42

1K 107 31
                                    


Chociaż zbliżał się wieczór, a niebo stawało się coraz ciemniejsze, Jungwon został w pewien sposób zmuszony przez swojego pupila do wyjścia na zewnątrz. Po założeniu swoich ulubionych i odrobinę zniszczonych już trampków zarzucił cienką kurtkę i naciągnął czapkę na uszy, bo zawsze przypominała mu o tym mama.

Szedł wolno chodnikiem, a krok przed nim Layla wydawała się najbardziej szczęśliwym stworzeniem na ziemi. Odkąd pamiętał, słowo "spacer" działało na nią jak płachta na byka. Uwielbiała pokonywać długie trasy, jeśli tylko miała szansę.

Jungwon wybrał swoją ulubioną trasę, czyli przejście słynnym mostem, minięcie basenu miejskiego, kończąc w parku. Ulice były puste, co trochę go zaskoczyło, bo zazwyczaj zdarzało mu się minąć kilka osób. Jego pies kochał ludzi, ale niekoniecznie każdy człowiek kochał psy, więc zawsze musiał pilnować, aby nie odeszła zbyt daleko od niego lub – co gorsza – nie uciekła.

Wydawało się, jakby czytała w jego myślach, bo w momencie chwilowej nie uwagi ruszyła do biegu, wyrywając smycz z jego dłoni.

– Layla! – krzyknął za nią – No nie wierzę...

Szybkim krokiem ruszył za nią. Chociaż przy moście był niewielki deptak, a wzdłuż którego ustawione było kilka ławek, nadal obawiał się tego, że była blisko rzeki.

– Jeju Layla, czy ty możesz chociaż raz nie przyprawiać mnie o ata- Och.

Zauważył, że Layla zatrzymała się przy jednej z ławek, a siedzący na niej chłopak delikatnie głaskał ją po łebku. Najwyraźniej musiał usłyszeć jego lamenty, bo podniósł głowę, przez co szybko rozpoznał w nim znajomą osobę.

– Jay hyung – odetchnął głośno.

– Cześć Jungwon – uśmiechnął się delikatnie – To twój sławny piesek?

– Tak, to ona – przytaknął, siadając obok niego – I uciekła, po raz kolejny – powiedział z żalem, kierując te słowa bardziej do zwierzęcia.

– Nie słucha cię?

– Jest grzeczna, ale szaleje, kiedy widzi ludzi – mruknął – Jest bardzo towarzyska. Widzisz? Chyba cię polubiła.

Jay uśmiechnął się, widząc, jak usiadła, opierając swój pyszczek na jego kolanie. Musiał przyznać, że ona, jak i jej właściciel pojawili się w niezbyt trafnym momencie, ale był za to wdzięczny. Jeszcze kilka minut temu pisał z Heeseungiem o tym, że chciałby pobyć sam, ale skoro Jungwon i tak się pojawił, wolał z nim porozmawiać. Może to faktycznie zajmie jego myśli.

– Co tutaj robisz? Jest dość późno – rzucił młodszy.

– Przyszedłem się... wyciszyć. Lubię, kiedy nie ma tutaj nikogo.

– Przeszkadzam?

– Nie, nie – wyprostował się – Nie przeszkadzasz – dodał ciszej.

Yang poczuł, że było zupełnie inaczej. Tak, jakby przeszkodził mu w czymś naprawdę ważnym. Przez moment chciał podnieść się z ławki i wrócić do domu, ale postanowił zostać i dotrzymać mu towarzystwa chociaż na chwilę.

– Znowu się tutaj spotkamy – powiedział młodszy.

– Racja – przytaknął – To jakiś znak?

– Pewnie tego, że to ulubione miejsce nas obu – zaśmiał się krótko.

Jay mu zawtórował, po czym zapadła nad nimi cisza. W tle dało się usłyszeć cichy dźwięk płynącej rzeki, delikatny powiew wiatru i szum liści pojawiających się na drzewach.

– Tęskniłeś kiedyś za kimś? – rzucił nagle starszy – Tak... bardzo, że chciałeś cofnąć czas, żeby przytulić kogoś jeszcze raz.

Jungwon uśmiechnął się smutno, nie mogąc powstrzymać łez na same wspomnienia. Zacisnął jednak mocno oczy, nie pozwalając im wypłynąć i westchnął cicho. Nienawidził płakać, bo kiedyś było to nieodłączną częścią jego życia. Teraz starał się ograniczać łzy do minimum, choć nie zawsze się udawało.

– Niestety tak – spojrzał na niego – A ty? Tęsknisz za kimś?

– Mhm – mruknął – Dlatego tutaj jestem. Chciałem... oczyścić myśli, ale ona cały czas tam jest.

– Twoja była dziewczyna?

– Tak.

– Jak miała na imię?

Jay nie spodziewał się, że młodszy będzie chciał kontynuować o tym rozmowę. Znali się krótko, a mało kto lubił słuchać smutnych wywodów o nieudanym życiu miłosnym.

– Hana.

– A więc... co stało się z tobą i Haną?

Utkwił wzrok w płynącej rzece, zastanawiając się nad pytaniem. Co tak właściwie się z nimi stało? Dla niego ich związek był jedną z najlepszych rzeczy, jakie mu się przydarzyły. Czuł się naprawdę dobrze i komfortowo, a każdy dzień z nią spędzony uważał za cenny.

Jednak inaczej było z jej strony.

– Nasz związek stał się jednostronny – odparł w końcu.

– Co to znaczy?

– Ja ją kochałem, a ona mnie nie.

ㅌㅌㅌ

no, w końcu dowiemy się co z tym jay'em 🧐

polaroid love| jaywonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz