkantacji, a nawet nie chciał sobie wyobrażać efektów, gdyby rzucił zaklęcie nie znając go. Rozejrzał się. - Powinniśmy to zrobić na zewnątrz? Chcesz zniszczyć dom i postawić nowy?

Nott westchnął.

- Bariera zachowująca oparta na runie którą mi dałeś już jest wokół domu, dlatego musiałem ci podać współrzędne aportacji oddalone nieco od budynku. Jak również wiem jak ustawić taką barierę na mniejszą skalę. Uniósł różdżkę i pomachał nią w powietrzu kilka razy. Harry obserwował i był w stanie rozpoznać kilka znajomych kształtów korkociągu i innych wyglądających jak otwarty kwiat lotosu.

- Opierasz zaklęcie o jakieś obrazy z "Księgi o sześciu czarodziejach"?

Nott drgnął, a spiralna bariera powołała się do życia na końcu jego różdżki, opadając na dziennik jak kawałek nici. Horkruks od razu zaczął się opierać i wyrywać, ale magia, którą co chwilę wypuszczał odbijała się od bariery i wracała do źródła.

- Jesteś cholernym geniuszem.

- Przepraszam, nie chciałem cię rozpraszać.

- Jesteś geniuszem i tyle.- Nott obserwował go przez dłuższą chwilę, aż Harry poczuł potrzebę kiwnięcia na Horkruks i odwrócenia od siebie uwagi, ale właśnie wtedy Nott skłonił głowę i wrócił do dziennika. - Fiendfyre!

Usta Harry'ego otworzyły się w oburzeniu, gdy tornado płomieni wystrzeliło z końca różdżki ślizgona. I tyle? Nie ma inkantacji ponieważ jest to tylko nazwa zaklęcia?*

Poczuł się oszukany.

Ogień wylądował na Horkruksie i Harry przestał czuć się oszukany, kiedy krzyk wybuchł z dziennika. Coś czarnego pływało pośrodku złota i czerwieni, próbując się wydostać, ale Fiendfyre koncentrowało się wokół książki, zmuszając czarny dym, czy co to w ogóle było z powrotem do dziennika, skutkując nagłą eksplozją.

Harry drgnął mimo woli, ale szybko się zorientował, że bariera trzymająca skutecznie odcięła płomienie. Ale i tak Nott wysłał mu rozczarowane spojrzenie. Najwyraźniej Harry powinien był zaufać w wiedzę i umiejętności Notta, skoro chłopak robił dla niego to samo.

- Wybacz. - wymamrotał, wzruszając ramionami, gdy badał pozostałości książki, zanim bariera pod wolą Notta zacisnęła się wokół Szatańskiej Pożogi i wycisnęła z niego magię. - To było genialne.

Nott zarumienił się z jakiegoś powodu, zanim nagle się odwrócił i odszedł na schody.

- Jesteś gotowy na sen, w takim razie?

- Tak, jasne. - Odpowiedział Harry i podążył za Nottem, zmęczony, ale zadowolony. Przynajmniej jeden Horkruks został zniszczony i już rano może napisać o tym do Longbottoma i jego gromady i przy odrobinie szczęścia, przeniesie te zadanie na wybrańca.

Była jeszcze mała kwestia, że najwyraźniej jednym z horkruksów był sam Longbottom, ale, cóż, to nie był szczególnie problem Harry'ego. I może Longbottom weźmie kąpiel w Szatańskiej Pożodze z pomocą jakiegoś specjalnego runicznego kręgu, czy coś i usunie z siebie Horkruks zamiast całego ciała.

Harry zasnął, starając się stworzyć taki runiczny krąg, który, by zadziałał.

Forget-Me-Not || Tłumaczenie Theo x HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz